Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotniarz runął na ziemię

Michał NOSAL <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Lotniarz spadł na pas masłowskiego lotniska.
Lotniarz spadł na pas masłowskiego lotniska. A. Piekarski
- Mam świadomość, że i ja mogę tragicznie skończyć, ale i tak nadal będę latał - przyznaje Zbigniew Pluta z Gdyni.
- Mam świadomość, że i ja mogę tragicznie skończyć, ale i tak nadal będę latał - przyznaje Zbigniew Pluta z Gdyni. A. Piekarski

- Mam świadomość, że i ja mogę tragicznie skończyć, ale i tak nadal będę latał - przyznaje Zbigniew Pluta z Gdyni.
(fot. A. Piekarski)

- To trwało dwie, może trzy sekundy. Zachwiał się, zaczął skręcać, a zaraz później z wielką prędkością runął w dół. Nie miał szans - opowiadali świadkowie. Wczoraj przed południem w podkieleckim Masłowie zginął lotniarz.

Amatorzy lotniarstwa opowiadają, że są w Polsce trzy miejsca, w których uczyć się można tego sportu.

- Ale najlepszy instruktor jest w Masłowie. Dlatego tu przyjeżdżamy. Ja na przykład z Gdyni - opowiada Zbigniew Pluta. Wspólnie z grupą starających się o tak zwane świadectwo kwalifikacji, czyli odpowiednik powietrznego prawa jazdy, od trzech tygodni uczestniczy w kursie odbywającym się w Masłowie, a organizowanym przez krakowską szkołę latania. Uczniem był tu również 30-latek z Krakowa. Mężczyzna trenował w Masłowie już w ubiegłym roku.

- Latał najlepiej z naszej grupy. Znacznie stabilniej ode mnie. Wszystko wychodziło mu dobrze lub bardzo dobrze - zapewnia Zbigniew Pluta.

Lotniarz przyczepiony jest do linki. Tę nawija wyciągarka. W taki sposób człowiek wzbija się w powietrze. Wczorajsze loty szkoleniowe zaczęły się o godzinie 8. Miały potrwać dopóki pozwali na to pogoda, ta zaś - jak zapewniali znawcy - była wyśmienita. Lot 30-latka z Krakowa był tego dnia bodaj 10 z rzędu. Była godzina 10.20.

Sytuacja, z której nie ma wyjścia

- Latanie jest obarczone dużym ryzykiem. Mimo opieki najlepszego instruktora, nagle można się znaleźć w sytuacji, z której nie ma wyjścia. Wystarczą dwie sekundy niedyspozycji i już z dużą prędkością spadasz głową w dół - wyjaśnia Zbigniew Pluta.

Co dokładnie się stało, że 32-latek stracił kontrolę nad lotnią, nie wiadomo. Świadkowie opowiadali, że od pierwszego momentu, gdy z lotnią zaczęło się coś dziać, do chwili gdy człowiek nie żył, minęło zaledwie kilka sekund. Lotniarz runął z wysokości około 20 metrów.

- Instruktor stojący przy wyciągarce ma radiowy kontakt z lotniarzem. Świadkowie relacjonują, że kiedy tylko lotnia się "zawahała", krzyczał do znajdującego się w powietrzu, aby ten "kontrował" - tłumaczył wczoraj Krzysztof Skorek z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji. Stróże prawa nie wykluczali wczoraj, iż przyczyną tragedii mógł być błąd 30-latka.

Sport dużego ryzyka

A Zbigniew Pluta, na którego oczach rozegrał się dramat kolegi z kursu, opowiadał, że po tym jak lotniarz zawahał się...

- Zaczął skręcać. Zawrócił z wiatrem, miał więc wielką prędkość. Runął w dół.

30-latek nie miał szans na przeżycie. Zginął na miejscu. Na pas startowy masłowskiego lotniska zjechali policjanci i prokurator. Prócz nich wypadek analizowali również eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

- Działamy niezależnie od policji czy prokuratury. Naszą rolą jest wyjaśnienie przyczyn i okoliczności zdarzenia - wyjaśniał zastępca przewodniczącego komisji Maciej Lasek i uzupełniał, że w Polsce dochodzi rocznie do około setki wypadków lotniczych. Bywają lata, gdy ginie w nich nawet 20 osób.

- Kiedy ubezpieczałem się przed lotami, zapisali, że uprawiam sport dużego ryzyka. To stopień wyżej niż sporty ekstremalne. Mam świadomość, że i ja mogę tragicznie skończyć, ale i tak nadal będę latał - zapewniał wczoraj lotniarz z Gdyni trenujący w Masłowie.

Oni mieli szczęście

Dwie osoby leciały motolotnią, która miesiąc temu rozbiła się z Klimontowie w powiecie sandomierskim. Z pierwszych ustaleń policjantów wynikało, że po tym jak pojawiły się kłopoty z silnikiem, 37-letni pilot starał się wylądować na ulicy Ossolińskiej. Podczas manewru zahaczył o drzewo. Maszyna spadła, jednak mężczyźnie i jego 17-letniej pasażerce udało się ujść z życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie