Chwila relaksu w parku wodnym.
(fot. Zdzisław Surowaniec)
Chór, założony i kierowany przez Jerzego Augustyńskiego, przez trzy dni przebywał w Chicago, goszczony przez polonusów ze Stalowej Woli. Dał tu koncert w kościele polonijnym przesadzonym przez cystersów. Była to okazja do spotkania ludzi, którzy wyjechali z Polski za ocean i znaleźli swoje miejsce na amerykańskiej ziemi. Na spotkanie przybyło kilku byłych członków Chóru Kameralnego, którzy swoje losy związali ze Stanami Zjednoczonymi.
Przez tydzień chór przebywał w Pocatello w stanie Idaho na wschodzie USA, przy granicy z Kanadą. Tu odbył się międzynarodowy festiwal z udziałem najlepszych zespołów chóralnych z całego świata. Stalowowolanie śpiewali w głównej sali koncertowej, ale także w miejscowych kościołach, miedzy innymi w parafii Zjednoczonego Kościoła Chrystusa i w kościele episkopalnym.
Część chórzystów mieszkała u rodzin mormonów, którzy tradycyjnie nie używają alkoholu, kawy i herbaty oraz nie palą papierosów. Ciekawostką jest to, że wierzą, że nie eksponują znaku krzyża i wierzą, że Chrystus po zmartwychwstaniu objawił się w Ameryce.
Zaproszenie na międzynarodowy festiwal do Pocatello jest dla chóru i Jerzego Augustyńskiego dowodem na wysoką klasę artystyczną. Zespół znalazł się w gronie najlepszych zespołów chóralnych świata i powiewająca nad sceną polska flaga wśród innych flag, była powodem radości i dowodem, że Chór Kameralny jest ambasadorem naszej kultury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?