Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

21-letni student z Rudnika nad Sanem podróżuje przez świat autostopem

Anna SZTABA
Z Polakami, którzy wracali z wyprawy z Kirgistanu, przy płonących zboczach Baku nasiąkniętych ropą naftową.
Z Polakami, którzy wracali z wyprawy z Kirgistanu, przy płonących zboczach Baku nasiąkniętych ropą naftową. archiwum prywatne
Michał Zając, 21-letni student z Rudnika nad Sanem, przeżył mnóstwo przygód podczas nietypowych podróży. Opowiedział nam o nich.

Michał Zając

Michał Zając

Ma 21 lat, pochodzi z Rudnika nad Sanem, studiuje turystykę i rekreację na Uniwersytecie Rzeszowskim. Od trzech lat podróżuje autostopem po świecie, odwiedził już Serbię, Czarnogórę, Turcję, Azerbejdżan, planuje Iran.

Zatłoczone lotniska, długie odprawy bagażowe, na samą myśl niektórym odechciewa się podróży. Alternatywą dla tych organizowanych przez biura podróży może być… autostop. Doświadczenie w podróżowaniu w ten sposób przez Europę i nie tylko ma Michał Zając z Rudnika.

21-latek jest studentem turystyki i rekreacji na Uniwersytecie Rzeszowskim, obowiązki związane ze studiami pochłaniają mu sporo czasu, jednak każdą wolną chwilę przeznacza na poznawanie nowych krajów i kultur. Michał zwiedził już Serbię, Czarnogórę, Gruzję, Turcję, a ostatnio Azerbejdżan. Miejsce podróży uzależnia od własnych upodobań, odszukuje miejsce na mapie i po prostu jedzie. Udając się w tak dalekie podróże autostopem musi być przygotowany na brak snu, noszenie ciężkiego plecaka, kontakt z obcymi ludźmi, pokonywanie bariery językowej. Jednak ciekawość świata jest ważniejsza…

PLANOWANIE PODRÓŻY

Nigdy nie jeździ sam. Towarzyszy, a raczej towarzyszki podróży, wyszukuje przez portal atostopem.net, gdzie można znaleźć więcej zapalonych podróżników "za jeden uśmiech". Michał zawsze jeździ z kobietami, bo kierowcy chętniej zatrzymują się, widząc na poboczu płeć piękną. Jeszcze nie zdarzyło się tak, żeby dwa razy jechał z tą samą osobą, ale tylko dlatego, że ciężko jest ustalić dogodny dla obojga termin podróży.
Podobnie jak w przypadku szukania towarzyszki podróży, Michał wyszukuje także miejsc na nocleg. Korzysta z "couchsurfingu", to strona internetowa, która umożliwia wyszukiwanie bezpłatnych kwater. Zalogowani użytkownicy mogą za darmo przenocować u innych z tej samej witryny. Już kilkakrotnie zdarzało się, że Michał w swoim rzeszowskim mieszkaniu gościł osoby, które odnalazły go właśnie przez couchsurfing.

ZAFUNDOWAŁ IM BILETY

Każdy zatrzymujący się samochód to obcy ludzie. Rzadko zdarza się, że jedzie się w milczeniu.
- Kierowcy zawsze pytają, skąd jesteśmy, dokąd jedziemy, jak mamy na imię i co spotkało nas dotychczas - mówi Michał. - Zdarza się tak, że zafascynowani historią podróży starają się pomóc. Kupują coś do picia lub jedzenia.
Podczas ostatniej podróży mężczyzna, który podwoził Michała i jego towarzyszkę, zafundował im bilety, dzięki czemu przejechali ponad 100 kilometrów wygodnym autokarem. Ten mężczyzna był Turkiem, jednak jak mówi Michał, wszędzie można spotkać serdecznych i życzliwych ludzi. W Czarnogórze pewna rodzina zaprosiła Michała na bajram. Jest to święto obchodzone przez muzułmanów na zakończenie ramadanu. Michał wspomina, że uroczystość przypominała polską wigilię Bożego Narodzenia. Cała rodzina przy suto zastawionym stole odmawiała modlitwy i obdarowywała się podarkami.

NOC NA ŁAWCE

Podczas wypraw niczego nie można przewidzieć. Zdarzało się już, że Michał proszony przez kierowców prowadził ciężarówki, bo ci byli bardzo zmęczeni, chcieli się zdrzemnąć i specjalnie wzięli autostopowicza, żeby ten poprowadził pojazd. Tak było w Turcji i Serbii.
- Podczas podróży do Azerbejdżanu prowadziłem bus z węglem drzewnym, a kierowca w tym czasie spał - wspomina rudniczanin.
Z ostatniej, trwającej prawie cztery tygodnie podróży do Azerbejdżanu, wrócił we wrześniu. Z dziewczyną poznaną dzięki portalowi autostopem.net, Anną Łukasiewicz z Jarosławia, wyruszył z Rzeszowa, pierwszy samochód zatrzymał się szybko, ale wysadził Michała i Annę zaledwie 15 kilometrów za miastem. W miejscu bez latarni, gdzie autostopowicze czekali aż do rana na kolejny samochód. Stamtąd kierowca ciężarówki, Rumun, zawiózł ich na Słowację. Koleiny etap podróży, do Rumunii, Michał i Anna pokonali z pomocą Polaków odnalezionych przez CB-Radio. W Rumunii spędzili noc na ławce, w okolicy zajazdu dla tirów, czekając na jakiś transport do Bułgarii. Nie było to najmilsze wspomnienie, ale oni byli przygotowani na trudy podróży i zdeterminowani w osiągnięciu celu.

ŁAPÓWKA W BIURZE

Z samego rana Turek, który również nocował na wspomnianym zajeździe, zabrał ich do swojego samochodu. Przejechali z nim ponad 400 kilometrów. W Turcji Michał i Anna zatrzymali się w miasteczku Unye w prowincji Ordu. Następnym przystankiem było Batumi w południowo-zachodniej Gruzji, gdzie spędzili trzy noce. Przypadkowo poznany Gruzin o imieniu Mamuka zaprosił ich do siebie i pokazał okolice. Gdy podróżnicy dotarli do Tbilisi, spotkała ich niemiła niespodzianka. Musieli zapłacić łapówkę w biurze podróży, aby otrzymać wizę, w przeciwnym razie musieliby na nią czekać ponad pięć dni.
Kiedy podróżnikom udało się już przekroczyć granicę, była noc. Zmęczeni poprosili kierowcę autobusu stojącego na parkingu, żeby pozwolił się im przespać w środku. Ten nie tylko się zgodził, ale także następnego dnia, za darmo, zawiózł oboje do stolicy Azerbejdżanu, Baku. Cel został osiągnięty. Podróżnicy odszukali miejsce noclegowe, wcześniej znalezione dzięki couchsurfingowi. Okazało się, że rodzina, u której się zatrzymali, przyjęła do siebie oprócz nich także inne osoby.

PLANUJE IRAN

Brak miejsca w mieszkaniu i piękna pogoda zachęciły podróżników do spania na… dachu budynku. Co, jak się okazało, nie było złym pomysłem, sprzyjały temu pogoda i piękne widoki rozciągające się wokoło. Po dwóch tygodniach w Baku, gdzie odwiedzili między innymi mieszkających tu Polaków, Anna i Michał wyruszyli w drogę do domu, która zajęła im siedem dni.
- Cała wycieczka kosztowała mnie 350 dolarów, z czego 90 dolarów przeznaczyłem na wizy - mówi Michał. - Pokonałem ponad osiem tysięcy kilometrów, nie płacąc ani złotówki za bilet. Wprawdzie w drodze powrotnej oboje z Anną zostaliśmy wysadzeni w Bułgarii, wieczorem, w wiosce, do której nie prowadziła żadna droga asfaltowa, ale rozbiliśmy "Camping Polonia" i przetrwaliśmy do rana, kiedy ludzie zaczęli wyjeżdżać do pracy. I zawieźli nas w okolice ruchliwej drogi, skąd złapaliśmy "stopa" i pojechaliśmy dalej...
Michał nie zamierza kończyć swoich szalonych podróży. W przyszłym roku planuje podróż do Iranu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie