MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy będzie trudniej brać urlop na żądanie?

Grzegorz LIPIEC
Pracodawcy złożyli projekt zmian w kodeksie pracy, według którego zamiast czterech dni urlopu na żądanie, będziemy mogli wziąć tylko dwa.

Ile razy w ciągu roku zdarza nam się dzwonić do swojego szefa i prosić o urlop na żądanie, bo odczuwamy jeszcze skutki nocnej imprezy? Jeśli wejdą w życie proponowane zmiany, będziemy mogli tak zrobić tylko dwa razy w ciągu 12 miesięcy.

"Kacowe" to urlop brany w sytuacji wyjątkowej, gdy pracownik nie może wcześniej ustalić wolnego z pracodawcą. Ostatnio taki urlop jako formę strajku masowo wykorzystywali na przykład celnicy, którzy nie pojawili się na stanowiskach pracy.

MNIEJ CZY TRUDNIEJ?

Organizacje pracodawców proponują zmniejszyć liczbę wolnych dni na żądanie z czterech do dwóch. Rząd nie zamierza urlopu znosić, ale planuje utrudnić jego wykorzystanie. Nie będzie można go brać "naraz", a więc po kolei cztery przysługujące dni. Tylko jeden dzień takiego urlopu przysługiwałby na jeden kwartał. Pracodawcy chcą też, by pracownik miał obowiązek uzasadnić urlop na żądanie. Pracownik musiałby zgłosić takie żądanie najpóźniej na godzinę przed rozpoczęciem pracy, a szef zawsze może mu odmówić, mając na uwadze "poważne zakłócenia toku pracy".

Co na to związkowcy? Przedstawiciele NSZZ Solidarność nie mówią nie, ale od razu zastrzegają, że na skrócenie urlopów na żądanie do dwóch dni nie ma zgody. Poza tym pracodawca przy zapisach o wyjaśnieniu brania urlopu może naruszać pewną granicę prywatności pracownika.
Zwolennicy zmian ripostują i twierdzą, że prawo wciąż przewiduje urlopy okolicznościowe - na ślub, pogrzeb kogoś z rodziny czy też inne wydarzenia rodzinne, a "kacowego" nie biorą pracownicy w innych krajach Unii Europejskiej, bo tam prawo nie przewiduje takiej formy urlopu.

WSZYSTKO ZALEŻY OD ORGANIZACJI PRACY

Zapytaliśmy, czy w tarnobrzeskich firmach, gdzie pracuje się na zmiany, proponowane nowości w kodeksie pracy wywołują jakiekolwiek emocje.
- Oczywiście, że nawet w takiej firmie, jaką jest Miejska Komunikacja Samochodowa, pracownicy biorą urlopy na żądanie. Zmiany w kodeksie pracy nie będą w tarnobrzeskich autobusach aż tak zauważalne, bo ważniejsze są u nas wewnętrzne przepisy, dotyczące czasu pracy - wyjaśnia Janusz Paruzel, szef Przedsiębiorstwa Miejskiej Komunikacji Samochodowej w Tarnobrzegu. - Urlopy planowane są u nas z wyprzedzeniem, a przy nagłych zdarzeniach szybko wprowadzamy zmiany w grafikach pracowników. Przy obsłudze komunikacji miejskiej nie może dojść do sytuacji, w której nagle okaże się, że nie ma kierowców, którzy mają wyjechać autobusami w miasto.
Podobnie wygląda sytuacja w tarnobrzeskim Szpitalu Wojewódzkim.

- Pracownicy szpitala biorą urlopy na żądanie, ale zawsze trzeba znaleźć kogoś na swoje zastępstwo. Taka zasada obowiązuje zarówno pracowników pionu administracyjnego, jak i pielęgniarki oraz kadrę medyczną - mówi Wojciech Wąsik, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu.
Proponowane zmiany w kodeksie pracy, jeśli znajdą uznanie większości parlamentarzystów w Sejmie oraz w Senacie, mogą wejść w życie na początku 2011 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie