Podsumowanie roku 2019: 10 bohaterów światowej polityki. O nich na pewno jeszcze usłyszymy
Andrés Manuel López Obrador, prezydent Meksyku
W Meksyku nazywają go AMLO - od inicjałów imion i nazwiska. Został prezydentem kraju w połowie 2018 roku, po części zawdzięczając to swemu stosunkowi do Donalda Trumpa i jego antymeksykańskiej kampanii. „Trump i jego doradcy mówią o Meksykanach tak, jak Hitler mówił o Żydach, zanim rozpoczął prześladowania i przeprowadził eksterminację” - mówił o Trumpie w jednym z przemówień.
Meksyk ma dziś realny problem ze swym wielkim i bogatym sąsiadem - stosunek Trumpa do Meksykanów bardzo mocno wpływa na nastroje społeczne w tym kraju, niezwykle istotny jest też jednak wysoki stopień uzależnienia Meksyku od amerykańskiej gospodarki. Obrador szedł do wyborów z obietnicą zerwania z tym uzależnieniem - za co zresztą polityczni przeciwnicy porównywali go z Chavezem i straszyli, że zrobi z Meksyku drugą Wenezuelę. Obrador bez większej żenady zresztą sięgał po bardzo populistyczne obietnice, w kampanii pozował na trybuna ludowego, który zerwie z korupcją i bizantyńskim stylem życia meksykańskiej klasy politycznej.
- My, nasze dzieci i nasze wnuki chcemy żyć w wolnym, niezależnym, suwerennym państwie i nie chcemy być kolonią obcego państwa - mówił Obrador już jako prezydent, otwierając w tym roku budowę rafinerii. Meksyk pozostaje uzależniony od importu ropy z USA - a Obrador obiecuje zmianę tego stanu rzeczy. Z kolei Donald Trump straszył Meksyk wprowadzeniem zaporowych ceł, jeśli kraj nie powstrzyma migracji do Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie w czerwcu Trump i Obrador ogłosili zawieszenie broni - Meksyk zobowiązał się do zablokowania z pomocą wojska napływu kierujących się do Stanów Zjednoczonych emigrantów z innych państw Ameryki Środkowej przez granicę z Gwatemalą, z kolei Trump wycofał się z pomysłu odwetowego podnoszenia ceł na towary z Meksyku.
Dziś to w dużej mierze od Obradora zależy przyszły kształt relacji Stanów Zjednoczonych i Meksyku, co może mieć bezpośredni wpływ i na stan bezpieczeństwa na kontynencie amerykańskim, i na pozycję Donalda Trumpa w polityce wewnętrznej.