Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorwaci za mocni. Zagramy o brąz

Z Wiednia Paweł KOTWICA [email protected]
fot. Paweł Kotwica
Polscy piłkarze ręczni przegrali półfinał rozgrywanych w Austrii mistrzostw Europy i w niedzielę o godzinie 15 zagrają w Wiedniu o brązowy medal.

Polska - Chorwacja 21:24 (10:9)
Polska: Szmal (14), Wyszomirski (1) - Jaszka 3, K. Lijewski 2, Kuchczyński, Jachlewski, Bielecki 3, Siódmiak, Żółtak, B. Jurecki 1, Jurasik 1, M. Jurecki 7, Tłuczyński 3 (2), Jurkiewicz, M. Lijewski 1, Rosiński.
Chorwacja: Alilović (8) - Balić 5, Duvnjak 5, Lacković, Zrnić 2, Kopljar, Vori, Gojun, Vuković 2, Mataija 1, Buntić 1, Valcić 1, Strlek 1, Cupić 6 (5), Musa.

Karne. Polska: 3/2 (rzut Tłuczyńskiego obronił Alilović). Chorwacja: 6/5 (rzut Cupicia obronił Wyszomirski). Kary. Polska: 6 min (Siódmiak 4, Żółtak 2). Chorwacja 8 min. (Vori 4, Buntić, Valcić po 2).

Sędziowali: K. Abrahamsen i A. M. Kristiansen (Norwegia). Widzów: 11.000.
Przebieg: 1:0, 1:2, 3:2, 3:3, 5:3, 5:5, 6:5, 6:6, 8:6, 8:7, 9:7, 9:8, 10:8, 10:9; 10:12, 11:12, 11:13, 12:13, 12:15, 13:15, 13:16, 15:16, 15:17, 16:17, 16:18, 16:19, 17:19, 17:20, 18:20, 18:22, 19:22, 19:23, 20:23, 21:23, 21:24

W drugim kolejnym półfinale mistrzowskiej imprezy polscy piłkarze ręczni przegrywają z Chorwatami. Tym razem byli bliżej wygranej, niż na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, w Wiedniu przegraliśmy trzema bramkami. - W takiej sytuacji decydują niuanse, jakieś dwa przestrzelone rzuty, jakaś niezablokowana piłka, jakiś rzut, który przeszedł naszemu bramkarzowi po rękach - mówił trener naszej reprezentacji, Bogdan Wenta, który miał po meczu sporo pretensji do sędziów. Szczególnie za decyzję z 57 minuty, kiedy arbitrzy z Norwegii nie dali, zdaniem Wenty ewidentnej, dwuminutowej kary Ivanowi Cupiciowi - On wygarnął z koła piłkę odbitą przez Sławka Szmala i odrzucił ją, protestowałem, więc mnie ukarali żółtą kartką, a następnie zabrali nam piłkę. Jestem pewny, że oni widzieli niesportowe zachowanie Cupicia. Z żółtą kartką mogę się zgodzić, zareagowałem impulsywnie, ale dlaczego zabrali nam piłkę? Może są jakieś nowe przepisy, których ja nie znam? Zapytałem sędziów po meczu o tę decyzję. Nic mi nie odpowiedzieli - denerwował się nasz trener. W opisywanym momencie nasz zespół przegrywał 19:22. Chorwaci skorzystali z prezentu i Ivano Balić, dorzucając kolejną bramkę na 3 minuty przed końcem, rozstrzygnął losy awansu do finału.

- Sędziowie odgwizdali przewinienie Chorwata, niestety nie zauważyli odrzucenia piłki, za co powinni dać dwie minuty kary. Natomiast kiedy Bogdan Wenta protestował, piłka była już w grze, więc ukarali go żółtą kartką, słusznie, i zabrali nam piłkę, też słusznie, ponieważ w takim momencie, kiedy gra się toczy, niesportowe zachowanie trenera jest traktowane tak samo, jak zawodnika - tłumaczył arbiter międzynarodowy i sekretarz generalny Związku Piłki Ręcznej w Polsce, Marek Góralczyk.

Polski zespół bardzo dobrze zagrał w pierwszej połowie, kiedy dał sobie rzucić tylko 9 bramek i niemal cały czas prowadził. Uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy ręcznych na świecie Balić szukał dziur w naszej defensywie na całej jej szerokości. Znalazł tylko kilka razy, zdobywając trzy bramki, ale kilka razy dał sobie z nim radę Szmal. Naszym defensorom udało się z znacznej mierze odciąć od podań kołowego Igora Voriego.

W ataku pozycyjnym nasi zawodnicy grali spokojnie i dokładnie, popełniali niewiele błędów. Świetnie zaczął mecz Karol Bielecki, który w pierwszych trzech rzutach się nie pomylił. Potem, podobnie jak w meczu z Czechami, zabrakło mu sił i zastąpił go (z powodzeniem) Michał Jurecki. Po jego golu z kontry w 23 minucie wygrywaliśmy 9:7. W końcówce pierwszej połowy "Dzidziuś" trafił jeszcze raz i było 10:8 (29 min). Jak się okazało, na następnego gola "biało-czerwonych" trzeba było czekać do piątej minuty drugiej połowy.

- Po przerwie zmieniliśmy system obrony na 5-1 i to zaczęło sprawiać Polakom kłopot - mówił po meczu trener Chorwatów, Lino Cervar. W dodatku na boisku pojawił się Domagoj Duvnjak. 21-letni kolega braci Lijewskich z HSV Hamburg zdobył dla "Hrvatskiej" pierwsze trzy bramki po przerwie. - Ale całą robotę robił na kole Vori, który bezkarnie przewracał naszych obrońców, robiąc Duvnjakowi mnóstwo miejsca na środku - mówił po meczu prawoskrzydłowy Vive Targi Kielce, Patryk Kuchczyński. Ostra gra Chorwatów spowodowała, że trafiony łokciem Marcin Lijewski stracił w pierwszej połowie pół zęba.

Jak się okazało, początek drugiej połowy położył się cieniem na grze już do końca spotkania. Nasz zespół nie pozwalał wprawdzie Chorwatom uciec zbyt daleko, przewaga wahała się między jedną a trzema bramkami, ale ciągle była. Szkoda prostych błędów naszych zawodników, szczególnie w takich sytuacjach, jakie mieli młodszy Jurecki i starszy Lijewski - wychodzili z piłką w górę, rozglądali się i zamiast rzucać, spadali na boisko, tracąc piłkę. Inna rzecz, że arbitrzy wyjątkowo chętnie odgwizdywali przeciwko nam rzuty karne. W końcówce nasi zawodnicy próbowali obrony 4+2, kryjąc indywidualnie dwóch chorwackich zawodników, Piotr Wyszomirski obronił karnego wykonywanego przez Cupicia, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu.

- Chorwaci konsekwentniej grali w ataku, usypiali nas powolną grą. My w porównaniu graliśmy zbyt niecierpliwie - tłumaczył rozgrywający Vive Targi, Tomasz Rosiński. - Trudno mi oceniać pracę sędziów, myślę, że gdybyśmy zagrali lepiej, to byśmy wygrali - dodał.

- Wychodzę z tej hali z wielkim niedosytem, czuję się źle potraktowany. Walczyliśmy. Chorwacja nie była dzisiaj o tyle lepsza, żebyśmy przegrali. Może Chorwaci dostali ten większy bonus od sędziów, bo mają więcej sukcesów. Ale nie powinno tak być - mówił rozżalony Tomasz Tłuczyński.

- Czy sędziowie nam dzisiaj przeszkodzili? Na pewno nam nie pomogli. Nie ma co zganiać na sędziów, byliśmy dzisiaj gorsi i tyle. Na dziś Chorwaci są jeszcze dla nas za mocni. Zadecydował początek drugiej połowy, kiedy Chorwaci zaczęli grać długie krzyżowki, niepotrzebnie zaczęliśmy za nim biegać. Oprócz tego fragmentu nasza gra w obronie była dzisiaj doskonała - analizował Mariusz Jurasik.

"Orły Wenty" przegrały drugi mecz na tych mistrzostwach (poprzedni z Francją w fazie zasadniczej) i to drugi z rzędu. Jeśli chcą wrócić z Austrii z jakąś zdobyczą, w niedzielę o godzinie 15 muszą pokonać w spotkaniu o brązowy medal Islandię. Finał Francja - Chorwacja o 17.30. Pierwszy mecz będzie rewanżem za ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Pekinie, który Polacy przegrali, drugi - rewanżem za finał ostatnich mistrzostwa świata w Chorwacji. Wtedy wygrali Francuzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Chorwaci za mocni. Zagramy o brąz - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie