Sprawa ma swój początek 20 lipca 2015 roku. Poszkodowany, który woli pozostać anonimowy, podczas prac polowych doznał silnego bólu głowy, który doprowadził do krótkotrwałej utraty przytomności z drgawkami.
Lekarz nie przyjął przez... rzekomy alkohol
Mężczyzna wraz z żoną zgłosił się na izbę przyjęć w szpitalu w Starachowicach. To właśnie jej opis zdarzeń trafił później do adwokata Adriana Sadaja. „Czekaliśmy tam cztery godziny. W końcu męża wezwano, ale konsultacja trwała bardzo krótko, około 20 minut. Nie zrobiono mu odpowiednich badań, mimo że skarżył się na silny ból głowy” - wspomina żona mężczyzny. „Lekarz bezpodstawnie stwierdził, że mąż nadużywa alkoholu i całe zdarzenie ma związek właśnie z tym” - czytamy. Pacjent wrócił do domu, ale ból nie ustępował. Trzy dni później samopoczucie pogorszyło się na tyle, że nie mógł samodzielnie iść i utrzymać równowagi. Ponownie trafił do szpitala w Starachowicach.
W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zrobiono mu tomografię komputerową głowy, która wykazała zmianę w okolicy czołowo-skroniowej. Po badaniu rezonansem stwierdzono guza mózgu. „Zapytałam lekarza, czy operacja jest konieczna natychmiast, ale zapewniono mnie, że prawdopodobnie guz nie jest złośliwy, więc nic nie powinno się dziać” - opowiadała żona pacjenta.
Pęknięty tętniak i paraliż
W nocy z 29 na 30 lipca 2015 mężczyzna czuł się fatalnie. „Rano przy śniadaniu zauważyłam, że mąż nie może utrzymać nic w lewej ręce, zaczynał mieć problem z chodzeniem, mową, a jego lewy kącik ust delikatnie się obniżył” - wylicza w opisie kobieta. „Zadzwoniłam do Kielc po pogotowie. Karetka zabrała męża, ale szybko został odesłany ponownie do szpitala w Starachowicach w celu poszerzenia diagnostyki. Lekarz dyżurny konsultował się z oddziałem neurochirurgii w Kielcach i ustalił przyjęcie do szpitala na 2 sierpnia 2015 roku. Stwierdził, że nie wymaga on leczenia na neurologii w trybie ostrodyżurowym” - zaznacza.
Na drugi dzień mężczyzna czuł, że jego lewa strona ciała jest bardzo słaba, zaczął bardzo niewyraźnie mówić. Znów trafił na Oddział Ratunkowy w Starachowicach, gdzie stwierdzono, że w jego głowie pęka tętniak. Pacjent trafił na neurochirurgię do Kielc. „W trakcie pobytu w szpitalu nasilił się niedowład. Z przyczyn technicznych planowany zabieg odbył się dopiero 9 sierpnia 2015 roku w Grodzisku Mazowieckim, gdzie wykonano embolizację tętniaka” - opisuje kobieta. „Z dalszych przeprowadzonych badań wynika, że przyczyną choroby męża był właśnie tętniak” - czytamy dalej.
Mężczyzna jest w połowie sparaliżowany i niezdolny do samodzielnego funkcjonowania. „Z prywatnych rehabilitacji nie korzystamy, ponieważ nas na to nie stać. Mąż potrzebuje mojej opieki cały czas, ponieważ jego lewa ręka i noga nie jest sprawna na tyle, aby być samodzielnym. Nie może sam jeździć samochodem i wykonywać wielu czynności codziennych” - podkreśla kobieta.
To nie koniec batalii sądowej
Małżeństwo postanowiło walczyć o sprawiedliwość i złożyło sprawę do sądu. Batalia ze szpitalem trwała od stycznia 2017 roku do początku 2019 roku. Wyrokiem I instancji mężczyźnie zostało przyznane odszkodowanie od starachowickiego szpitala w wysokości 250 tysięcy złotych oraz stała renta w wysokości 2860 złotych.
Pełnomocnikiem pokrzywdzonego pacjenta jest adwokat Adrian Sadaj z Kielc. - Coraz częściej mam do czynienia z błędami medycznymi. Lekarzy najczęściej gubi rutyna, a w szczególności brak dobrze przeprowadzonego wywiadu z pacjentem - mówi adwokat. - W przypadku mojego klienta objawy obligowały do przeprowadzenia pełnej diagnostyki neurologicznej, a takiej zabrakło. Prawidłowa diagnostyka i szybka interwencja uchroniłyby go od jakichkolwiek powikłań i wróciłby do pełnego zdrowia - podkreśla. - To nie koniec naszej batalii ze szpitalem, teraz będę domagał się zadość-uczynienia dla żony i dzieci pacjenta za znaczne pogorszenie się ich sytuacji życiowej - dodaje pełnomocnik.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Małgorzatą Kałużą, rzecznikiem prasowym Szpitala w Starachowicach. - Sprawa dotyczy przypadku sprzed kilku lat, dlatego zanim przygotujemy rzetelny komentarz, musimy dokładnie zapoznać się ze sprawą. W sprawach sądowych nie brała udziału dyrekcja lecznicy, dlatego zanim odniesiemy się do tej sytuacji, musimy zaczerpnąć więcej informacji - powiedziała rzeczniczka.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Przemoc w rodzinie
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?