Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezrobotny ma utrzymać byłą żonę i córkę, ale nie ma z czego. Długi urosły mu do 30 tysięcy złotych

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Roman pokazuje stertę dokumentów, jaką zrodził konflikt z byłą żoną.
Roman pokazuje stertę dokumentów, jaką zrodził konflikt z byłą żoną. Fot. Zdzisław Surowaniec
Bezrobotny Roman ze Stalowej Woli powinien utrzymywać córkę i byłą żonę. Ale nie ma z czego. Największą ofiarą jego walki z byłą żoną jest ich córka,

- Do pewnego momentu było mi z nią wygodnie, bo ona w domu rządziła, wszystko załatwiała. Ale zorientowałem się, że staję się pantoflarzem, a chciałem mieć swoje zdanie. W końcu doszło do rozwodu - opowiada Roman. Ma 38 lat i wrażenie, że była żona chce sobie urządzić życie jego kosztem.
Roman jest na ostrym zakręcie. Pali sporo i czuć od niego papierosy. Jest bezrobotny, bez prawa do zasiłku, bez nadziei na szybki zarobek i odkucie się. Po tym, jak się go była żona pozbyła z mieszkania w Tarnobrzegu, mieszka z rodzicami w Stalowej Woli. Wygląda na zadbanego, pasuje mu nawet trzydniowy zarost na twarzy.

PRZEGRYWA ROZPRAWY

Ma ufne spojrzenie w niebieskich oczach, ale wydaje się być zagubiony w sytuacji, kiedy z byłą żoną przegrywa wszystkie rozprawy w sądzie. Nie lubi sądów. - Jeśli mąż źle popatrzy na żonę i ona go zdradzi, to sąd bierze stronę kobiety. Gdy żona zdradzi, to wtedy to jest wina męża, bo ją zaniedbuje - mówi rozgoryczony.

Alimenty na córkę i inne zobowiązania zwaliły się na niego lak kamienista lawina. Ma na córkę płacić miesięcznie 900 złotych i 500 złotych byłej żonie. Nie ma z czego, więc dług urósł do 30 tysięcy. A komornik ostrzega go, że jak nie będzie płacił, to trafi za kraty.

Życie tych dwojga ludzi pokazuje, jak małżonkowie potrafią oddalić się od siebie, aż do zerwania z sobą więzi, ze wszystkimi złymi skutkami dla dziecka. Ona jest od niego o pięć miesięcy młodsza. Pobrali się w 1993 roku, kiedy mieli po 21 lat. Więzy rodzinne zaczęły się rwać po siedmiu latach, kiedy Roman zaczął pracować jako kierowca.

Od roku 2004 zaczął wyjeżdżać do pracy do Anglii. Po roku wsiąkł w tym kraju na farmie, przestał wracać do domu. Anglia stała się jego domem. Z córką kontaktował się przez telefon i Internet, widział ją, kiedy wpadał do domu na święta Bożego Narodzenia. A dziecko tęskniło za nim, czekało na jego powrót, na zabawki, prezenty. Jednak ojciec żył już w innym świecie, związał się z inną kobietą. Po piętnastu latach małżeństwa sąd orzekł rozwód z winy Romana, władzę rodzicielską nad dziewczynką powierzył obojgu rodzicom.

PRZECIWKO SOBIE

Rodzice wciągnęli jednak córkę w swój konflikt, wykorzystywali w walce przeciwko sobie, podważali swój autorytet w oczach dziecka, stosowali krańcowo odmienne metody wychowawcze. Jak wynika z opinii Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Stalowej Woli, ojciec pozwalał dziewczynce na wiele, nie był wymagający. Jeśli nie chciała chodzić na zajęcia języka niemieckiego, nie zmuszał jej. Matka na odwrót - była wymagająca, konkretna, surowa.

Wrażliwa, zagubiona w tym konflikcie dziewczynka, źle znosząca rozpad rodziny, szczególnie agresywnie odnosiła się do chłodniejszej emocjonalnie matki, którą oskarżała o odejście ojca. Dwa razy poraniła się. Jak ocenił psycholog, był to protest przeciwko rozpadowi rodziny i sposób zwrócenia uwagi rodziców na swoje potrzeby.

Po jednej z kłótni z córką matka wyrzuciła ją z domu w Tarnobrzegu. Po prostu pewnego dnia we wrześniu 2008 roku zawiozła ją do ojca do Stalowej Woli. Chciała w ten sposób ukarać córkę. Dziewczynka trafiła do ojca, mieszkającego z rodzicami w Stalowej Woli. Zamieszkała z nim w jednym pokoju. Przez pół roku matka zachowała dystans do córki. Kiedy w grudniu 2008 roku dziewczynka uciekła od ojca po konflikcie z nim i jego partnerką, została przez matkę ponownie odstawiona do Stalowej Woli, mimo jej wyraźnego sprzeciwu. Można odnieść wrażenie, że matka z satysfakcją realizowała swoją taktykę wobec dziecka - "masz to, co chciałaś".

SAMOTNE DZIECKO

Dziewczynka, z poczuciem odrzucenia przez matkę, rozczarowana postawą ojca, nie akceptująca przyjaciółki ojca, która - w jej ocenie - traktowała ją złośliwie, "stała się osamotniona, bez poczucia oparcia, bliskości, akceptacji i miłości rodziców" - jak to stwierdził psycholog. - Przyszła do domu, bez słowa spakowała się i wyszła - wspomina Roman.

Wróciła do matki. Ale to nie był radosny powrót w ramiona kochanej osoby. Ceną powrotu było przyjęcie warunków oschłej, chłodnej i zachowującej do niej wyraźny dystans matki. A to oznaczało całkowite podporządkowanie się jej woli i decyzjom, rezygnację z własnych dążeń i celów, ograniczenie spontaniczności, niemożność wyrażania własnych potrzeb i uczuć, konieczność podporządkowania się ideałom matki - ocenił psycholog.

Jednak powrót do znanych rówieśników sprawił dziewczynce ulgę. Przestała mieć myśli samobójcze, nadrobiła szkolne zaległości, osiągnęła dość wysoką średnią ocen. Nadal ma jednak problemy z zasypianiem, jest niespokojna, brak jej pewności siebie, co jest oznaką konfliktu między rodzicami.
Roman opowiada, jak w konflikcie z byłą żoną sąd wziął jej stronę. - Przyszedłem do domu, a ona awanturowała się, wymachiwała rękami, uderzyła ręką we mnie i złamała sobie mały palec - opowiada swoją wersję. Sprawa trafiła do sądu, Roman został oskarżony o agresywne zachowanie. Wyrok - winny, półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, półtora tysiąca złotych kary. - Bo żeby mieć święty spokój, w końcu zeznałem, że zrobiłem to niechcący - tłumaczy.

SKRĘCONE NOGI

Kary do dziś nie spłacił, bo nie ma z czego. Starał się także o uchylenie obowiązku alimentacyjnego na żonę i córkę. Pełnomocnik jego byłej żony wyliczył, że pozwana jest chora, ma zmiany w kręgosłupie, skręciła dwie nogi, ma alergię, często korzysta ze stomatologa, często przebywa na zwolnieniu lekarskim, spłaca raty za komputer, pożyczkę na mieszkanie i samochód, kończy szkołę, przymierza się do obrony pracy dyplomowej i zamierza podjąć studia podyplomowe.

Sąd oddalił pozew, Roman nie płaci alimentów, bo - jak mówi - nie ma z czego, bo pieniądze, jakie zarobił w Anglii, już się rozeszły, między innymi na półroczne utrzymanie córki. Zaległości rosną. Właśnie wybiera się na kolejną rozprawę, bo była żona chce, aby należności alimentacyjne spłacali jego rodzice.
- Oboje są schorowani, mają razem tysiąc dziewięćset złotych emerytury i mają mnie spłacić... - kręci głową. - Ona nie ma sumienia, kiedy chodzi o pieniądze - ocenia. On też przymierza się do kolejnego pozwu, aby sąd zniósł przynajmniej obowiązek alimentacyjny wobec byłej żony.

Roman skupiony jest teraz na związku ze swoją partnerką. Choć - jak przyznaje - ona też nie ma pracy i przymierza się do wyjazdu za granicę.

ZDJĘCIE CÓRKI

Roman całkowicie zdystansował się do córki, nie ma nawet ochoty nawiązywać z nią kontaktu - ocenił psycholog. Nosi jednak przy sobie zdjęcie z konkursu piosenkarskiego, na którym córka śpiewa. Wydrukował je sobie na papierze ze strony internetowej.

- Jako dziecko byłem ministrantem i lektorem, śpiewałem. Ona ma to po mnie - uśmiecha się. Szkoda tylko, że córka tego uśmiechu nie widzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie