Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z prywatyzacją mieszkań na sandomierskiej Starówce?

Michał LESZCZYŃSKI [email protected]
Jak mówią nam niektórzy mieszkańcy Starego Miasta w Sandomierzu, około 60 procent tutejszych mieszkańców udźwignęłoby ciężar wykupu mieszkań komunalnych na własność.
Jak mówią nam niektórzy mieszkańcy Starego Miasta w Sandomierzu, około 60 procent tutejszych mieszkańców udźwignęłoby ciężar wykupu mieszkań komunalnych na własność. M. Leszczyński
Niektórzy lokatorzy kamienic komunalnych na sandomierskiej Starówce chcą szybkiej prywatyzacji mieszkań. - Tak, ale nie teraz - zastrzegają władze miasta

Kilku mieszkańców kamienic czynszowych na Starym Mieście w Sandomierzu skontaktowało się z naszą redakcją, z prośbą o interwencję. Chcą wykupić swoje mieszkania, lecz ich zdaniem, władze miasta ich zbywają.

Mimo tego mieszkańcy nie składają broni. Zostaliśmy zaproszeni do jednej z lokatorek. Czekało tam na nas kilku mieszkańców Starówki. Każdy z nich jest zainteresowany odkupieniem od gminy swojego mieszkania. Mówią, że argumenty władz miasta są pozbawione sensu, a miasto tak naprawdę nie chce sprzedać, bo jest zainteresowane zbywaniem całych kamienic. Dlaczego?

DOKUMENT MÓWI WYRAŹNIE

W październiku 2007 roku radni uchwalili program rewitalizacji Sandomierza. Jak urzędnicy uzasadniają konieczność spieniężania całych budynków? "(…)sprzedaż pojedynczych mieszkań, a więc >rozdrobnienie< własności, praktycznie uniemożliwia skuteczne przeprowadzenie niezwykle kosztownych remontów i renowacji zabytkowych kamienic (…)" - czytamy w programie rewitalizacji Sandomierza.

Urzędnicy najwyraźniej obawiają się sprzedania pojedynczych mieszkań na własność ponieważ, jak przewidują, nowych właścicieli nie będzie stać na renowację zgodnie z wymogami konserwatora zabytków.
Mieszkańcy z którymi rozmawiamy, mówią, że to nieprawda.
- Chociażby jedna osoba wykupiła mieszkanie na własność, z mocy prawa tworzy wraz z gminą wspólnotę mieszkaniową, a ta w świetle polskich przepisów posiada osobowość prawną i może zaciągać kredyty czy pozyskiwać finanse z Unii, choćby na remonty - mówi jedna z kobiet.

Marek Bronkowski, wiceburmistrz Sandomierz stwierdza, że w interesie miasta jest dbanie o dobro mieszkańców i wcale nieprawdą jest, iż miasto chce się pozbyć całych kamienic, przesiedlając mieszkańców Starówki poza tę część miasta.
Tymczasem obawy mieszkańców są bardzo poważne, bowiem podejrzewają oni miasto o zamiar sprzedaży biznesmenom całych kamienic wraz z lokatorami, gdzie miałyby powstać instytucje nastawione na komercję, jak hotele, restauracje.
- Wtedy będzie koniec. Jeżeli ktoś kupi kamienicę, podniesie czynsz. W jego interesie będzie, abyśmy stąd jak najszybciej wyszli. Czynsz wywinduje do takiej kwoty, że bez problemu otrzyma nakazy eksmisji, bo nikogo nie będzie stać na zapłatę. Bardzo szybko trafimy na bruk - obawia się jeden z naszych rozmówców.
Marek Bronkowski, wiceburmistrz Sandomierza zaprzecza tym głosom.
DOPIERO PO PIĘCIU LATACH?

Kolejnym argumentem mieszkańców w drodze do własności mieszkania komunalnego, mówiącym o braku chęci sprzedaży przez miasto, jest ich zdaniem, tłumaczenie miasta, iż gmina stara się o pieniądze z Unii na zabezpieczenie Starego Miasta przed osuwaniem. Jednym z warunków otrzymania pieniędzy jest ciągłość własności kamienic, czyli że miasto przez jakiś czas od pozyskania funduszy z Unii nie może przestać być właścicielem kamienic.
Zdaniem mieszkańców, ten argument włodarzy jest nieprawdziwy i ma na calu odwlekanie na kolejne pięć lat sprawy prywatyzacji komunalnego mienia.
- Proszę mi powiedzieć jak się ma wymiana rur wodno- kanalizacyjnych na Starym Mieście do zmiany właściciela mieszkań na Starówce? - pyta kobieta. Po czym odpowiada: - Według nas, to mydlenie oczu. Rozumiemy, jeżeli za unijne pieniądze gmina remontowałaby całe kamienice, wtedy właściciel ma być ten sam. Wiadomo, że remontu kamienic za unijne nie będzie, tylko wymiana rur. Wysługują się Unią, aby nadal nam nie sprzedać - mówi kobieta.

Marek Bronkowski jest odmiennego zdania. - Kiedy uzgadnialiśmy dokumentację i pisaliśmy wniosek były inne uwarunkowania prawne - wyjaśnia wiceburmistrz. I dodaje, że mieszkania komunalne są dla gminy ogromnym obciążeniem i najlepiej by gmina pozbyła się niepotrzebnego balastu, sprzedając mieszkania.
- Mamy historyczną szansę na wymianę całej podziemnej infrastruktury w ramach pieniędzy z Unii. Pozwoli to w części powstrzymać ogromne zagrożenie, związane z pękaniem starych rur wskutek niestabilnego podłoża - podkreśla Bronkowski. - Nie psujmy tego. Jeżeli w chwili obecnej gmina rozpocznie na Starym Mieście wyprzedaż majątku komunalnego, nasz plan wymiany rur za unijne może nie dojść do skutku. Wtedy wiele stracimy.

Wiceburmistrz Bronkowski przekonuje, że gmina naprawdę chce sprzedać lokatorom mieszkania, które obecnie zajmują.
- Ale nie dzisiaj, najprędzej za kilka lat, najwcześniej za pięć - dodaje.

Unia Europejska dając pieniądze na niektóre inwestycje oczekuje czegoś w zamian. Na przykład w Sandomierzu odnowiona za unijne Brama Opatowska, zdaniem Jerzego Borowskiego, burmistrza Sandomierza, przez pięć lat po remoncie nie może zmienić dzierżawcy. Podobnie jest z administratorem parku Piszczele w Sandomierzu. Obecnie zarządza nim Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Zapewne nowego ducha tchnąłby w to coraz bardziej zaniedbane miejsce ktoś inny, w zamian za zorganizowanie tam płatnych rozrywek, jednak unijne umowy zabraniają zmiany "właściciela" przez najbliższe lata. Chodzi o to, aby samorządy nie defraudowały unijnych dotacji, najpierw remontując obiekt za nie swoje pieniądze, a potem dokonując intratnej transakcji, zarabiając przy tym niebotyczne kwoty. Karą za niedotrzymanie umowy jest zwrot unijnej dotacji. Stąd właśnie - jak mówi Bronkowski - obecna niechęć miasta do sprzedaży kamienic.

SPRZEDAŻ POD STOŁEM?

Mieszkańcy, którzy spotkali się z nami nie wierzą w ani jedno słowo sandomierskich włodarzy.
- Naszym zdaniem odkładanie sprawy na późnej wychodzi na dobre tylko sandomierskim decydentom. Kamienice w całości są intratnym kąskiem dla władzy - mówi następna rozmówczyni. I dodaje, że nigdy wcześniej miasto nie dopuszczało do głosu osoby mówiące o potrzebie sprzedaży mieszkań komunalnych.
- To był temat "tabu". Dopiero teraz, po drastycznych, ostatnich roszadach w radzie miasta, zaczęto myśleć na naszą korzyść - mówi mieszkanka Starówki, która szacuje, że z rozmów jakie przeprowadziła, około 60 procent mieszkańców deklaruje chęć wykupienia.
Wiceburmistrz Bronkowski ucina wszelkie spekulacje na temat nierzetelnej sprzedaży.
- Nie możemy sprzedać kamienicy w inny sposób, jak tylko w drodze otwartego przetargu. Taka konieczność została wprowadzona po to, aby uniemożliwić wszelkie nadużycia - ucina burmistrz.
Kolejną wymówką miasta przed sprzedażą, zdaniem niektórych mieszkańców, jest opowieść o nieuregulowanym statusie majątkowym kamienic przy Rynku. Mieszkańcy twierdzą, że w chwili obecnej tylko dwie kamienice mają niejasną sytuację z ustalaniem prawowitych właścicieli, reszta nieruchomości ma klarowną sytuację.
Bronkowski odpowiada: "To że w papierach miasto jest właścicielem, nie oznacza, że dana kamienica nie posiada byłych właścicieli. Sprzedaż kamienic mogłaby spowodować lawinę pozwów o duże odszkodowania"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co z prywatyzacją mieszkań na sandomierskiej Starówce? - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie