43-letnia mieszkanka Lubelszczyzny była pierwszym świadkiem przesłuchanym w tym procesie przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Przypomnijmy, że z usług oskarżonych - według prokuratury - skorzystało co najmniej 57 kobiet z całej Polski. 21-letnia córka zeznającej w czwartek kobiety zażyła tabletki w tak zaawansowanym stadium rozwoju dziecka, że na szczęście urodziło się całe i obecnie jest zdrowe.
- Córka studiowała w Lublinie i tam mieszkała na stancji. Przyjeżdżała do domu, ale nie zauważyliśmy, by była w ciąży - zeznawała kobieta. - Ona często chorowała i brała różne leki, dlatego nawet jej złe samopoczucie nie wzbudzało moich podejrzeń. Pojechała do Lublina, tam urodziła córkę i przyjechała do domu. Widziałam, że dziwnie się zachowuje, a dopiero dwa albo trzy dni później wyznała prawdę i powiedziała o dziecku.
Dziecko urodziło się w grudniu 2010 roku, około 25 tygodnia ciąży i gdyby nie pobyt w inkubatorze, szanse jego przeżycia byłyby równe zeru. Moda matka, która pierwotnie chciała usunąć ciążę (nie ma męża ani narzeczonego, nie chce wyjawić, kto jest ojcem) zaraz po porodzie zrozumiała swój błąd. Żałowała, że kupiła tabletki wywołujące poronienia.
- Z tego co mi wiadomo, z Internetu albo z gazety wzięła ogłoszenie. Nie wszystkie tabletki zażyła, resztę zawieźliśmy do prokuratury a także kopertę, w której te tabletki dostarczono - zeznawała 43-letnia babcia. - Obecnie wnuczka bardzo dobrze się rozwija, wszystko jest w porządku. Córka mieszka ze mną i mężem. Na początku bardzo mocno to wszystko przeżyła, musieliśmy korzystać z pomocy psychologa i psychiatry. Bardzo żałowała tego, co zrobiła.
Młoda mama zostanie przesłuchana najprawdopodobniej na najbliższej rozprawie, jednak z uwagi na intymne szczegóły, jakie mogą być poruszone, przesłuchanie odbędzie się w wyłączeniem jawności.
W czwartek sąd także przeprowadził konfrontację wyjaśnień obojga oskarżonych. Przypomnijmy, że utrzymują oni, iż tabletki wysyłali zupełnie nieświadomie - na prośbę tajemniczego stomatologa. To była przysługa za to, że miał on rzekomo planować wynajęcie od oskarżonego kamienicy pod gabinet lekarski.
- On zostawiał czasem telefon u mnie, a jeśli ktoś dzwonił to odbierałem. W sumie z ciekawości rozmawiałem z dzwoniącymi o tych tabletkach, ale nie miałem pojęcia, że chodzi o wywoływanie poronień - przekonywał oskarżony, sam chyba nie wierząc w swoje słowa. - Chciał u mnie wynająć kamienicę, dlatego ja się go trzymałem jak Pana Boga za nogi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?