Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doroto! Dobrzy ludzie chcą ci pomóc

Klaudia TAJS
Od dwóch dni Dorotka i jej córka mają prąd w mieszkaniu - pokazuje Stanisław Uziel.
Od dwóch dni Dorotka i jej córka mają prąd w mieszkaniu - pokazuje Stanisław Uziel. K. Tajs
Dzięki ludziom wielkiego serca - matka z córką, mieszkanki Tarnobrzega zaczną normalnie żyć. I po dziesięciu latach mają prąd!

Przez dziesięć lat 35-letnia Dorota z Tarnobrzega i jej córka Ania żyły w niewielkiej kawalerce bez prądu. Rok temu wyłapała ją Aneta Englot, która prowadzi niewielki bar z pierogami. - Matka patrzyła jak córka je, dlatego wiedziałam, że trzeba im pomóc - mówi wiceprezes Spółdzielni Socjalnej, która od stycznia zatrudnia panią Dorotę w swojej spółdzielni.

Historię pani Doroty poznajemy w rozmowie z Anetą Englot. To dzięki niej, mama i córka od kilku dni w maleńkim mieszkaniu mają prąd. To dzięki niej, pani Dorota po roku bezskutecznych starań odbierze dziś dowód osobisty. To w końcu dzięki niej mama Ani od stycznia ma stałą pracę w Spółdzielni Socjalnej. Pani Aneta nie chce mówić zbyt wiele o swojej pomocy. Tylko pyta: - Gdzie przez ostatnie dziesięć lat była opieka społeczna - wylicza zdenerwowana kobieta. - Gdzie byli sąsiedzi, szkoła. Gdzie ci ludzie mają sumienia.

POD GÓRKĘ

Z panią Dorotą staramy się porozmawiać w niewielkiej sali, gdzie wydawane są posiłki przygotowywane przez pracowników Spółdzielni Socjalnej. Zawołana z zaplecza przez Anetę Englot przychodzi po kilku minutach. - Mówiłam, że płacze i tak jest od rana - tłumaczy jej zachowanie pani Aneta. - Z nią ostatnio dzieje się coś niedobrego. Ma problemy natury prawnej. Dowiem się o co chodzi, ale potrzebuję czasu.
Niestety, rozmowa z panią Dorotą nie klei się. W końcu wraca na zaplecze do swoich obowiązków. Krótką historię jej życia opowiada pani Aneta.

Dziesięć lat temu pani Dorota z dwuletnią wówczas córeczką przeprowadziła się do malutkiego mieszkania w bloku, na osiedlu Skalna Góra. - Mieszkanie kupiła jej mama od jakiegoś mężczyzny - opowiada Aneta Englot. - Niestety, po przekazaniu pieniędzy facet, czyli ten właściciel, zwiał za granicę. Sytuacja skomplikowała się, bo kobiety nie podpisały aktu notarialnego. Weszły do mieszkania, które wcześniej było wynajmowane innym lokatorom. W końcu spółdzielnia mieszkaniowa, mimo rzekomego kupna lokalu, stwierdziła, że to jej lokal, bo żaden akt notarialny do nich nie wpłynął. Dorota została w mieszkaniu, które tak naprawdę kupiła. Płaciła rachunki do spółdzielni, więc siedziała cicho.

Pierwszy problem pojawił się zaraz po wejściu do mieszkania. Okazało się, że poprzedni lokator nie płacił za prąd, dlatego Zakład Energetyczny odłączył mieszkanie od licznika. - Oczywiście Dorota i jej mama o niczym nie wiedziały, bo facet ich nie poinformował - dodaje Aneta Englot. - Nie wiem, dlaczego już wtedy nie interweniowały w zakładzie, by przywrócono im licznik. Pewnie, dlatego, że nie miały tam meldunku. Nie wiem, bo Dorota ciągle płacze.

BEZ DOWODU

- W jej przypadku sprawdza się powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami - dodaje pani Aneta. - Cztery lata temu zmarła mama Doroty. Myślę, że to był ten przełomowy moment, kiedy ona się całkowicie załamała. Do tego doszedł brak dowody osobistego, bez którego Dorota już kompletnie nie mogła sobie poradzić.
Do końca marca ubiegłego roku pani Dorota legitymowała się dowodem książeczkowym. - W zielonym dowodzie miała meldunek na stare mieszkanie, które zajmowała jeszcze z mamą - tłumaczy pani Aneta. - Było jej łatwiej, gdyż mając meldunek mogła otrzymać zasiłek dla matki samotnie wychowującej dziecko. Nawet mogła iść do urzędu pracy zapytać o zatrudnienie.

Ale dowód stracił ważność w kwietniu ubiegłego roku. Od tego czasu pani Dorota przestała "istnieć". Nie mając dowodu nie mogła zgłosić się do urzędu pracy. - Mało tego, ona była w zakładzie energetycznych, ale nikt nie chciał z nią rozmawiać - wtrąca pani Aneta. - O zasiłek mieszkaniowy w urzędzie miasta i opiece społecznej też nie mogła się starać, bo była bez meldunku.

WYŁAPANA Z SALI

Spółdzielnia socjalna prowadzi niewielką stołówkę. Porcja pierogów, kopytek czy placków kartoflanych nie przekracza dwóch złotych. Potrawy są smaczne i tanie, dlatego chętnych na posiłki nie brakuje. Korzystała z nich także pani Dorota, a właściwie jej córka Ania. - Wypatrzyłam ją w rogu sali, w zeszłym roku - wspomina pani Aneta. - Za każdym razem było tak samo. Mama patrzyła, jak córka je. Pomyślałam, że coś tu nie gra. Zaczęłam dopytywać, kto to taki, gdzie mieszkają. To co usłyszałam, powaliło mnie na ziemię.

W Anetę Englot wstąpił duch pomocy. Korzystając z okazji zagadnęła radnego Stanisława Uziela, który zagląda do jej stołówki. Opowiedziała mu historię Doroty. Ten nie czekając ani chwili wziął sprawy w swoje ręce.

JEST PRĄD I DOWÓD

Wizyta w tarnobrzeskim Zakładzie Energetycznym i rozmowa z Pawłem Pańcem, dyrektorem handlowym zaowocowała natychmiastowym podłączeniem licznika. - Dyrektor twierdził, że nic o sprawienie nie wiedział - mówi radny Uziel. - Kiedy powiedziałem mu, że matka z córką, która jest w wieku szkolnym żyją dziesięć lat bez prądu załamał ręce. Nie zważając na koszty podłączenia licznika wysłał swoich ludzi do bloku, by podłączyli mieszkanie do prądu.

Kolejnym zadaniem, jakie postawił przed sobą radny, to pomoc w wyrobieniu dowodu osobistego. - Mając go będzie mogła zameldować siebie i córkę - tłumaczy Stanisław Uziel. - Dowód będzie dziś do odebrania. Byłem także w opiece społecznej. Zapewniono mnie, że kiedy Dorotka przyjdzie z dowodem otrzyma wszystkie należące się jej zasiłki pieniężne.

Dobrych nowin jest więcej. Od stycznia pani Dorota pracuje na pół etatu w Spółdzielni Socjalnej. Na razie zajmuje się myciem naczyń i porządkowaniem stanowisk. - Przyjdzie czas, że i pierogi będzie lepić - zapowiada Aneta Englot. - Ważne, że ma dowód, pracę i wszystkie świadczenia. Boże, jak ja się cieszę.
Pani Aneta i radny Uziel zastanawiają się, jak jeszcze mogą pomóc tej szczupłej kobiecie. Myślą, bo ostatnio Dorota przyznała się, że zalega z czynszem w Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy jej mieszkanko. Dług urósł już do kilkuset złotych. Ale i tu pani Dorota może być spokojna. Ustaliliśmy, że sprawę zadłużenia rozpatrują już pracownicy spółdzielni. Nie wykluczone, że rozłożą spłatę długu na raty.

NIC NIE WIEMY

Informacje o złej sytuacji pani Doroty do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu zgłosił Radny Uziel. Wcześniej nikt o jej problemach w ośrodku nie słyszał. - O trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się ta rodzina poinformował nas radny - mówi Wiesława Juda, dyrektor Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu. - Po interwencji radnego pracownik socjalny próbował skontaktować się z panią Dorotą. Nie zastał jej, dlatego dziś poszedł tam ponownie.

Sąsiedzi pani Doroty twierdzą, że nic nie wiedzieli o jej sytuacji. - To taka drobna i spokojna kobieta - mówi jedna z sąsiadek. - Nie słychać z mieszkania krzyków. Zawsze się ukłoni. Co nie mieli prądu? To jak żyli, przecież tam jest mała dziewczynka.

Z tą niewiedzą sąsiadów nie zgadza się pani Aneta. - Dorota mówiła mi, że proponowała sąsiadom, by podpięli jej mieszkanie do swojego licznika, a ona będzie płacić za prąd, ale nikt się nie zgodził - przypomina pani Aneta. - Ci ludzie nie mają sumienia. Przecież mogli do opieki nawet anonimowo zadzwonić, że potrzebna jest pomoc matce samotnie wychowującej dziecko.

Dyrekcja szkoły, do której uczęszcza Ania także mówi, że nic nie wiedziała o trudniej sytuacji, w jakiej znajduje się jej mama. - To bardzo grzeczna uczennica, która zawsze ma koło siebie pełno koleżanek - mówi wicedyrektor szkoły, do której uczęszcza Ania. - Nigdy nie korzystała z darmowych obiadów. Jeździła na zielone szkoły. Mama płaciła wszystkie składki. Chodzi na dodatkowe zajęcia.
Dyrekcja szkoły zobowiązała się pomóc mamie dziewczynki oraz poinformować o trudnej sytuacji księdza z parafii, do której należą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie