PGE Turów Zgorzelec - STABILL JEZIORO TARNOBRZEG 84:63 (17:19, 23:17, 32:15, 12:12)
Turów: Prince 23 (2x3), Dylewicz 16 (1x3), Wiśniewski 7 (1x3), T.Taylor 7 (1x3), Zigeranović 4 - Kulig 13 (1x3), Stelmach 6 (2x3), M. Taylor 2, Krestinin 2, Muskała 2, Podanowski 2, Karolak.
STABILL: Łukasiak 12, Nowakowski 11 (1x3), Doaks 10, Allen 8, Goffney 2 - Fitzgerald 15 (1x3), Krajniewski 5 (1x3), Patoka.
Rozpoczęło się od celnych rzutów Filipa Dylewicza oraz Łukasza Wiśniewskiego i miejscowi po 80 sekundach gry wygrywali 4:0. Po chwili jednak trafił Szymon Łukasiak, po nim Marcin Nowakowski i było 4:4.
KIBICE W SZOKU
Gospodarze odpowiedzieli trójką Amerykanina Tony Taylora, ale po kolejnej minucie i trafieniach Łukasiaka oraz Chaissona Allena to nasz zespół wygrywał 8:7. Miejscowych to podrażniło, zaczęli grać szybciej, co gorsze dla naszej ekipy także trafiać. Zgorzelczanie zdobyli sześć punktów z rzędu obejmując prowadzenie 13:8. Kiedy wydawało się, że nasz zespół przeżywać będzie trudne chwile to właśnie koszykarze ekipy z Tarnobrzega ku osłupieniu miejscowych kibiców zaczęli punktować.
Najpierw odrabiając straty, a następnie po trafieniu Allena obejmując prowadzenie 17:15. Pierwszą kwartę niespodziewanie, ale zasłużenie wygrali Jeziorowcy, a początek drugiej kwarty miał już zgoła sensacyjny przebieg. Nasi zawodnicy grali jak w transie i po 13 minutach oraz trafieniach Kevina Goffneya i Nicchaueusa Doaksa wygrywali 28:17! Pierwsze trzy minuty drugiej ćwiartki nasza drużyna wygrała aż 9:0, tyle tylko, że kolejne 180 sekund padło łupem graczy ze Zgorzelca, którzy zdobyli aż 10 oczek z rzędu.
Naszych graczy to podłamało, oddali inicjatywę rywalom i szybko zostali pozbawieni złudzeń co do tego, kto będzie w tym meczu rządził. Na 90 sekund przed przerwą po trafieniu Dylewicza było już 40:34. W ostatniej kwarcie naszym zawodnikom było bardzo trudno, musieli uważać na grę obronną, bowiem Łukasiak i Goffney mieli po cztery przewinienia.
SKUTECZNY PRINCE
Pierwsze punkty drugiej połowy, podobnie zresztą jak pierwszej zdobył Dylewicz, ale po chwili trafił Andrew Fitzgerald. Przewaga miejscowych rosła, a kiedy w 25 min osiągnęła osiem punktów (53:45) trener Dariusz Szczubiał poprosił o przerwę. Po powrocie zawodników do gry, na parkiecie istniała już praktycznie tylko drużyna ze Zgorzelca, która na 1,43 min przed końcem trzeciej kwarty wygrywała już różnicą 20 punktów 69:49, a 23 oczka miał na swoim koncie Amerykanin J. P. Prince. W czwartej kwarcie nasz zespół znów błysnął klasą.
W piątek odbyło się też losowanie rozgrywek Intermarche Basket Cup. Drużyna Stabill Jezioro trafiła na mistrza Polski Stelmet Zielona Góra. Szerzej o losowaniu napiszemy w poniedziałkowym wydaniu Echa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?