Sprawa jest niecodzienna, jeśli wziąć pod uwagę motyw działania sprawcy, który pożyczył pieniądze od mężczyzny mając nadzieję na to, że tamten nie przeżyje czekającej go skomplikowanej operacji. Za tę pazerność i bezduszność biznesmen - bankrut będzie teraz musiał zapłacić. Co ciekawe pokrzywdzony musiał sporo się natrudzić, by doprowadzić do skazania swojego dłużnika w procesie karnym.
Pożyczka
Ponad dwa lata temu ksiądz obecnie mieszkający w Rzeszowie, pożyczył 25 tysięcy złotych znajomemu, który prowadził firmę w Kolbuszowej. Kapłan nie miał pojęcia, że od blisko dziesięciu lat 35-latek ma stale problemy ze zwrotem zobowiązań wobec różnych podmiotów gospodarczych. Jego konto zajęte było przez komornika a lista wierzycieli rosła.
W połowie 2009 roku obaj mężczyźni rozmawiali telefonicznie. Ksiądz przebywał wówczas w Czechach i zwierzył się Mariuszowi, że czeka go bardzo poważna operacja. Zagrożenie życia było bardzo duże. Z tego też powodu przyjedzie do Polski.
Kiedy ksiądz wrócił, spotkali się raz, spotkali kolejny. Któregoś razu Mariusz J. - kilka dni przed planowaną operacją - poprosił księdza o pożyczenie 25 tysięcy złotych na jeden tydzień. Kapłan nie ma wątpliwości, że jego dłużnik już wówczas miał nadzieję, iż on tej operacji nie przeżyje. Świadczyć może o tym zresztą późniejsze zachowanie dłużnika.
Wmawiał, że oddał
Operacja na szczęście się powiodła i po kilku dniach z księdzem skontaktował się biznesmen. Próbował mu wmówić, że część pieniędzy już oddał - następstwem takiej operacji często jest utrata bądź znaczące zaniki pamięci. "Nic mi nie oddałeś" - odparł ksiądz, nie dając się nabrać.
To był początek walki o zwrot długu. Kapłan zawiadomił policję, ale zarówno ona jak i później prokuratura, umorzyła postępowanie z uwagi na brak jednoznacznych dowodów na to, że doszło do przestępstwa. Odwołanie też nic nie dało. W końcu pokrzywdzony z pośrednictwem adwokata skierował do sądu karnego subsydiarny akt oskarżenia. Wcześniej z powództwa cywilnego wytoczył sprawę dłużnikowi i miał w ręku sądowy nakaz zapłaty. Komornik jednak nie miał z czego ściągnąć długu bowiem biznesmen nie pracował.
Wyrok utrzymany
Kolbuszowski Sąd Rejonowy w grudniu ubiegłego roku uznał winę oskarżonego i skazał go na karę czterech lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na dwa lata. Dwa dni temu Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu rozpoznając apelację wniesioną przez obrońcę oskarżonego, utrzymał wyrok w mocy.
- Sąd zaznaczył dodatkowo obowiązek wykonania wyroku sądu, który orzekał w sprawie cywilnej. W praktyce oznacza to tyle, że jeśli skazany nie zwróci pieniędzy pokrzywdzonemu, sąd odwiesi mu warunkowo zawieszoną karę pozbawienia wolności - wyjaśnia sędzia Józef Dyl, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?