Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

FILM: "Avatar"

www.filmweb.pl

Trzymetrowy błękitny kot przekrada się przez porośniętą olbrzymimi drzewami dżunglę, którą rozświetlają wielobarwne promienie. Zielona magma roślinności zdaje się wchłaniać bohatera wraz z kryjącymi się w chaszczach, niespotykanymi w albumach zoologicznych stworzeniami. Cięcie. Jake Sully (Sam Worthington) otwiera oczy po tym, jak stracił kontakt ze swoim zdalnie dowodzonym awatarem - stworzonym sztucznie w laboratorium kosmitą z księżyca Pandora. Mężczyzna, a wraz z nim widz, czuje, że wyrwano go z hipnotyzującego snu. Snu, który po ponad dekadzie milczenia wydobył z zakamarków wyobraźni James Cameron.

Bez owijania w bawełnę: w dziedzinie posługiwania się technologią 3D oraz animacją komputerową "Avatar" stanowi milowy krok naprzód. Są w tym filmie momenty, gdy zupełnie traci się dystans do wygenerowanego przez procesory świata i wtapia się w jego atmosferę. Ekranowa rzeczywistość tętni własnym życiem - bogactwo szczegółów i precyzja wykonania zapierają chwilami dech w piersiach. Cameron jest bodajże pierwszym filmowcem, który udowodnił, że trójwymiarowe efekty nie muszą być jarmarczną rozrywką. W "Avatarze" są one integralnym elementem wizjonerskiej układanki, pozwalającym nie tylko obserwować poczynania postaci, ale niemalże w nich uczestniczyć. Z dziełem Camerona powinno się jednak obcować wyłącznie w kinie: bez specjalnych okularów i olbrzymiego ekranu nie ma żadnych szans na pełne zanurzenie się w galaktycznym oceanie cudów.

Tym bardziej, że treść filmu nie jest już tak oryginalna jak jego forma. Jeśli widzieliście zwiastuny oraz wrzucane bez umiaru do sieci klipy, fabuła "Avatara" jest Wam dobrze znana. Sparaliżowany komandos trafia na księżyc Pandora, gdzie w zastępstwie zmarłego brata ma wziąć udział w nowatorskim eksperymencie naukowym. Dzięki niemu ziemska korporacja może zdobyć kontrolę nad złożami niezwykle cennej substancji (20 milionów dolarów za kilogram!). W nowym ciele Jake odkrywa tajemnice Pandory oraz nawiązuje kontakt z jej rdzennymi mieszkańcami, Na'vi. Za sprawą uczucia do tamtejszej księżniczki bohater zmienia fronty i decyduje się walczyć w obronie księżyca.

Reżyser łączy tutaj proekologiczne przesłanie z atakiem przeciwko bezwzględnemu kapitalizmowi oraz aluzjami dotyczącymi polityki zagranicznej USA. W obrazach prześladowań Na'vi nietrudno dopatrzyć się analogii z sytuacją Irakijczyków, których kraj okupują wojska amerykańskie. Okrucieństwo filmowych żołnierzy dowodzonych przez sadystycznego pułkownika Quaritcha (Stephen Lang) zostało skonfrontowane z uduchowieniem czczących matkę ziemię kosmitów. O ile część dialogów, w których wysławia się potęgę przyrody, najchętniej zagłuszyłbym dźwiękami typu bip-biiip, o tyle do kluczowego wątku romansowego nie mam większych zastrzeżeń. Cameron poprowadził go o wiele lżej i sprawniej niż w cierpiącym na ohydne wymioty lukru "Titanicu".

"Avatar" został poskładany z puzzli, które znamy z wcześniejszych filmów twórcy "Prawdziwych kłamstw". Na ekranie nie mogło zabraknąć twardych niewiast, tępych mundurowych oraz fantazyjnych egzemplarzy broni palnej. Dziury logiczne zdarzają się tu i ówdzie, ale Cameron odwraca od nich uwagę za pomocą mocarnych sekwencji batalistycznych. Od pierwszej sceny widać na ekranie każdego dolara wydanego na realizację. Oszałamiający przepych inscenizacyjny czasem wydaje się być nieco przytłaczający (szczególnie w scenach finałowej bitwy), ale nigdy nie razi mechanicznym dociskaniem śruby. W warsztacie Camerona każda nakrętka jest przecież małym dziełem sztuki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie