Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid nie musiał zginąć...

Agata DZIEKAN

Dojdzie do kolejnych zamieszek, czy dzień pogrzebu Dawida zakończy się bez ekscesów? Do końca nie było wiadomo, co się zdarzy. Na szczęście ceremonii pogrzebowej motocyklisty z Mielca nie zakłócił żaden incydent. Ale do nocy istniało prawdopodobieństwo, że "szalikowcy" urządzą manifestację.

Tragedia, która stała się przyczyną rozruchów w Mielcu, rozegrała się w sobotę, około godziny 18.30, o czym informowaliśmy. Przypomnijmy. Mieleccy "szalikowcy" wracali autokarem z meczu w Tarnobrzegu. Już zbliżali się do swojego miasta, kiedy w ich autobus i konwojujący go radiowóz uderzył 25-letni Dawid na motorze. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Dlaczego tak się stało? Mieleccy policjanci mówią, że motocyklista jechał przez miasto z dużą prędkością. Próbowały go zatrzymać dwa radiowozy. Bez efektu. Kiedy 25-latek zbliżył się do kolumny pojazdów - "szalikowcy" wracali dwoma autokarami, towarzyszyły im trzy radiowozy - przestraszył się, stracił panowanie nad motorem i wpadł pod autobus. Tak brzmi oficjalna wersja policji.

"Szalikowcy" przedstawiają inny przebieg wydarzeń: motocykliście drogę zastawił autobus i radiowóz. Kiedy próbował przejechać między pojazdami, policjant otworzył drzwi radiowozu. Doszło do zderzenia.

Młodzi ludzie oskarżają policję o spowodowanie śmierci 25-latka. Rozumieją, że złamał przepisy drogowe i powinna była spotkać go za to kara. Ale nie aż taka. I dlatego w niedzielę zebrali się na manifestację. Na ulice Mielca wyszło około 500 ludzi. Zgromadzenie przerodziło się w kilkugodzinną wojnę z policjantami. W ruch poszły kamienie i płyty chodnikowe. 200 funkcjonariuszy do godziny 1.30 w nocy zaprowadzało porządek.

Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, wyliczał w poniedziałek: - Lekkich obrażeń doznało sześciu policjantów, osiem radiowozów zostało uszkodzonych. Po zamieszkach zostało zatrzymanych 60 młodych ludzi. Ostatecznie zarzuty o udział w bójkach i napaść na funkcjonariuszy postawiono 24 dorosłym i siedmiu nieletnim.

Mielec zasłynął niechlubnie w całej Polsce. Tymczasem "szalikowcy" na tym nie poprzestali. Zapowiedzieli, że pogrzeb Dawida może przerodzić się w manifestację. Że do Mielca zjadą fani futbolu z całej Polski. Policja czekała w pełnej mobilizacji.

Setki "szalikowców" na pogrzebie

Godzina 9.30 w środę. W kościele na osiedlu Lotników w Mielcu zaczyna się msza pogrzebowa za duszę 25-letniego Dawida. Świątynia jest pełna. Ludzie stoją na schodach, na przykościelnym placu. - Przyszliśmy zobaczyć. W końcu mówi się o tym od kilku dni - tłumacza dwaj starsi mężczyźni.

- Szkoda chłopaka. Ale to co się stało?! Te zamieszki. To było niepotrzebne. Trzeba zmienić prawo, tak żeby "szalikowcy" nie robili co chcą - komentowali mieszkańcy.

Komu wierzą? "Szalikowcom" czy policji? Wzruszają ramionami: - Trudno rozsądzić, jak naprawdę było z tym wypadkiem.

Na schodach kościoła staje coraz więcej "szalikowców". Łatwo ich spostrzec - idą grupkami, ogolone głowy, szaliki, bluzy z napisami klubowymi.

Przyjechali z całej Polski. Są fani Zagłębia Sosnowiec, Resovii Rzeszów, Czarnych Jasło, Cracovii, Korony Kielce, Sandecji Nowy Sącz, Unii Tarnów.

Podchodzimy do kilku kibiców Unii. - Ze Stalą Mielec jesteśmy wrogami. Ale przyjechaliśmy na znak solidarności kibiców przeciwko policji - mówi jeden z nich.

Zawieszenie broni? - Tak, na jeden dzień - potwierdza.

Na szybach samochodów zaparkowanych wokół kościoła wydrukowane zdjęcia Dawida i napisy: "Domagamy się prawdy o śmierci Dawida!" "Dawid - żyjesz w naszych sercach!" "Spoczywaj w spokoju!" "Chcemy prawdy!"

To jego znajomi i przyjaciele oddają część zmarłemu i podkreślają swój protest wobec policji.

Ewa i Ewelina z Mielca: - Nie znałyśmy Dawida osobiście. Ale często go widywałyśmy. Te manifestacje, które przerodziły się zamieszki, to był protest. Bo jak młodzież może inaczej zaprotestować i nadać rozgłos sprawie? Policja doprowadziła do śmierci Dawida, a teraz chce pozostać czysta.

Młodzi ludzie, bliscy znajomi zmarłego, mówią już po pogrzebie: - My chcieliśmy pokojowych manifestacji. Byliśmy nawet w Urzędzie Miasta, żeby uzyskać zgodę na przemarsz. Przecież w tym niedzielnym zgromadzeniu szli ludzie starsi, poważni, nie tylko 16-, 17-latkowie. To wszystko przez to, że policja kłamie. Doprowadziła do śmierci Dawida. Nie zrobiła nic, żeby go ratować. Policjanci stali z założonymi rękami, on leżał pod autobusem i się wykrwawiał. Kibice nagrali film. Jest w Internecie.

Ale podkreślają, że Dawid nie był kibicem. Nie należał do żadnej stadionowej grupy. - Dawid nikomu nic złego nie zrobił. Był życzliwy, uprzejmy. Mimo swojego młodego wieku, miał własną firmę, był zamożny. Ale nie wywyższał się z tego powodu - opowiadają jego znajomi.

Chodziło o pretekst?

Na pogrzeb 25-latka oprócz jego rodziny przyszli ludzie, którzy dzielą się na kilka grup. Na bliskich znajomych Dawida, którzy są załamani jego śmiercią, czują wściekłość wobec policji. Uważają, że 25-latek nie musiał zginąć, że policja doprowadziła do tragedii.

Na kibiców z Mielca, którzy widzieli na własne oczy wypadek i teraz są wstrząśnięci tragedią. Opowiadają, że policjant z premedytacją otwierając drzwi radiowozu i zablokowując przejazd, skazał Dawida na śmierć.

Na "szalikowców", w większości stadionowych chuliganów, którzy potraktowali zdarzenie jako pretekst do manifestacji wrogości wobec policji. Twierdzą, że przyjechali do Mielca, bo Dawid był jeden z nich. Dostali wiadomość, że trzeba się zjawić, bo wzywają ich fani Stali Mielec, więc przyjechali.

I na mieszkańców Mielca, którzy po prostu przyszli pożegnać 25-latka, lub zjawili się z ciekawości.

W czasie mszy pogrzebowej w Mielcu był spokój. Po nabożeństwie rusza kolumna samochodów do Borowej, podmieleckiej wioski, gdzie w rodzinnym grobowcu zostanie złożona trumna. Na cmentarz jadą rodzina, przyjaciele Dawida i "szalikowcy". Policjantów w mundurach w ogóle nie widać. Poruszają się wśród tłumu po cywilnemu. Pierwsze radiowozy można zobaczyć przy ulicy wylotowej z Mielca. Ale stróże prawa nie podejmują żadnych kroków.

Na cmentarzu zupełna cisza. Rodzice Dawida, brat i najbliżsi krewni stoją przy grobowcu. Wokół nich tłum. Setki młodych ludzi z krótko ostrzyżonymi włosami. Czekają na złożenie trumny. Ludzie układają przy grobowcu wieńce. Jest ich cała góra. Wśród nich wieniec z szalikiem. Ktoś rozwija szalik. To Cracovii.

Młoda dziewczyna płacze: - To jest mój kuzyn. Bawiliśmy się jako dzieci.

Jej mama dorzuca: - Znałam go od małego. Nie mogę o tym mówić.

Po ceremonii ludzie spokojnie się rozjeżdżają. Żadnej agresji. Kolumna wraca do Mielca. Na rogatkach miasta policjanci przygotowani na ewentualne burdy. Jeden policjant lizakiem zatrzymuje co jakiś czas samochód. Odbywa się legitymowanie wyglądających podejrzanie ludzi. Żeby nie czuli się zupełnie bezkarni.

Czy szykowali manifestację?

W mieście mobilizacja. Policja nie podaje oficjalnie żadnych liczb, ale mówi się o setkach stróżów prawa, którzy czekają w pogotowiu rozstawieni w różnych częściach Mielca, niektórzy mają broń gładko lufową. Wiesław Kluk, rzecznik prasowy Komendy Policji w Mielcu: - Posiłkujemy się oddziałami prewencji z Komendy Wojewódzkiej. Miasto jest w całości monitorowane.

Kiedy z nim rozmawiamy kilka godzin po pogrzebie, zapewnia, że na ulicach jest spokój, policja nie obserwuje żadnych naruszeń porządku publicznego. - Co prawda po mieście poruszają się grupki młodych ludzi, ale jak do tej pory nic złego się nie działo - dopowiada.

Sporo "szalikowców" zebrało się w Centrum Handlowym "Pasaż". Siedzą na ławkach, piją piwo pod parasolami. W sąsiedztwie "Pasażu" czeka kilkunastu policjantów z psami. Około godziny 17 znikają z tego miejsca.

Czy zgromadzili się w innym miejscu? Policja cały czas czeka w gotowości, bo docierają informacje, że być może "szalikowcy" podejmą próbę zorganizowania manifestacji.

Manifestacji nie ma, ale po godzinie 20 na placu Armii Krajowej zjawia się coraz więcej ludzi. Tłum gęstnieje. Jest około 200 osób. Zgromadzeni zachowują się spokojnie, z wyjątkiem kilku wyraźnie podchmielonych, którzy wkraczają na biegnącą obok placu aleję Niepodległości. Jeden najbardziej aktywny próbuje zatrzymywać samochody.

Wtedy kamerzysta Telewizji Polskiej - wóz transmisyjny telewizji cały czas stoi na placu - zaczyna rejestrować zdarzenie. Młodym ludziom się to nie podoba. Podbiegają do niego. Naoczny świadek relacjonuje: - Kamerzysta został poturbowany. Ktoś uderzył go w twarz. Dostał też chyba kilka kopniaków.

Zjawia się policyjny radiowóz, który zabiera tego spacerującego po ulicy. Niektórzy chcą iść na komendę urządzić protest. Kilku rozsądniejszych nawołuje, żeby zrezygnować. Po godzinie 21 młodzi ludzie rozchodzą się do domów.

Pechowa sobota

Ostatnia sobota w naszym regionie to ciąg dramatycznych zdarzeń. Mecz wyznaczony na ten dzień w Tarnobrzegu pomiędzy miejscową Siarką a mielecką Stalą zapowiadał się niespokojnie. Policja zmobilizowała siły. Istniało duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do bójki między pseudokibicami. Na stadionie poza jednym incydentem było jednak spokojnie. Po meczu doszło za to do starć miejscowych kibiców z policją. Kibice Stali Mielec wyjechali ze stadionu w spokoju. Rozruchy zaczęły się dopiero w Mielcu, po tym jak nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, młodzi ludzie w drodze powrotnej stali się świadkami wypadku pędzącego na swojej maszynie motocyklisty, którego próbowała zatrzymać policja.

W Mielcu nadal napięcie

W Mielcu od kilku dni jest niespokojnie. Do bójki z policją doszło już w sobotę. W niedzielę manifestacja przeciw śmierci Dawida przerodziła się w wojnę z funkcjonariuszami. Przez cały czas sytuacja jest napięta. Mieszkańcy boją się, że w każdej chwili może dojść do zamieszek. W dzień pogrzebu 25-letniego motocyklisty Dawida Karnasa mielczanie do późnych godzin nocnych nasłuchiwali z niepokojem, czy przypadkiem nie doszło do rozruchów na ulicach. Kibice zapowiadali marsz milczenia na godzinę 16, później pojawiła się informacja, że coś zacznie się dziać o godzinie 20. Manifestacji nie było, ale nie da się przewidzieć, czy w najbliższych dniach znowu nie dojdzie do ulicznych burd.

Dawid Karnas

Motocyklista, który zginął, miał 25 lat. Był operatywny. Prowadził wspólnie z bratem firmę zajmującą się spedycją i transportem. Był współwłaścicielem kilku ciężarówek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie