Mieszkańcy świętokrzyskiego wspominają 13 grudnia 1981 roku i wprowadzenie stanu wojennego. Wyjątkowe słowa
Jerzy Stopa
Jerzy Stopa ze Skarżyska, działacz opozycyjny ze Skarżyska-Kamiennej, więzień polityczny, obecnie członek Rady do Spraw Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznych.
Byłem jednym z założycieli „Solidarności” Lokomotywowni w Skarżysku i członkiem Komisji Zakładowej. Dlatego zainteresowała się mną Służba Bezpieczeństwa. 13 grudnia 1981 roku wraz z trzema kolegami przeprowadziliśmy pierwszą w województwie akcję dywersyjną - rozwieszaliśmy na mieście plakaty. Wówczas udało mi się uniknąć aresztowania, bo zatrzymani koledzy nie „sypnęli”. Ale zaczęto regularnie przeszukiwać moje mieszkanie. Zabrano mi wówczas kolekcję bagnetów i replik dawnej broni - mimo starań nigdy ich nie odzyskałem. Wielokrotnie zabierano mnie na komendę i przetrzymywano.
Namawiali do podpisania „lojalki”, mówili „Chłopie, jesteś wrogiem Polski. Łeb ci ukręcą, dzieci będą płakały”. Straszono mnie różnymi konsekwencjami. Na przykład, ze żonę wyrzucą z pracy, że zepsują mi reputację. Naciskali, żebym donosił na kolegów. To był trudny czas. Będąc w domu, w nocy dostawałem telefony z pogróżkami. W lipcu 1982 roku potrącił mnie wojskowy samochód. Co ciekawe, takich "przypadkowych" potrąceń było wówczas więcej. Poważnie ucierpiałem. 31 sierpnia zostałem zatrzymany i przewieziony do więzienia w Kielcach. Po wypuszczeniu na wolność miałem problemy w pracy, w końcu mnie zwolniono. No i SB rozpuszczało nieprawdziwe informacje o mnie. Choćby, że kradnę.
Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej sprawdzili mój życiorys i już w 2004 roku otrzymałem status osoby pokrzywdzonej.