47-letni obecnie Marek K. (na publikację nazwiska się nie zgodził) pochodzący z Racławic koło Niska a od 15 lat mieszkający w USA przed sądem sięgał pamięcią do 2002 roku i lat wcześniejszych. Opowiadał o tym, że prowadził w Bielinach hurtownię budowlaną i dyskotekę Babilon, wcześniej pracował jako stolarz w USA i taki też biznes chciał rozkręcić w Polsce. Potrzebował jednak pieniędzy, ale zamiast nich pojawiały się długi. Ostatecznie z tego też powodu jesienią 2002 roku wyjechał do USA. Tam prowadził firmę remontowo-wykończeniową, najpierw w Nowym Jorku, potem na Florydzie.
- W ostatnich latach planowałem przenieść firmę do Polski, już sporo rzeczy załatwionych było. Wtedy zostałem zatrzymany - mówił. - Nic nie wiem o napadach, nie znam tych ludzi i w ogóle jestem niewinny.
Opisując swoje życie za oceanem, wspominał o tym, że finansowo wspierał rodziców w Polsce, co miesiąc też przekazywał pieniądze na różne fundacje charytatywne.
- Z tego co pan mówi, wychodzi pan na wzór obywatela, na niemal anioła. Skąd więc te prokuratorskie zarzuty? - dopytywał z uśmiechem sędzia Robert Pelewicz.
- Nie wiem - usłyszał od oskarżonego.
Tymczasem w tym procesie Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie Markowi K. zarzuca dokonanie czterech przestępstw na przestrzeni czterech miesięcy w 2002 roku. Zarzuty te odczytał wczoraj prokurator Paweł Król.
Pierwszy dotyczy współkierowania wraz z Mariuszem D. zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, kolejny - wyłudzenie toyoty rav 4 wartości 135 tysięcy złotych wziętej w leasing i wywiezionej na Ukrainę. Dwa ostatnie zarzuty to współudział w napadzie na bank w Gościeradowie (zrabowano 50 tysięcy złotych) oraz rozbój na pracowniku firmy Wtórstal w Stalowej Woli (zrabowano 100 tysięcy złotych). W obydwu przypadkach Marek K. posługiwał się (obok innego sprawcy, Wojciecha B.) bronią palną - shot gunem.
Według prokuratury Marek K., były żołnierz Legii Cudzoziemskiej pseudonim „wielki mistrz”, miał planować i inicjować przestępstwa. Organizować wspólnie z Mariuszem D. z Tarnobrzega same napady i samochody używane podczas akcji. Po wyjeździe Marka K. do USA grupą zaczęli kierować Mariusz D. i Wojciech B. Ci dwaj, wspólnie z kilkoma innymi byłymi członkami grupy, zostali już osądzeni i trafili do więzienia na kilka lat.
Na wolności jest już ten, który swoimi wyjaśnieniami pogrążył nietylko Marka K., ale też kilku innych gangsterów. Skruszony gangster 44-letni Tomasz K. z Tarnobrzega, który we wtorek w procesie „wielkiego mistrza” występował już w charak-terze świadka a nie oskarżonego, podtrzymał obciążające wyjaśnienia złożone kilka lat temu. Szczegółów nie pamiętał z uwagi na upływ czasu, jednak potwierdzał wcześniejsze swoje słowa.
W czasie konfrontacji Marek K. wszystkiemu zaprzeczał, choć momentami charakterystyczny uśmiech znikał z jego twarzy.
Porównując autoprezentację „przykładnego” Marka K. do tego, co twierdzi prokuratura opierając się w dużej mierze na zeznaniach małego świadka koronnego, można było odnieść wrażenie, że mowa jest o dwóch całkowicie różnych osobach. Z jednej strony troskliwy ojciec i biznesmen, z drugiej strony bezwzględny bandyta, który z racji służby w Legii Cudzoziemskiej posiadł umiejetności posługiwania się bronią palną, opanował sztukę kamuflażu i zacierania śladów.
Jak to tłumaczyć? Od przestępstw minęło już 15 lat a od natrafienia na trop Marka K. - kilka. Znając akta sprawy i obciążające go zeznania oraz wyjaśnienia miał wystarczająco dużo czasu, żeby precyzyjnie ułożyć sobie w głowie to, co powie w sądzie. O ile nie jest aniołem...
W środę ciąg dalszy procesu i zeznań Tomasza K.
ZOBACZ TAKŻE: Wypadek na S3 pod Gryfinem. Zderzyło się 5 samochodów
(Źródło: gs24.pl)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?