Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A co to tak śmierdzi?

Edyta URBANIAK
- Ten dym nam bardzo przeszkadza - mówi pan Andrzej (z prawej), który mieszka obok uciążliwego domu. A jego kolega dodaje: - Jak zaczynają tam palić w piecu, cała ulica jest w ciemnych tumanach.
- Ten dym nam bardzo przeszkadza - mówi pan Andrzej (z prawej), który mieszka obok uciążliwego domu. A jego kolega dodaje: - Jak zaczynają tam palić w piecu, cała ulica jest w ciemnych tumanach. Marcin Radzimowski
Pani Janina, która sprząta w pobliskim bloku, raz widziała, jak z komina szedł ciemny dym. - Ale najgorzej jest ponoć wieczorem, a ja pracuję do godz.
Pani Janina, która sprząta w pobliskim bloku, raz widziała, jak z komina szedł ciemny dym. - Ale najgorzej jest ponoć wieczorem, a ja pracuję do godz. 15 - dodaje. Marcin Radzimowski

Pani Janina, która sprząta w pobliskim bloku, raz widziała, jak z komina szedł ciemny dym. - Ale najgorzej jest ponoć wieczorem, a ja pracuję do godz. 15 - dodaje.
(fot. Marcin Radzimowski)

- Dym tak śmierdzi, że nie da się wytrzymać - alarmują mieszkańcy bloków przy ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu. Twierdzą, że to przez właściciela jednego z sąsiednich domów. - Musi palić jakimiś odpadami - podejrzewają. - Absolutnie. Mamy nowy, ekologiczny piec. Musielibyśmy być głupi, żeby wrzucać tam jakieś śmieci - zarzeka się zięć właścicielki domu. - Sam nie wiem dlaczego tak się dymi.

Na dym narzekają wszyscy ludzie mieszkający w pobliżu i ci, którzy tamtędy przechodzą.

- Smród jest taki, że nie da się wytrzymać. Sąsiad dzwonił z interwencją do Straży Miejskiej. Przyjechała, ale nic to nie pomogło - opowiada Maria Satkowska. Podejrzewa, że mieszkańcy domu wrzucają do pieca jakieś kable czy opony. - Niemożliwe, żeby tak śmierdział palony węgiel czy drewno - dodaje starsza pani.

Cała ulica w tumanach dymu

Pani Janina, która sprząta w pobliskim bloku wie, że jego mieszkańcy narzekają na uciążliwe sąsiedztwo. Sama raz widziała, jak z komina szedł ciemny dym. - Ale najgorzej jest ponoć wieczorem, a ja pracuję do godz. 15 - dodaje.

- Ten śmierdzący dym bardzo nam przeszkadza - mówi pan Andrzej, który mieszka tuż obok uciążliwego domu i często po okolicy spaceruje z psem. A jego kolega dodaje: - Jak zaczynają palić w piecu, cała ulica jest w ciemnych tumanach. Nie tak jest? - pyta mężczyznę, który właśnie wyrzuca śmieci do kontenera. A tamten rzuca w biegu: - Trzeba wtedy iść na bezdechu.

Przemysław, młody biznesmen podjeżdża na parking, kiedy rozmawiamy z ludźmi. - Może wy nam nareszcie pomożecie, bo Straż Miejska i ochrona środowiska nic w tej sprawie nie robią. Sam dzwoniłem trzy razy do straży. A jak się dymiło, tak się dymi dalej - mówi młody mężczyzna.

Straż Miejska: - Wszystko jest w porządku

Zbigniew Golec, dyrektor tarnobrzeskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska mówi krótko: - Jeśli mieszkańcy znają dane człowieka, który ich zdaniem pali odpadami, powinni interweniować w Straży Miejskiej.

Dyrektor tłumaczy, że w takich przypadkach nie prowadzi się pomiarów emisji spalin, bo na pewno jest ona bardzo niska.

Komendant Straży Miejskiej w Tarnobrzegu Marek Bukała sprawę zna doskonale. - Mieliśmy kilka interwencji w tej sprawie. Dlatego zajęliśmy się nią bardzo dokładnie - zapewnia komendant. Strażnicy relacjonują, że właściciel wpuścił ich do kotłowni. - Ma nowy, wyprodukowany w sierpniu 2005 roku, piec na drewno i węgiel. Pokazał faktury za węgiel, umowę na wywóz śmieci. Nic nie wskazuje na to, żeby wrzucał do pieca jakieś odpady. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Mieszkańcy mogą się jeszcze zwrócić po pomoc do Inspektoratu Ochrony Środowiska - podpowiadają strażnicy.

Kiedy jeszcze raz zwróciliśmy się do Inspektoratu Ochrony Środowiska, dyrektor zapewnił, że jeśli ludzie napiszą do niego pismo, wytłumaczą, co się dzieje, zajmie się tą sprawą.

Nie pomógł kominiarz, nie zaradził sprzedawca

Pan Mariusz, zięć właścicielki domu, z którego unosi się uciążliwy dym, załamuje ręce. - Mieliśmy ogrzewanie gazowe, ale przychodziły wysokie rachunki. Wziąłem więc kredyt i w październiku kupiłem piec węglowy. Kosztował trzy tysiące złotych - opowiada zięć. I wtedy zaczęły się problemy z dymieniem.

- Trzy razy była u mnie Straż Miejska, bo ludzie się skarżyli - mówi pan Mariusz. Na początku myślał, że jest coś nie tak z kominem. Wezwał kominiarza.

- A on mówi: "Protokół 50 złotych, wyczyszczenie komina - 30". Ale trudno. Żeby mieć spokojne sumienie, zapłaciłem 80 złotych - opowiada. Ale kominiarz nic nie pomógł.

- Poszedłem do sprzedawcy pieca. Zapewnił, że wszystko jest w porządku. Piec ma ekologiczną emisję spalin. Mam na wszystko papiery. Sprzedawca powiedział, że nawet jeśli sąsiedzi podadzą mnie do sądu, nie przegram - twierdzi zięć właścicielki uciążliwego domu. Sprzedawca zasugerował mu, że winny może być węgiel.

- Zmieniłem więc dostawcę, ale dalej jest to samo. Nie wiem dlaczego się tak dymi. Drewno mam suche. A przecież nic innego nie wrzucam do pieca. Wyłożyłem trzy tysiące, musiałbym być głupi, żeby teraz go zniszczyć - zarzeka się pan Mariusz. Mówi, że piec czyści codziennie, tak zalecił kominiarz.

Ma żal do ludzi z sąsiednich bloków, że nie przyjdą do niego i nie powiedzą wprost, że dym im przeszkadza. Zapewnia, że każdemu pokaże, jak i czym pali w piecu.

Strażnicy miejscy zasugerowali panu Mariuszowi, że być może dymi się dlatego, że rzadko pali w piecu. A z zimnego komina wydobywa się dużo dymu.

Śmierdzi - to czuć, ale skąd ten smród

Podobne problemy w każdym sezonie grzewczym mają także mieszkańcy pozostałych osiedli tarnobrzeskich i innych miast. W Tarnobrzegu rokrocznie na smród z kominów skarżą się do nas ludzie z Piastowa. Sugerują, że część z mieszkańców wrzuca do pieców odpady.

Dyrektor tarnobrzeskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zna tę sprawę. Twierdzi jednak, że nie ma szans na pomiar zanieczyszczeń powietrza. Instalacja punktu pomiarowego kosztowałaby bowiem milion złotych.

- Zresztą, że śmierdzi - to czuć, więc nie ma sensu tego udowadniać. Trzeba znaleźć przyczyny - powiedział Zbigniew Golec, kiedy na ten temat rozmawialiśmy z nim w listopadzie. - W ubiegłym roku interweniowałem w tej sprawie w Urzędzie Miasta. Proponowałem, by zebrała się rada osiedla i coś postanowiła. Być może ludzie palą jakieś śmieci, bo nie chcą płacić za wywóz.

Zaproponował, by Straż Miejska sprawdziła, czy mieszkańcy mają podpisane umowy za wywóz śmieci. - W stu procentach - zapewnił Piotr Sawa, strażnik miejski. - Nie sądzę więc, żeby ludzi palili śmieci. Poza tym, nie możemy pukać od domu do domu i sprawdzać, co kto wrzuca do pieca. Śmierdzi po prostu węgiel, brykiet, mokre drewno. Przerobienie instalacji grzewczej na gazową jest drogie. Nie każdego na to stać. Poza tym ogrzewanie gazem sporo kosztuje.

To sprawa gminy. Rozmowa z Marią SUCHY, podkarpackim wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska

* Czy jeśli mieszkańcy narzekają na uciążliwy dym z komina sąsiada, podejrzewają, że spala w piecu odpady, Inspektorat Ochrony Środowiska może im pomóc?
- Inspektorat Ochrony Środowiska zajmuje się kontrolą dużych podmiotów gospodarczych, które mogą mieć znaczący wpływ na środowisko. Nie ma nawet fizycznej możliwości, żebyśmy zajęli się kontrolą poszczególnych mieszkańców. Zgodnie z ustawą o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, kontrola czy mieszkańcy nie spalają odpadów należy do zadań gminy.
* Jakie odpady są najbardziej szkodliwe dla zdrowia?
- Najbardziej szkodliwe są tak zwane plastiki, jak opakowania po serkach, jogurtach, wodzie mineralnej. Oczywiście gumy też, ale nie wyobrażam sobie, że ktoś może coś takiego wrzucać do pieca.
* Co może nam się stać, kiedy wdychamy trujący dym?
- To podrażnia błony śluzowe, nos, oczy, gardło.
* Czy jest jakiś sposób, by sąsiedzi nas nie truli?
- Bardzo ważna jest edukacja ekologiczna. Dużo do powiedzenia na ten temat mają szkoły. Doświadczeniami na tym polu mogą się pochwalić nauczyciele z Mielca.

Ekolodzy w akcji

Mieleckie Stowarzyszenie Ekologiczne przygotowało dla mieszkańców powiatu mieleckiego 25 tysięcy ulotek, w których wyjaśnia, z jakim zagrożeniem dla zdrowia wiąże się palenie w piecach odpadami przemysłowymi. To skutek skarg ludzi na uciążliwych sąsiadów. Jeśli ulotki nie pomogą, stowarzyszenie planuje zaangażować do działania policję i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i odwiedzić tych, którzy trują innych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie