Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą budowali szybciej. Koniec z darmowymi protestami na wyniki przetargów

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Aleje Jana Pawła II w Stalowej Woli to przykład wygrania w przetargu firmy, która sobie nie poradziła z remontem. Nawierzchnia na pierwszy rzut oka jest równa, ale jeździ się po niej niewiele lepiej niż po starej.
Aleje Jana Pawła II w Stalowej Woli to przykład wygrania w przetargu firmy, która sobie nie poradziła z remontem. Nawierzchnia na pierwszy rzut oka jest równa, ale jeździ się po niej niewiele lepiej niż po starej. Z. Surowaniec
Nowe przepisy mają sprawić że w krótszym czasie będą mogły powstawać nowe drogi, mosty, czy stadiony piłkarskie.

Ukrócone zostały protesty, jakie wnosić mogą firmy, które brały udział w przetargach na wykonanie robót i nie dostały zleceń. Jest szansa, że znikną odwołania, które przeciągały na wiele miesięcy rozpoczęcie robót, a często sprawiały, że kontrakty dostawały firmy będące na skraju bankructwa.

Do tej pory przedsiębiorstwo, które uważało, że bezprawnie zostało wyeliminowana z przetargu, składało protest u zamawiającego, a ten musiał sam naprawiać ewentualny błąd. Teraz rozżalona firma, jeśli nie godzi się z wynikiem przetargu, będzie mogła odwoływać się do Krajowej Izby Odwoławczej, a to wymaga wpłacenia już wpisu w wysokości od 7,5 do 15 tysięcy złotych. Sprawy w Krajowej Izbie Odwoławczej będą zapadać nawet przy jednoosobowym składzie sędziowskim, co znacznie przyspieszy dotychczasową procedurę.

SŁODKA ZEMSTA

Korzystanie z darmowych środków odwoławczych przez przedsiębiorców do tej pory wywracało przetargi do góry nogami. To był niekiedy tylko sposób na zemstę ze strony tych, którzy przegrali. W naszym regionie mamy kilka przykładów firm, które wygrały w wyniku apelacji, a później źle wywiązywały się ze zobowiązań.

Słynnym przykładem jest Wisłostrada w Tarnobrzegu. Przetarg na jej modernizację wygrała Skanska. To spółka, która ma dobre notowania w naszym regionie. Jednak odwołanie od przetargu złożyła firma drogowa z województwa świętokrzyskiego. Dostała zlecenie na wykonanie prac. Teraz po Wisłostradzie jeździ się jak po tarce, a firma musiała poprawiać robotę, kiedy woda z opadów nie chciała ściekać z jezdni.

W Stalowej Woli przetarg na modernizację nawierzchni Alej Jana Pawła II wygrała spółka z Janowa Lubelskiego. Powstał największy bubel drogowy w regionie. Po wyremontowanej drodze - choć wygląda dobrze - jeździ się niewiele lepiej niż po starej nawierzchni. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wypłaciła janowskim drogowcom tylko część pieniędzy. Spółka ogłosiła bankructwo i została przejęta przez portugalską firmę Mota-Engil-Polska.

POMOC UNIJNA

Do Polski i do naszego regionu napływają olbrzymie kwoty z pomocy unijnej, zwłaszcza na budowę dróg i obiektów, od których uzależniony jest rozwój. Ukrócenie protestów ułatwi załatwianie formalności i skróci czas realizacji inwestycji. Bo nowe prawo zlikwidowało protesty, a skarga do sądu wiąże się z potężnym wydatkiem w wysokości 5 procent wartości zamówienia i przy dużych kontraktach może sięgnąć nawet kwoty 5 milionów złotych.

- Musimy korzystać z przetargów, kiedy chodzi o roboty publiczne - mówi wiceprezydent Stalowej Woli Franciszek Zaborowski. Daje przykład jak skomplikowane były do tej pory niektóre formalności.
Kiedy zapada rozstrzygniecie, która firma wygrała przetarg, inwestor czyli w tym przypadku miasto, wysyła do wszystkich firm, które składały ofertę, informację o wyniku przetargu i czeka na "zwrotkę", bo bez tego nie może powierzyć wybranej firmie zlecenia. Tymczasem firma, która przegrała przetarg, nie ma ochoty wypisywać zwrotek i rzuca ją do kosza. - Kiedy nie możemy się doczekać zwrotki, dopominamy się o nią, a czas płynie - ubolewa prezydent.

TECZKA I LAPTOP

- Nowe przepisy mają znaczenie głównie dla dużych kontraktów - uważa Marian Dejwór, prezes Stalprzemu ze Stalowej Woli, dużej firmy budowlanej, remontowej, a nawet wykonującej drogi (zrobili pierwszą w regionie ulicę z betonu). Jego zdaniem w przetargach powinny być bezwzględnie eliminowane firmy z prezesem, którego majątkiem jest tylko teczka i laptop. To tego typu firmy najczęściej składały zastrzeżenia do wyników przetargu.

- Przy przetargach powinno się przede wszystkim oceniać czym dysponuje firma, jakim sprzętem, jakimi możliwościami - uważa Marian Dejwór, który - jak przekonuje - nie obawia się zmienionych przepisów. Jego zdaniem przy przetargach powinno być tak, jak to jest w Niemczech - odrzuca się najtańszą i najdroższą ofertę, a negocjuje się warunki z pozostałymi i wybiera się tę firmę, która gwarantuje spełnienie stawianych wymagań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie