Pościg za volvo i zamieszanie z kierowcą. Mężczyzna z Tarnobrzega zatrzymany przez policjantów

Cała sprawa miała swój początek w poniedziałek wieczorem w Wiązownicy Kolonii pod Staszowem. Około godziny 20.35 patrol policji zwrócił uwagę na to, że kierowca mijanego volvo na widok radiowozu zasłania twarz.

- Policjanci zawrócili i postanowili zatrzymać go do kontroli. Dali mu sygnały świetlne i dźwiękowe, ale kierowca przyśpieszył. Po krótkim pościgu zjechał w polną drogę, zatrzymał auto i na oczach policjantów zamienił się miejscami z kolegą – opowiada aspirant Joanna Szczepaniak, rzecznik prasowy staszowskiej policji.

Zamiana rychło wyszła na jaw, ale schody jeszcze się nie skończyły, gdy kierowca auta (ten prawdziwy, a nie pasażer, z którym się zamienił) podał dane osobowe. Policjanci sprawdzili je w swojej bazie, a wtedy okazało się, że człowiek, którego nazwisko podawał, nie ma uprawnień do kierowania, bowiem stracił je za jazdę po alkoholu. Mężczyzna przyznał, że tak właśnie się stało i dlatego próbował uciec policjantom.

- Mężczyźni zadzwonili po kolegów, żeby zajęli się samochodem. Przyjechali we dwóch, policjanci ich wylegitymowali. I wtedy okazało się, że jeden z nowo przybyłych, 39-latek jest poszukiwany przez sandomierską prokuraturę – opowiada policjantka.

Całą trójkę: dwóch ludzi z volvo i 39-latka policjanci zabrali do komendy. Tu raz jeszcze sprawdzili kierowcę volvo w bazie danych. Niby wszystko się zgadzało, prócz… zdjęcia. I choć początkowo mężczyzna utrzymywał, że jest tym, za kogo się podaje, w końcu przyznał, że jednak nie.

- Okazało się, że to 34-letni mieszkaniec Tarnobrzega. Był poszukiwany przez tamtejszą prokuraturę. Teraz usłyszał zarzut niezatrzymania się do kontroli, odpowie też za wykroczenie czyli wprowadzenie w błąd co do własnej tożsamości. Może mu grozić do pięciu lat pozbawienia wolności – wyjaśnia aspirant Joanna Szczepaniak, rzecznik prasowy staszowskiej policji.