Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzyby dają żyć

/pac/
- To jest biznes, ale tylko przez dwa tygodnie. Teraz mamy pieniądze na leki, chleb, nowe buty, koszule i na ziemniaki na zimę - mówią Feliks i Feliksa Wąś z Niwek.
- To jest biznes, ale tylko przez dwa tygodnie. Teraz mamy pieniądze na leki, chleb, nowe buty, koszule i na ziemniaki na zimę - mówią Feliks i Feliksa Wąś z Niwek. Alek

Ile można zarobić na łażeniu po lesie i wypatrywaniu grzybków? Okazuje się, że sporo. Mieszkańcy powiatu kieleckiego, którzy do lasu mają "rzut beretem" chodzą na grzybki na... dwie zmiany. To nie jest hobby, to jest już biznes.

Godzinami w lesie przesiadują mieszkańcy Niestachowa, Cisowa, daleszyckich Niwek, ale sporo grzybiarzy handluje również po trasie na Morawicę.

- Nie ma się co dziwić. Tu u nas w Niwach ludzie podatku nie płacą, bo ziemia licha: V i VI klasy, utrzymują się z tego, co daje im las. To, co zarobią w trakcie sezonu grzybowego ma im starczyć na cały rok - twierdzi Maria Mochocka, sołtyska Niwek. W Niwkach rekordziści "wyciągają" na grzybach od 3 do 4 tys. zł w sezonie. Mieszkańcy Niestachowa już o godz. 10 rano wracają z bazarów do domów autobusami z pustymi wiadrami po sprzedanych grzybach. - Teraz pojadę do domu, pójdę do lasu i myśli pani, że nie znajdę w "swoich" miejscach pełno grzybków? Zbiorę je i będzie jak znalazł na jutrzejszy bazar - mówi młoda energiczna mieszkanka Niwek. - A będą pieniądze na buty dla dzieci do szkoły, na książki i zeszyty, niby taka drobnica, a kosztuje - dodaje.

Na koszulę i ziemniaki

W Niwach koszyki z grzybami stoją jeden przy drugim. Przed domem państwa Wąś stoi z 10 łubianek samych opieńków. Jedyne 3 zł za koszyczek, ale wiadomo opieniek to nie prawdziwek. - Jak były prawdziwki, to się brało 10 złotych od koszyczka, ale prawdziwki już się kończą, teraz będą opieńki - mówi Feliksa Wąś, która woła męża, bo to on codziennie rano wyskakuje za furtkę, przebiega ulicę i już jest w lesie. - Wstaję rano, żeby jak najwcześniej być już w lesie, przed innymi, najlepiej gdzieś koło godziny 5 - mówi Feliks Wąś. Obydwoje są na rencie, dorabiają dziennie na grzybach od 30 do 50 zł. - Jest biznes, jest na chleb, buty, a przede wszystkim na leki. I na ziemniaki na zimę - dodają zgodnie.

Kilka metrów dalej od nich stoją młodzi ludzie, którzy nie zbierają grzybów tylko nimi handlują. Żądają za koszyk dużych prawdziwków od 15 do 18 zł. Tu jest podział pracy, to ich rodziny zbierają grzyby od rana, a oni mają zapewnić zbyt. Jak pójdą w pięć osób do lasu to przynoszą dziennie 20 koszyczków grzybów. - Czasami trzeba stać aż do godz. 20, żeby wszystko sprzedać, ale się opłaca. Za 20 łubianek można dostać około 270 zł. Jak jest biznes, to dlaczego na nim nie zarobić? - mówi Aneta z Niwek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie