Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudowny ryk silników - chodziarz z Nowej Dęby Grzegorz Sudoł dopingował we Włoszech Roberta Kubicę

Piotr SZPAK
Grzegorz Sudoł w... "pancernym” bolidzie przy torze wyścigowym w Monza.
Grzegorz Sudoł w... "pancernym” bolidzie przy torze wyścigowym w Monza. Archiwum prywatne
- Zawsze jednym z moich marzeń było to, by zobaczyć na żywo wyścig Formuły 1. Udało mi się to zrealizować w tym roku. To było coś niesamowitego, coś, co na długie lata zapamiętam - mówi Grzegorz Sudoł, najlepszy obecnie polski chodziarz sportowy.
Na tle „maszyny”, za kierownicą której chciałby kiedyś zasiąść.

Na tle „maszyny”, za kierownicą której chciałby kiedyś zasiąść.
Archiwum prywatne

Na tle "maszyny", za kierownicą której chciałby kiedyś zasiąść.

(fot. Archiwum prywatne)

Nowodębianin po sierpniowym sukcesie w Barcelonie, gdzie zdobył wicemistrzostwo Europy w chodzie na 50 kilometrów, postanowił trochę sobie poluzować z reżimem treningowym. Najpierw z żoną i córeczką pojechał do Chorwacji na pierwsze od 14 lat wakacje, a w miniony weekend wyruszył do Włoch, na Grand Prix tego kraju Formuły 1.

KULTOWY TOR

Magnesem nie tylko dla Grzegorza, ale i dla innych Polaków, których spotkał w Monza, był nasz wspaniały kierowca Robert Kubica. Nie zawiódł on, zajmując co prawda "dopiero" ósme miejsce, ale o takiej lokacie marzy wielu entuzjastów ścigania. - Tor Monza to kolebka Formuły 1, tu odbywa się kultowy wyścig. Dlatego też wybrałem ten tor, gdyż tam kibic jest najbliżej bolidów i bardzo mocno czuje to, co dzieje się na torze. Wrażenia były niesamowite. Nie wyobrażałem sobie, że tych 18 tysięcy obrotów silnika daje taki potworny hałas. Jeden, dwa jadące bolidy idzie wytrzymać, ale jeśli na pełnej szybkości przejeżdża koło ciebie, stojącego pięć metrów od toru, kilka pięknych maszyn na czterech kołach, wtedy trzeba włożyć do uszu stopery. Inaczej się nie wytrzyma - mówi Grzegorz.

BUTY SIĘ PRZYKLEJAŁY

Mistrz chodu sportowego nie szukał komfortowych warunków, nie spał w czterogwiazdkowym hotelu, pojechał pobawić się i przeżyć wspaniałą przygodę. - Mieszkaliśmy na polu namiotowym, przy samym torze. Słychać było, kiedy był trening innych klas - Porsche Cup, GP2 i inne wyścigi. - Byliśmy na treningu w piątek, sobotę, na kwalifikacjach i wyścigu w niedzielę. Trochę tego było. Super! Byliśmy na trybunie koło szykany, nieopodal gdzie wypadł Lewis Hamilton. Cieszę się, że mogłem wejść po wyścigu na tor! Asfalt był tak nagumowany, że przyklejały się buty. Najbardziej uciążliwa była podroż, bo to aż 1400 kilometrów z Krakowa. W kilka dni przejechałem ponad trzy tysiące kilometrów, ale warto było i już się nie mogę doczekać kolejnego wyjazdu, ale na to przyjdzie czas dopiero po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Spanie w namiocie, grill - to był szalony weekend. Nie mówiąc o adrenalinie na wyścigu. Jednego mi żal, tego, że Rober Kubica nie stanął na podium. Miał wspaniały start, jednak problemy podczas zmiany opon spowodowały, że ukończył wyścig na ósmym miejscu - dodał Grzegorz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie