Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieci zalały miasto

Paweł Więcek
- Pojemników nie ma od piątku. Sąsiedzi wracają ze śmieciami do domu. To koszmar - mówi Marzena Kmita z ulicy Wiśniowej.
- Pojemników nie ma od piątku. Sąsiedzi wracają ze śmieciami do domu. To koszmar - mówi Marzena Kmita z ulicy Wiśniowej. A. Piekarski
Od piątku tysiące ton śmieci zalega w altankach śmietnikowych i przy ulicach na kieleckich osiedlach. Ludzie są wściekli!
Na ulicy Owsianej w Kielcach po kontenerze pozostała tylko olbrzymia sterta śmieci.
Na ulicy Owsianej w Kielcach po kontenerze pozostała tylko olbrzymia sterta śmieci. A. Piekarski

Na ulicy Owsianej w Kielcach po kontenerze pozostała tylko olbrzymia sterta śmieci.
(fot. A. Piekarski )

- Niesamowity bałagan! Śmieci wszędzie się walają. Jest okropnie! - mówi Zdzisława Zimnicka z ulicy Pocieszka 14. - To koszmar! - dodaje Marzena Kmita z Szydłówka. - Koniec świata! - kwituje sprzątaczka z ulicy Winnickiej.

Gigantyczne i śmierdzące góry śmieci w szalonym tempie rosły w altankach, przed blokami oraz na ulicach przez cały weekend po tym, jak Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Kielcach w nocy z czwartku na piątek zabrało swoje kontenery i pojemniki. Zrobiło tak, ponieważ Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej w Kielcach, zarządzające blokami na wielu osiedlach, zakończyło z nim współpracę. Firma Spektrum, odpowiedzialna od lutego za wywóz nieczystości, nie zdążyła wstawić swoich pojemników. Sprawa jest na tyle poważna, że zainteresował się nią Wydział Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta w Kielcach.

WYSYPISKA W ŚMIETNIKACH
W nocy z czwartku na piątek mieszkańców niektórych kieleckich osiedli ze snu wyrwał hałas dochodzący ze śmietników. Z okien patrzyli, jak pracownicy MPO pakowali na ciężarówki pojemniki, wyrzucając śmieci luzem do altanek lub zostawiając je na kupie w miejscach, gdzie stały kontenery.

Od piątku wielkie stery śmieci kiszą się w śmietnikach albo pałętają się po podwórkach między budynkami zarządzanymi przez PGM. A na ulicy Piekoszowskiej leżą tuż przy drodze! - Jest silny wiatr, papiery i inne ohydztwa fruwają wszędzie. Brak mi słów komentarza - mówi mieszkanka bloku przy ulicy Winnickiej. - Śmieci leżą w śmietniku, a ja biegam i zbieram je, bo latają po całym podwórku - żali się sprzątaczka, również z Winnickiej.
- Jeszcze chwilę, a zalęgnie się tu jakieś robactwo. Bo szczury wielkie jak psy już biegają watahami - oburza się pan Władysław z Czarnowa.

- To skandal! Niedługo utoniemy w tych śmieciach! - dodaje inny mężczyzna.
Zbulwersowani mieszkańcy od soboty alarmowali Straż Miejską o śmierdzącym problemie. - Otrzymaliśmy wiele zgłoszeń. Sytuacja była na tyle poważna, że dyżurny wysłał informację do Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Kielce - oznajmia Wojciech Bafia, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kielcach.
Krzysztof Przybylski, dyrektor wydziału, informuje, że zobowiązał administratora, czyli PGM, do natychmiastowego uprzątnięcia śmieci.
SZUKANIE WINNEGO
- Od czwartku staramy się sprzątać i rozwozić pojemniki. Chcemy wszystko załatwić do środy - mówi Ewa Dulewicz, dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej. - Pracownicy PGM i firmy Spektrum pracują całymi dniami - zapewnia.

Pani dyrektor tłumaczy również, dlaczego ludzi pozbawiono pojemników na śmieci. - Postanowiliśmy z końcem roku wypowiedzieć MPO umowę, ponieważ jesteśmy niezadowoleni z jakości świadczonych przez nich usług. Słaliśmy wcześniej pisma w związku z tym, ale przepadły bez odzewu. Firma Spektrum zaproponowała nam korzystniejsze warunki finansowe. Gdy zbliżał się czas wygaśnięcia umowy z MPO, zaproponowaliśmy, by w jeden dzień zrobić wymianę pojemników. MPO miało zabrać swoje, a Spektrum zaraz wstawić swoje. Niestety, mimo ustnych zapewnień, stało się inaczej. W nocy z czwartku na piątek MPO zabrało pojemniki wyrzucając śmieci do altanek - opowiada Ewa Dulewicz.

Dlaczego MPO tak postąpiło? - To była czysta złośliwość za utratę kontraktu i mówię to z pełną odpowiedzialnością - dodaje dyrektor naczelny.

Ryszard Bartkiewicz, dyrektor generalny ONYX Polska SA w Kielcach, twierdzi coś zgoła innego. - Nasza umowa z PGM wygasła z dniem 31 stycznia. Nigdy nie gwarantowałem pani Dulewicz pozostawienia pojemników po terminie wygaśnięcia umowy. Nie mogłem tego zrobić, gdyż nie dała mi takiej możliwości. Pomimo licznych prób nie udało nam się z nią skontaktować w styczniu, aby ustalić procedurę zakończenia współpracy. 31 stycznia otrzymaliśmy fax, w którym PGM ustaliło kolejność wywozu naszych pojemników. Zgodnie z nim, w nocy 1 lutego zabraliśmy pierwsze 42 pojemniki. Kolejnych 400 zwieźliśmy 1 i 2 lutego. Pragnę zaznaczyć, że każdorazowo zabieraniu pojemników towarzyszyła śmieciarka, która zwoziła zgromadzone odpady komunalne - tłumaczy dyrektor. Na zakończenie dodaje: - Sądziłem, że PGM podejdzie profesjonalnie do wyboru nowego odbiorcy odpadów i będzie zachowana ciągłość w świadczeniu usług. Widzę, niestety, że dzieje się inaczej. Przykro mi, że cierpią na tym mieszkańcy, ale winienie za ten stan rzeczy firmy, z którą rozwiązano umowę, jest co najmniej niestosowne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie