Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatr hula w dokumentach

Klaudia Tajs
W magazynach można znaleźć rozebrane na części komputery.
W magazynach można znaleźć rozebrane na części komputery. K. Tajs
Magazyny w Chmielowie w których zgromadzono archiwum tarnobrzeskiej firmy "Tarbud" otwarte na oścież. Byli pracownicy w kłopocie.

Świadectwa pracy, wyciągi bankowe, sprawozdania zarządu i akta osobowe, to tylko część dokumentów, jakie każdy może znaleźć w otwartych na oścież magazynach nieistniejącej firm "Tarbud" z Tarnobrzega.

Od kilku dni mieszkańcy i dzieci z pobliskiego Chmielowa, gdzie stoją magazyny, zaczytują się w życiorysach byłych pracowników, którzy bezskutecznie dopominają się od chlebodawców o świadectwa pracy.

DZIECI BAWIĄ SIĘ W SZKOŁĘ
O ciekawej i nietypowej lekturze poinformowali nas dorośli mieszkańcy Chmielowa, których dzieci znoszą do domów akta osobowe, byłych pracowników "Tarbudu". - Córka przyniosła kilka teczek i mówi, że się w szkołę będzie bawić - opowiada jedna z mieszkanek. - Mówi, że przyniosła z magazynów "Tarbudu", bo drzwi są otwarte. Zapytała mnie czy może jeszcze przynieść, bo jest tam tego pełno.

Córka pani Anny nie była jedyną osobą, która dostała się bez problemu na teren magazynów. Mogą tam wejść wszyscy. - Ktoś przeciął kłódki w drzwiach - mówi inny mieszkaniec. - Też byłem w środku i przestraszyłem się. Na półkach zalegają teczki z danymi pracowników. Na podłodze walają się rachunki, faktury i listy płac. Są także dowody wpłat, dokumenty związkowe i pieczątki. Widziałem resztki komputerów i tabliczki z biurowca.

BYLI PRACOWNICY BEZ ŚWIADECTW
W magazynach w Chmielowie, zeskładowano dokumenty i jej pracowników Tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego Tarbud. Przedsiębiorstwa, które w latach świetności było jednym z lepszych w kraju w branży budowlanej.

O rozrzuconych dokumentach dowiedzieli się już byli pracownicy przedsiębiorstwa, którzy coraz liczniej odwiedzają magazyny. Kiedy patrzą na bałagan, ich nerwy sięgają zenitu. Przypominają, że od sierpnia 2005 roku, mimo korzystnych wyroków sądowych, nie otrzymali zaległych wynagrodzeń. Tylko część z nich otrzymała wypowiedzenia umów o pracę. Nie dostali rozliczeń podatkowych, świadectw pracy, rozliczeń dochodów wynikających ze stosunku pracy. Nie mają odprowadzonych składek ubezpieczeniowych. Do dzisiaj nie znają adresu firmy. Nie mają też pewności, czy firma jeszcze istnieje, gdyż nie ogłoszono jej upadłości. - Pukamy, gdzie tylko się da, ale nikt nie wie, gdzie jest siedziba firmy - mówi Wacław Miszczak, były pracownik. - Przepracowałem tam dziesięć lat. Ale co z tego, skoro nie mogę się doprosić świadectwa pracy. Boję się, że lata z "Tarbudu" już mi uciekły.

Tak wygląda magazyn z aktami osobowymi i innymi dokumentami byłych pracowników "Tarbudu", jak również samej firmy.
(fot. K. Tajs)

UPADEK FIRMY
O tym, że w firmie zaczyna się źle dziać pracownicy "Tarbudu" przekonali się w 2003 roku, kiedy zaczęto zwalniać ludzi. Zwolniono wówczas prawie sto osób.

Kiedy zaczęto wyprzedawać majątek firmy, w czerwcu 2003 roku doszło do pogotowia strajkowego. Związkowcy z "solidarności" z hukiem obrzucili biurowiec firmy. Palili kukły prezesów. Zdesperowani pracownicy głośno zarzucali członkom zarządu, że chcą wyprowadzić majątek spółki na zewnątrz, i tym samym doprowadzić firmę do upadłości. Z miesiąca na miesiąc, z pracy odchodzili kolejni pracownicy. W lutym 2006 roku z 327 było ich już tylko 24. Pod koniec marca w siedzibie firmy milczały już telefony. Zapadła decyzja o zamknięciu.

W listopadzie tego samego roku zarząd "Tarbudu" złożył rezygnację. Niestety, nie rozliczył się z przejętego majątku ani z prowadzonych spraw.

PRÓBOWALIŚMY….
Dziś trudno określić status firmy. Ostatni jej prezes złożył rezygnację z funkcji w 2007 roku. Dlatego zapytaliśmy Michała Makarczyka, rzecznika prasowego Mostostalu-Export, grupy kapitałowej, w składzie której jest "Tarbud", kto tworzy zarząd firmy oraz do kogo mają się zwrócić byli pracownicy firmy, którym nie wydano pism potwierdzających rozwiązania umów o pracę lub świadectw pracy.

Rzecznik Makarczyk twierdzi, że zarząd spółki nie sporządził sprawozdania finansowego za 2005 rok i nie zwołał Walnego Zgromadzenia. - Rada Nadzorcza, z własnej inicjatywy i na własny koszt, zwołała Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie - przypomina rzecznik. - To było 26 czerwca 2006 roku. Chcieliśmy dokonać zmian w zarządzie. Ponieważ ze strony pozostałych akcjonariuszy jakim jest Skarb Państwa i Narodowy Fundusz Inwestycyjny nie padły żadne propozycje, a kandydatem nie dysponowała także Rada Nadzorcza, spotkanie zakończyło się fiaskiem.

W sprawie sytuacji w spółce prokuratura prowadzi postępowanie wyjaśniające. Czynności zarządu mógłby przejąć syndyk, gdyby zostały złożone wnioski o upadłość spółki. Jednak ani Rada Nadzorcza, ani Mostostal-Export nie mogą takich wniosków złożyć. Co daolej z dokumentami, czy ktoś pomoże byłym pracownikom w uporządkowaniu dokumentów. Do sprawy wrócimy w środę 26 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie