Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszkodowanie i renta dla pacjenta ze Starachowic. Odsyłano go od szpitala do szpitala. Nikt nie chciał pomóc

Paula Goszczyńska
Paula Goszczyńska
Pełnomocnikiem pokrzywdzonego jest adwokat Adrian Sadaj z Kielc. - Coraz częściej mam do czynienia z błędami medycznymi - mówi
Pełnomocnikiem pokrzywdzonego jest adwokat Adrian Sadaj z Kielc. - Coraz częściej mam do czynienia z błędami medycznymi - mówi Dawid Łukasik
250 tysięcy złotych zadośćuczynienia oraz ponad 2,8 tysiąca złotych stałej, comiesięcznej renty - tyle wywalczył jeden z pacjentów od starachowickiego szpitala. Powodem był błąd medyczny, który doprowadził mężczyznę do poważnego kalectwa.

Sprawa ma swój początek 20 lipca 2015 roku. Poszkodowany, który woli pozostać anonimowy, podczas prac polowych doznał silnego bólu głowy, który doprowadził do krótkotrwałej utraty przytomności z drgawkami.

Lekarz nie przyjął przez... rzekomy alkohol
Mężczyzna wraz z żoną zgłosił się na izbę przyjęć w szpitalu w Starachowicach. To właśnie jej opis zdarzeń trafił później do adwokata Adriana Sadaja. „Czekaliśmy tam cztery godziny. W końcu męża wezwano, ale konsultacja trwała bardzo krótko, około 20 minut. Nie zrobiono mu odpowiednich badań, mimo że skarżył się na silny ból głowy” - wspomina żona mężczyzny. „Lekarz bezpodstawnie stwierdził, że mąż nadużywa alkoholu i całe zdarzenie ma związek właśnie z tym” - czytamy. Pacjent wrócił do domu, ale ból nie ustępował. Trzy dni później samopoczucie pogorszyło się na tyle, że nie mógł samodzielnie iść i utrzymać równowagi. Ponownie trafił do szpitala w Starachowicach.

W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zrobiono mu tomografię komputerową głowy, która wykazała zmianę w okolicy czołowo-skroniowej. Po badaniu rezonansem stwierdzono guza mózgu. „Zapytałam lekarza, czy operacja jest konieczna natychmiast, ale zapewniono mnie, że prawdopodobnie guz nie jest złośliwy, więc nic nie powinno się dziać” - opowiadała żona pacjenta.

Pęknięty tętniak i paraliż
W nocy z 29 na 30 lipca 2015 mężczyzna czuł się fatalnie. „Rano przy śniadaniu zauważyłam, że mąż nie może utrzymać nic w lewej ręce, zaczynał mieć problem z chodzeniem, mową, a jego lewy kącik ust delikatnie się obniżył” - wylicza w opisie kobieta. „Zadzwoniłam do Kielc po pogotowie. Karetka zabrała męża, ale szybko został odesłany ponownie do szpitala w Starachowicach w celu poszerzenia diagnostyki. Lekarz dyżurny konsultował się z oddziałem neurochirurgii w Kielcach i ustalił przyjęcie do szpitala na 2 sierpnia 2015 roku. Stwierdził, że nie wymaga on leczenia na neurologii w trybie ostrodyżurowym” - zaznacza.

Na drugi dzień mężczyzna czuł, że jego lewa strona ciała jest bardzo słaba, zaczął bardzo niewyraźnie mówić. Znów trafił na Oddział Ratunkowy w Starachowicach, gdzie stwierdzono, że w jego głowie pęka tętniak. Pacjent trafił na neurochirurgię do Kielc. „W trakcie pobytu w szpitalu nasilił się niedowład. Z przyczyn technicznych planowany zabieg odbył się dopiero 9 sierpnia 2015 roku w Grodzisku Mazowieckim, gdzie wykonano embolizację tętniaka” - opisuje kobieta. „Z dalszych przeprowadzonych badań wynika, że przyczyną choroby męża był właśnie tętniak” - czytamy dalej.

Mężczyzna jest w połowie sparaliżowany i niezdolny do samodzielnego funkcjonowania. „Z prywatnych rehabilitacji nie korzystamy, ponieważ nas na to nie stać. Mąż potrzebuje mojej opieki cały czas, ponieważ jego lewa ręka i noga nie jest sprawna na tyle, aby być samodzielnym. Nie może sam jeździć samochodem i wykonywać wielu czynności codziennych” - podkreśla kobieta.

To nie koniec batalii sądowej
Małżeństwo postanowiło walczyć o sprawiedliwość i złożyło sprawę do sądu. Batalia ze szpitalem trwała od stycznia 2017 roku do początku 2019 roku. Wyrokiem I instancji mężczyźnie zostało przyznane odszkodowanie od starachowickiego szpitala w wysokości 250 tysięcy złotych oraz stała renta w wysokości 2860 złotych.

Pełnomocnikiem pokrzywdzonego pacjenta jest adwokat Adrian Sadaj z Kielc. - Coraz częściej mam do czynienia z błędami medycznymi. Lekarzy najczęściej gubi rutyna, a w szczególności brak dobrze przeprowadzonego wywiadu z pacjentem - mówi adwokat. - W przypadku mojego klienta objawy obligowały do przeprowadzenia pełnej diagnostyki neurologicznej, a takiej zabrakło. Prawidłowa diagnostyka i szybka interwencja uchroniłyby go od jakichkolwiek powikłań i wróciłby do pełnego zdrowia - podkreśla. - To nie koniec naszej batalii ze szpitalem, teraz będę domagał się zadość-uczynienia dla żony i dzieci pacjenta za znaczne pogorszenie się ich sytuacji życiowej - dodaje pełnomocnik.

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Małgorzatą Kałużą, rzecznikiem prasowym Szpitala w Starachowicach. - Sprawa dotyczy przypadku sprzed kilku lat, dlatego zanim przygotujemy rzetelny komentarz, musimy dokładnie zapoznać się ze sprawą. W sprawach sądowych nie brała udziału dyrekcja lecznicy, dlatego zanim odniesiemy się do tej sytuacji, musimy zaczerpnąć więcej informacji - powiedziała rzeczniczka.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Nie wiesz z kim pójdziesz na studniówkę? Skorzystaj z naszego generatora studniówkowego!


Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce? Jest droższe niż myślisz!



Co nas wkurza w zimie na polskich drogach?



Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy skierowanych do Polaków




One urodzą w 2019. Indzie nowe baby boom



Co wiesz o prowadzeniu auta zimą? Quiz


ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. Przemoc w rodzinie

Źródło:vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie