Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bał się jechać autem - zeznania kolejnych świadków w procesie dotyczącym tragicznego wypadku

Marcin RADZIMOWSKI
- Sprzed bloku wyjechałem ja, ale po zatankowaniu samochodu przesiadłem się z Pawłem i to on kierował - twierdzi oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku w Tarnobrzegu - Wielowsi.

W czwartek w kolejnym dniu procesu przed tarnobrzeskim sądem zeznania złożyły żona oskarżonego, a także koleżanka nieżyjącego Pawła.

Feralnego dnia - 9 października 2009 roku - fordem sierra, jadącym z Tarnobrzega do Sandomierza, podróżowało trzech młodych mężczyzn. Auto należało do ojca jednego z nich.

Na zakręcie drogi kierowca forda stracił panowanie nad pojazdem, auto zjechało na lewą stronę, gdzie odbiło się od krawężnika, a następnie z ogromną siłą uderzyło bokiem w znajdujący się przy drodze słup sieci energetycznej. Samochód praktycznie owinął się wokół słupa.

W krytycznym stanie do szpitala przewieziony został 20-letni Paweł. Niestety, zmarł. Drugi z jadących autem - Rafał, przez osiem dni przebywał w śpiączce, trzeci - Konrad, nie doznał poważniejszych urazów.

Kto siedział za kierownicą forda w chwili wypadku? Początkowo ustalono, że kierował Paweł. Po przeprowadzeniu badań genetycznych z zabezpieczonych we wraku śladów przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa ustalono, że samochodem kierował jednak 20-letni Rafał (Paweł siedział obok niego) - ciała w chwili bocznego uderzenia lewą stroną) bezwładnie przemieściły się wewnątrz auta. W oparciu o tę opinię, prokuratura oskarżyła tego mężczyznę. Początkowo przesłuchiwany trzeci uczestnik tragicznego zdarzenia wskazywał na Rafała jako kierującego. Z czasem zmienił zdanie i twierdzi, że to obecnie nieżyjący Paweł kierował. Mówi, że początkowo samochód prowadził Rafał, ale po zatankowaniu auta za kierownicę wsiadł Paweł.

- Na początku byłem w szoku, teraz sobie to przemyślałem i potwierdzam obecną wersję - mówił w sądzie.

W czwartek przed sądem zeznania złożyła koleżanka nieżyjącego Pawła. Powiedziała, że Paweł nie miał prawa jazdy i zamierzał je robić. Prosił ją nawet, by go trochę poduczyła, jeszcze zanim pójdzie na kurs prawa jazdy.

- Paweł bał się siadać za kierownicą, nawet na parkingu - zeznała w czwartek kobieta.
Przed sądem przesłuchana została w czwartek także żona oskarżonego. Mówiła, że kiedy jej mąż wybudził się ze śpiączki, mówił do niej: - Dlaczego dałem prowadzić Pawłowi?

Obrońca oskarżonego złożył w czwartek wniosek o dołączenie do akt sprawy zdjęć z miejsca wypadku, opublikowanych w jednej z gazet. Widać na nich głowy Rafała i Konrada, mężczyźni znajdują się na tylnej kanapie w samochodzie. Wniosek wydaje się być jednak mało trafiony, gdyż już dawno ustalono, że bezpośrednio po wypadku ci dwaj mężczyźni byli na tyle auta. Zdjęcie nie odpowie na pytanie, czy bezpośrednio przed wypadkiem Rafał siedział za kierownicą.

W tej sprawie przesłuchiwano już ratowników medycznych i strażaków, uczestniczących w akcji ratowniczej. Nie byli oni jednoznacznie w stanie określić, kto gdzie siedział. Dla nich liczyło się tylko ratowanie życia, poza tym od tamtej pory interweniowali przy dziesiątkach podobnych zdarzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie