Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania schudła 23 kilogramy i zachęca do tego inne kobiety

Iwona ROJEK, [email protected]
W dawnych dżinsach Ania teraz tonie.
W dawnych dżinsach Ania teraz tonie. Fot. Łukasz Zarzycki
24-letnia kielczanka Anna Fijałkowska w te święta miała szczególny powód do radości, w ciągu pół roku schudła 23 kilogramy i teraz gorąco sekunduje paniom, które biorą udział w naszej akcji "Zmień się na zdrowie". Mówi, że schudnięcie jest możliwe i całkowicie odmieniło jej życie.

Ania mieszka obecnie w Bęczkowie w powiecie kieleckim i niedawno obroniła pracę magisterską na kierunku rachunkowość i ekonomia, wcześniej uzyskała licencjat z finansów i bankowości. Cieszy się z tego, że na obronę mogła włożyć ulubioną spódniczkę przed kolana i białą bluzkę. - Wcześniej było to niemożliwe, nosiłam tylko ciemne kolory, najczęściej czerń i brąz, rzeczy rozciągnięte i długie, które zakrywały moje zwały tłuszczu - opowiada. - Teraz po uporaniu się z nadwagą zaczynam żyć na nowo. Mam o wiele większą energię, lepsze samopoczucie i radość życia. Zaczęłam ubierać się kolorowo, na biało, czerwono, różowo, zielono, co wcześniej mi się nie zdarzało. Na sylwestra też ubrałam się w jasne kolory, bo stałam się inną kobietą. Dawniej latami nie zakładałam kostiumu kąpielowego, nie chodziłam na plażę, teraz nie mam przed tym oporów. Wcześniej spałam w za szerokiej piżamie, obecnie wkładam krótką, nocną koszulkę i dobrze się w niej czuję.

Młoda, bardzo sympatyczna kobieta mówi, że zanim zdecydowała się odchudzić ważyła prawie 100 kilogramów. To jak wyglądała obrazują pamiątkowe zdjęcia i ubrania, które do tej pory wiszą w szafie. Wyciąga szerokie dżinsy i obszerną białą marynarkę, w której teraz po schudnięciu dosłownie tonie. - W pasie zmniejszyłam się o kilkadziesiąt centymetrów, w ramionach też, podobnie w obwodzie ud czy brzucha - mówi. - Nie czułam się z tuszą dobrze, tym bardziej, że nieraz obrzucano mnie epitetami typu gruba beka. To wpływało na moje samopoczucie i nastawienie do świata. Podobnie jak inne otyłe osoby zawsze stałam w cieniu. Na przystankach czy w sklepach czułam na sobie ironiczne albo pełne współczucia spojrzenia innych kobiet. W czasie rodzinnych uroczystości ubrana w długie ciemne suknie nie wzbudzałam niczyjego zainteresowania. Ale z drugiej strony wszyscy przyzwyczaili się do mnie, że taka już jestem i inna nie będę. Nikt mnie szczególnie nie motywował do zrzucenia zbędnych kilogramów. Ani mąż, ani rodzice.

TRZY TALERZE ZUPY

Ania Fijałkowska opowiada, że decyzję o podjęciu walki ze swoją tuszą podjęła niespodziewanie, po tym jak zachęciła ją do tego fryzjerka Magda Sękowska, do której poszła obciąć włosy. - Ania ty masz taką ładną twarz, a w tym nadmiarze tłuszczu w ogóle twoich rysów nie widać - tak mi powiedziała. - Powinnaś ograniczyć jedzenie, wziąć się za jakieś ćwiczenia, od razu wypiękniejesz. Magda doradziła mi, żebym skorzystała z diety braci Królów, w której ogranicza się jedzenie pieczywa, ziemniaków, klusek, stosuje się masaże dla ujędrnienia ciała i pozbycia się fałd po schudnięciu i pije herbatki oczyszczające organizm. W duchu pomyślałam, że można by spróbować.

Przypomina sobie, że po przyjściu do domu najpierw zastanowiła się czy faktycznie za dużo je i zgodziła się z tym, że się nie ogranicza. - Jak miałam ochotę potrafiłam zjeść i trzy talerze zupy pomidorowej pod rząd, dość często zdarzało mi się też jadać późnym wieczorem, a więc tłuszcz miał się kiedy odkładać - mówi. - W przeszłości kilka razy próbowałam się odchudzać, ale robiłam to niesystematycznie i szybko wracałam do starych przyzwyczajeń. Teraz postanowiłam się nie poddać.

Ania mówi, że do takiej konsekwencji zachęca też uczestniczki akcji "Echa Dnia" - "Zmień się na zdrowie". Mówi, że do sukcesu prowadzą różne diety i sposoby postępowania, ale najważniejsze są psychika i wiara, że damy sobie radę. - Ten trud trzeba podjąć głównie dla siebie - podkreśla. - Nieważna jest opinia nawet najbliższych, którzy mogą dziwnie reagować na to, że nie będziemy chciały jeść klusek z zawiesistym sosem czy kanapek z kiełbasą i majonezem, tylko to, że same będziemy miały silne przekonanie o sensie tego, co robimy. Ja w zasadzie nie miałam szczególnego wsparcia od nikogo, motywowałam sama siebie, bo nikt specjalnie nie wierzył, że mi się uda. W pewnym stopniu zaimponował mi mój ojciec, w wieku 45 lat podjął studia i skończył z bardzo dobrym wynikiem, chociaż uczył się z samymi młodymi ludźmi. Ale się nie poddał i ja też tak postanowiłam działać.

Mieszkanka Bęczkowa, mama trzyletniego Wojtusia przyznaje, że najtrudniejsze było kilka pierwszych dni, potem nowy sposób odżywiania znosiła bardzo dobrze. - Jak ma się rozepchany żołądek, to na początku głód bardzo doskwiera, ale potem szybko się wszystko normuje - mówi zadowolona ze swojego nowego wyglądu. - Nowa dieta była o tyle dobra, że po pierwsze jest tania, nie ma tam żadnych wymyślnych dań, po drugie sałatki, warzywa można jeść do woli, więc łatwo ją trzymać. Jak mi się zachciało jeść to pyszną, warzywną sałatkę mogłam pałaszować nawet o godzinie 23, nie odczuwa się wtedy głodu. Zrezygnowałam całkowicie z jedzenia chleba, ziemniaków, klusek i takie ograniczenia błyskawicznie przyniosły efekty. Nawet wychowując dziecko, bo siedzę teraz z synkiem w domu, nie było to problemem, gotowałam normalnie, ale sama jadłam tylko mięso z surówką, a jemu dawałam dodatkowo z ziemniakami. W ciągu pierwszego tygodnia zrzuciłam trzy kilogramy, od razu odczułam pewną ulgę. Bo co tu dużo mówić, przy takiej wadze czułam się ociężała, z trudem zawiązywałam buty, szybko się męczyłam. Rano wstałam, a koło południa byłam już senna.

Ania mówi, że jak zaczęła pozbywać się tych ogromnych zwałów tłuszczu, to jednocześnie chodziła dwa razy w tygodniu na masaże, żeby ujędrnić ciało.

UWIERZYŁA W SIEBIE

Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, bo po pół roku Ania schudła 23 kilogramy. - Moja siostra wprost oniemiała jak mnie zobaczyła - przypomina sobie. - A jak weszłam w jej białą szytą na miarę sukienkę, to aż zaniemówiła. Przez schudnięcie na pewno nabrałam poczucia własnej wartości, jestem z siebie dumna, że niejako pokonałam własne słabości i udowodniłam, że wszystko jest możliwe. Zamiast bułek z masłem i wędliną wolę zjeść brokuły czy kalafiorka. Ale w środku się nie zmieniłam, bo wprawdzie wygląd jest ważny, ale nie najważniejszy. Teraz jednak razem z nowym wyglądem chciałabym realizować swoje pasje, uwielbiam tańczyć, śpiewać, chcę nauczyć się biegle angielskiego, chciałabym pomagać innym kobietom z nadwagą, działać na różnych polach, żeby mój synek był ze mnie dumny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie