Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

14-letnia dziewczynka z Podkarpacia zginęła w katastrofie awionetki w Krakowie

Małgorzata FROŃ Sławomir OSKARBSKI
Ola z Lubziny na Podkarpaciu zginęła w katastrofie awionetki w Krakowie. Miała 14 lat.

(fot. PAP)

W Krakowie była na kursach fotograficznym i językowym. Na lotnisko pojechała z dwoma koleżankami. Ojciec jednej z nich zorganizował przelot awionetką. Pilotował doświadczony pilot. To był ich ostatni lot.
Wieś, w której mieszkała Ola, o tragedii dowiedziała się wczoraj rano. - Rozmawiałam dziś z jej wujkiem. Na razie wie tylko tyle, że Ola nie żyje. To straszna tragedia - mówi mieszkanka Lubziny.

Zatrzymujemy dwie nastolatki, które idą poboczem. Kinga wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało. To dla niej szok. Płacz nie pozwala jej mówić. Wspomina Marysia: - Znałyśmy się bardzo dobrze, często się spotykałyśmy - dodaje Marysia. - Była cudowną koleżanką. Zawsze uśmiechnięta, pogodna. Uwielbiała jeździć konno, a w szkole świetnie się uczyła.

- Bliżej z nią nie kolegowałem się, choć, zanim przepisała się do innej szkoły, chodziliśmy do jednej klasy. Ale jest mi jej bardzo żal, i jej starszego brata, i rodziców - dodaje Marek.

NAJLEPSZA UCZENNICA

Sotłys Mieczysław Cabaj o samej Oli niewiele potrafi powiedzieć, ale kieruje nas do Bogusławy Bar, nauczycielki geografii i plastyki. Olę uczyła przez trzy lata, kiedy ta chodziła jeszcze do podstawówki w Lubzinie: - To była najlepsza uczennica. Inteligentna, grzeczna, pilna, jednym słowem - wzorowa. Zawsze dostawała świadectwo z paskiem i książki w nagrodę. Pamiętam, że była uzdolniona artystycznie, brała udział w konkursach plastycznych. Bardzo mile się ją wspomina. Bardzo nam wszystkim będzie jej brakowało.

MIELI ZROBIĆ KÓŁKO

We wrześniu Ola poszłaby do II klasy w gimnazjum w Ropczycach. Do Krakowa, jak udało nam się wczoraj ustalić, pojechała na kursy fotograficzny i językowy. W niedzielę z dwiema rówieśniczkami z Tarnowa i Krakowa pojechała na lotnisko w Pobiedniku Wielkim. Ojciec jednej z nastolatek zorganizował przelot nad miastem.

- To miał być krótki lot. Pilot zabrał na pokład samolotu dzieci swoich znajomych. Miał zrobić kółko i wrócić na lotnisko. Dziewczęta nie były z sobą spokrewnione - mówił wczoraj Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.

Za sterami cessny siedział doświadczony, 42-letni pilot, od niedawna dyrektor Aeroklubu Krakowskiego. - Takich lotów wykonuje się setki, a to był nowy, dobrze wyposażony samolot - zapewniał wczoraj Jacek Turczyński, prezes aeroklubu.

- Cessna to bezpieczny samolot, produkowany od lat, wielokrotnie ulepszany - potwierdza Jerzy Piekarz z Aeroklubu Rzeszowskiego. - Na jedno jest tylko nieodporny, na błąd człowieka. Wygląda na to, że w tym przypadku to człowiek zawinił.

Czy tak było, wyjaśni śledztwo, które wczoraj wszczęła Prokuratura Rejonowa dla Krakowa-Nowej Huty. Przyczyny wypadku bada też komisja wypadków lotniczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie