Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen ze Stalowej Woli oskarża innego przedsiębiorcę o przejęcie jego zakładu

Zdzisław Surowaniec
Wiesław Wojtas patrzy przez ogrodzenie, jak z zakładu, którego był kiedyś właścicielem, wywożone są maszyny.
Wiesław Wojtas patrzy przez ogrodzenie, jak z zakładu, którego był kiedyś właścicielem, wywożone są maszyny. Zdzisław Surowaniec
Wiesław Wojtas - legendarny działacz "Solidarności" w Hucie Stalowa Wola, prowadzący ostatni strajk nazywany "gwoździem do trumny komunizmu", jako biznesmen w wolnej Polsce oskarża innego biznesmena o przejęcie jego spółki i wyprowadzenie z niej majątku.

Na zwołanej w środę konferencji prasowej dziennikarze dostali od Wiesława Wojtasa potężny plik materiałów, mających świadczyć, że został pozbawiony majątku. Są tam doniesienia i oskarżenia kierowane na policję, do prokuratury, sądów, a nawet Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Śledczego. Żadna z tych instytucji nie spełniła do tej pory oczekiwań Wojtasa, który czuje się oszukany.

NAJPIERW GARAŻ

Wojtas należy do tych nielicznych działaczy antykomunistycznej opozycji, którzy w wolnej Polsce wzięli sprawy w swoje ręce i założyli biznes. Zaczął działalność w przydomowym garażu, osiągnął wiele jako właściciel dwóch dobrze prosperujących firm z branży obróbki skrawaniem, zatrudniających 80 ludzi. Wysyłał nawet wyroby za granicę. Te firmy to PHU Stalwo przy i WOWI.

- Do 2008 roku było dobrze - przyznaje. Kręgosłup przetrącił mu kryzys w konstrukcjach spawanych. Utracił płynność finansową, przedsiębiorstwu groziła upadłość. I wtedy skorzystał z oferty biznesmena, z którym prowadził interesy. Ten zaproponował mu przejęcie udziałów w zamian za pomoc w uzyskaniu kredytów. Umowę zawarto u notariusza i jak twierdzi Wojtas dostał obietnicę przejęcia zobowiązań, obietnice dużych zysków, obciążenia produkcji zamówieniami. Wojtas stał się mniejszościowym udziałowcem spółki o nazwie Stalwo, ale na stanowisku prezesa. - Nie zdawałem sobie sprawy, że wchodzę w zastawioną sieć - mówi.

DOSZŁO DO LIKWIDACJI

Wojtas szybko poczuł się odsunięty od spraw finansowych. Większościowy udziałowiec - jego zdaniem - od początku dążył do likwidacji spółki i sprzedaży, doprowadzając do nadmiernego jej zadłużenia, aby odciążyć swoje spółki. Miał się na tym obłowić, w grę wchodziło 1,5 mln zł czystego zysku. Na początku 2013 roku, cztery miesiące od wejścia nowego udziałowca, ogłoszona została likwidacja spółki Stalwo, a Wiesław Wojtas i jego syn, któremu przekazał udziały, dostali zakaz wchodzenia do zakładu. - Dali mi tylko zgodę, żebym wziął psy - mówi Wojtas.

I odtąd walczy o sprawiedliwość. Jego zdaniem mimo tylu doniesień, "struktury władzy" nie stawiają żadnego oporu temu, co robi człowiek, który jego zdaniem zniszczył go.
A co na to biznesmen, któremu Wojtas zarzuca wrogie przejęcie spółki? Usłyszeliśmy od niego: - Jeżeli pan Wojtas powie publicznie coś, co będzie godzić w dobre imię moje i interes prowadzonego przeze mnie biznesu, spotkamy się w sądzie. Przypominam, że trwają postępowania w sprawach przez niego zgłoszonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie