MKTG SR - pasek na kartach artykułów

200 lat dla Stefanii Pachli z Bielin! Stulatkom sprzyja tradycyjne jadło

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Życzenia złożył i prezent przekazał stuletniej jubilatce burmistrz gminy Ulanów Stanisław Garbacz
Życzenia złożył i prezent przekazał stuletniej jubilatce burmistrz gminy Ulanów Stanisław Garbacz Zdzisław Surowaniec
Stefania Pachla z Bielin skończyła sto lat. Z okazji niezwykłego jubileuszu życzenia pani Stefanii złożył Stanisław Garbacz burmistrz Gminy i Miasta Ulanów.

- Niech żyje nam dwieście lat! - takie życzenia składali Stefanii Pachli jej bliscy i władze samorządowe. Mieszkanka Bielin obchodziła w poniedziałek setne urodziny.

Pani Stefania prawie przez całe życie zajmowała się niewielkim gospodarstwem rolnym w rodzinnych Bielinach. Wyjątki to czasy przedwojenne, gdy jako młoda dziewczyna pracowała z Niemczech i okres wojny, kiedy trafiła do Austrii na przymusowe roboty.

Pani Stefania wychowała pięcioro dzieci. Doczekała się 22 wnuków i 5 prawnuków. Jej mąż Marcin był ulanowskim flisakiem, potem pracował w Hucie Stalowa Wola. Zmarł w 2000 roku.

Recepta na długowieczność pani Stefanii jest prosta. - By dożyć sędziwego wieku trzeba porządnie pracować, odżywiać się swojskimi, nieprzetworzonymi produktami i zawsze zachowywać pogodę ducha - zdradziła sekret długowieczności. A pogodę ducha pani Stefania zachowała do dziś - wciąż lubi żartować, także z siebie.

Z okazji niezwykłego jubileuszu stuletniej mieszkance gminy Ulanów życzenia złożyli burmistrz Stanisław Garbacz, Anna Konior - kierownik Urzędu Stanu Cywilnego, Edward Małek - przewodniczący Rady Miejskiej, Józef Wójtowicz - sołtys Bielin oraz przedstawicielki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - Beata Chudy i Marianna Puźniak.

Na początku tego roku Aniela Sołtyska z Katów w gminie Jarocin koło Niska świętowała 106 urodziny. Jak zapewniała, jej recepta na długowieczność to zdrowe odżywianie i spokojny tryb życia. Według portalu internetowego „Najstarsi Polacy” pani Aniela w województwie podkarpackim zajmuje trzecie miejsce. Starsze od niej są dwie panie urodzone w 1909 roku.

Stulatków nam w regionie nie brakuje. Sto cztery lata przeżył Bronisław Ryczko z Kurzyny Średniej w gminie Jarocin. W tej wsi spędził całe życie. W 1936 roku ożenił się z Weroniką z Dąbrowicy. Mieli czworo dzieci: Genowefę, która zmarła w niemowlęctwie, Feliksa, Marię Apolonię i Barbarę. Sędziwy jubilat doczekał się ośmiu wnuków. Wśród nich są dwaj słynni stalowowolscy tancerze Piotr Kiszka i jego starszy brat Wiktor. Miał ciężkie życie. Pracował na roli, ale był także masarzem. W czasie II wojny światowej prowadził nawet sklep. Należał do Armii Krajowej. Nie walczył w partyzantce, ale jego sklep służył jako punk kontaktowy i zaopatrzeniowy dla zbrojnego podziemia. To był też powód aresztowania go przez NKWD w listopadzie 1945 roku. Na półtora roku trafił na Syberię do gułagu w miejscowości Baranicze. Tam otarł się o śmierć. - Byłem tak wycieńczony, że uznano mnie za zmarłego - wspomina. - Wrzucono mnie do zbiorowego grobu wraz z ciałami zmarłych współwięźniów. Na szczęście ktoś zauważył ruch mojej ręki i wyciągnięto mnie dosłownie z mogiły. Po powrocie z zesłania trafił w szpony siepaczy Urzędu Bezpieczeństwa w Biłgoraju. Ale przeżył i to piekło. Był osobą bardzo samodzielną i pogodną, ma świetną kondycję fizyczną i psychiczną. Lubił tradycyjną polską kuchnię, potrawy dobrze okraszone tłuszczem, a przepada za pieczonym boczkiem - zwierza się. I takie jedzenie dodaje mu sił i radości życia!

Aniela Kotwica ze Stalowej Woli zmarła w 2009 roku w wieku 105 lat, na rękach córki. Zawsze zajmowała się domem. Dom rodzinny miała we wsi Pławo na ulicy Żytniej. Pracowała na roli, zajmowała się dziećmi. Jak wspomina jej córka Helena, mama nigdy do ust nie wzięła wódki rosołu, jajek i ryb.

Od najmłodszych lat rozpoczynała każdy dzień od mszy i Komunii Świętej. Należała do Rodziny Franciszkańskiej i Rodziny św. Michała, co wiąże się z obowiązkiem codziennej modlitwy. Dopóki mogła chodzić, codziennie szła na mszę świętą na godzinę szóstą rano. Od trzech lat nie była w stanie wychodzić z domu. - Zmarła na moich rękach, kiedy ją karmiłam. Westchnęła tylko. Miała lekką śmierć - wspomina pani Helena.

Tego samego roku 2009 sto lat stuknęło jej bratowej Zofii Kotwicy ze Stalowej Woli. Zmarła w wieku 106 lat w styczniu 2016 roku. Była najstarszą mieszkanką Stalowej Woli. Wygląda na to, że nazwisko Kotwica i imię Aniela jest gwarantem długowieczności. Obie panie miały wspólną receptę na długie życie - pracować i modlić się.

Niezwykłym zbiegiem okoliczności było to, że przed laty we wsi Szyperki w gminie Jarocin koło Niska na skraju leśnej głuszy, przy ścianie Lasów Janowskich żyła Aniela Kotwica. Zmarła w wieku 106 lat. Dwie panie Kotwice ze Stalowej Woli nie były rodziną stulatki z Szyperek, kobiety nawet się nie znały. W jej domu najważniejszym sprzętem były dwa radia, nastawione wyłącznie na Radio Maryja.

- Modlić się co dzień - to jej zdaniem była gwarancja długiego życia. Mówiła, że jak człowiek ciężko pracuje, to nie musi się długo modlić, bo praca jest jak modlitwa. - Modlitwa i praca to kraj wzbogaca - to było jedno z jej ulubionych powiedzeń. Po przebudzeniu najpierw się modliła. Nie wzięła nic do ust, zanim nie od zmówiła pacierza.

Była przeciwnikiem picia wódki. - Wszystko można pić, tylko nie wódkę! Wino można pić, herbatę, mleko, wszystko. Tylko wódki nie! - mówiła. Kto wierzy, że jedzenie tego, co jedzą stulatkowie pozwala dożyć sędziwego wieku, ma do wyboru - kartofle, chleb, kompot, kaszę i zupy. Bo to najczęściej zjadała pani Aniela. Propozycją na długie życie jest także... głodówka. Pani Aniela przywiązywała dużą wagę do piątkowych postów, niekiedy pościła także w czwartek, piątek i sobotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie