Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar domu w Malawie k. Rzeszowa. Pięcioosobowa rodzina wegetuje na podwórku i potrzebuje pomocy [ZDJĘCIA]

Józef Lonczak
Józef Lonczak
To się nadaje tylko do posprzątania i wyrzucenia - wskazuje Pelagia Lisek z Malawy na przedmioty, które do środy były jeszcze użytecznymi rzeczami.
To się nadaje tylko do posprzątania i wyrzucenia - wskazuje Pelagia Lisek z Malawy na przedmioty, które do środy były jeszcze użytecznymi rzeczami. Józef Lonczak
Malawa koło Rzeszowa. Jest 29 lipca br., sobotnie przedpołudnie, na podwórku przed pogorzeliskiem drewnianego domu wegetuje pięcioosobowa rodzina, w tym dwoje dzieci. Potrzebują pomocy i ta pomoc nadchodzi powoli, a trzeba jej tu dużo. Każdy też może pomóc, bo zbiórka ruszyła.

Spis treści

Relacja pogorzelców jest chaotyczna, ale spójna.

- Niech pan spojrzy, my naprawdę potrzebujemy pomocy. Bo teraz sama nie wiem co z nami będzie, gdzie się mamy podziać. Ani domu, ani prądu, ani wody

- rozpacza Pelagia Lisek seniorka rodziny, wychodząca z niewielkiej altanki, w której koczuje reszta rodziny.

Pożar domu w Malawie k. Rzeszowa. Pięcioosobowa rodzina wegetuje na podwórku i potrzebuje pomocy [ZDJĘCIA]
Józef Lonczak

Skuteczni strażacy

Spójrzmy najpierw na fakty. Do pożaru drewnianego budynku mieszkalnego, doszło w środę 26.07. br. po południu. Na miejscu wkrótce pojawili się strażacy w sumie 6 wozów: OSP Malawa, OSP Palikówka, OSP Rzeszów-Słocina, OSP Krasne oraz z dwa straży zawodowej z JRG 2 z Rzeszowa.

Strażacy dobrze wyposażeni i wyszkoleni z ogniem budynku poradzili sobie bardzo skutecznie. Nikt z domowników (ani strażaków) na wskutek pożaru fizycznie nie ucierpiał, ani nie został podtruty dymem. Na nikogo nic nie spadło.

Był dom, a co zostało?

Dom, jako bryła przestrzenna prawie przetrwał... Spłonęła zapewne prawie cała konstrukcja dwuspadowego dachu. Z tej konstrukcji zostały jakieś resztki, co widać po części przepalonej blachy pokryciowej, która jakoś z prowizorycznie założoną plandeką jeszcze trzyma się kupy, ale wejść się tam nie da i nie wiadomo czy nie zawali się, przy mocniejszym podmuchu wiatru.

Czy ten obiekt będzie się on nadawał z racji zniszczeń do dalszego zamieszkania, po remoncie lub odbudowie nie wiadomo. Co dalej? - O tym muszą zdecydować fachowcy od budownictwa i rodzina.

Wróćmy teraz do sytuacji pogorzelców. Wnętrze jak po pożarze sprawia przygnebiające wrażenie, z czego najlepiej wygląda wejście. Reszta zniszczona przez wysoką temperaturę i wodę. - O nawet mojego papieża zalało - zalewa się łzami pani Lisek oprowadzając mnie po pogorzelisku.

Zaraz, zaraz przecież pożar był w środę, a jest sobota i państwo tak na podwórku cały czas. Nikt państwu nie pomógł? Ani staż, ani gmina, ani opieka społeczna, gdzie śpicie, gdzie się żywicie?

Oczywiste pytania same cisną się na usta i one też odwracają uwagę gospodyni od rozpaczliwych myśli.

Od środy żyją na podwórku

- Strażacy po ugaszeniu pożaru odjechali, bo zrobili swoje i dobrze, że poproszeni jeszcze pomogli nakryć dach plandeką. Zaraz, na drugi dzień przyjechała tu do nas pomoc społeczna z naszej gminy Krasne i pani zapewniła, że otrzymamy pomoc - relacjonuje pani Pelagia.

A jeszcze wcześniej przez parę godzin musieliśmy wylewać z domu wodę, bo było jej w środku po kolana, a chcieliśmy resztę dobytku uratować - dodaje.

Jak to, nie było pompy? - A no nie było, bo strażacy powiedzieli, że takiej nie mają - mówi gospodyni.

- Tego dobytku wiele nie zostało, a do użytku to się tu raczej nic nie naddaje - stwierdzam po krótkim rekonesansie.

Pani Liskowej moja uwaga sprawia ból, ale przyznaje, że tak jest w rzeczywistości. - No tak, to się nadaje tylko do posprzątania i wyrzucenia - wskazuje ręką na rupiecie, które do środy były jeszcze użytecznymi rzeczami.

Ksiądz i rycerze z pomocą

A jeśli chodzi o pomoc to przyjechał tu ksiądz z kurii z Rzeszowa, który udzielił nam wsparcia. O i ten pan, kupił nam trochę żywności i wodę do picia, bo myśmy zostali bez niczego. W sumie bez niczego - powtarza i chyba sobie zaczyna uświadamiać mówiąc to też do swoich najbliższych - w jakiej są sytuacji...

- Kupiłem wodę i trochę najpotrzebniejszych rzeczy, bo jak pan widzi tu niczego nie ma, a ni wody, ani kanalizacji, ani prądu, także agregat jest tu konieczny. Jako Zakon Rycerzy Kolumba w miarę możliwości pomagamy - mówi Stanisław Łutczyn z Rzeszowa.

Pożar domu w Malawie k. Rzeszowa. Pięcioosobowa rodzina wegetuje na podwórku i potrzebuje pomocy [ZDJĘCIA]
Józef Lonczak

Spali z dziećmi na budowie

Okazuje się, że ostanie noce rodzina z dwójką dzieci spędziła na... budowie domu mieszkalnego jej syna, który się buduje nieopodal. - Ten budowany dom może uda się mi wykończyć w przyszłym roku - mówi syn pani Pelagii. - Po pożarze byłem u energetyków w PGE, żeby mi prąd do tego budynku podłączyli, bo instalację w środku już mam gotową. Owszem pani z PGE obiecała, że tak będzie i żebym tylko czekał na energetyków w piątek o 10. przed południem. Czekałem o godzinie 10. i 11., i do 13... Do dziś energetycy nie przyjechali - mówi przygnębiony mężczyzna.

- No gdybyśmy byli bardziej znani, to na pewno pomoc by do nas szybciej dotarła i więcej ludzi by się nami zainteresowało - skarży się pani Pelagia.

Nadchodzi pomoc

Jakby na zaprzeczenie tych słów na podwórku pojawia się sołtys Malawy Eugeniusz Piotrowski.

Zadaję mu kilka oczywistych w tej sytuacji pytań. Opowiada, ale najpierw wykonuje kilka telefonów. - Musiałem się jeszcze upewnić. Rozmawiałem z wójtem gminy Krasne Wilhelmem Woźniakiem, który zapewnił o pomocy i oferuje dla rodziny pogorzelców lokal zastępczy, który może wyposażyć w potrzebne sprzęty AGD. Kiedyś mieszkali w nim nauczyciele. Oczywiście rodzina go musi wcześniej obejrzeć - relacjonuje sołtys.

- Rozmawiałem też z panią z pomocy społecznej i zapewniła, że pieniądze dla pogorzelców już przelała na konto rodziny. Rozmawiałem też z księdzem proboszczem, który przekazuje 4 tysiące złotych i jutro w niedzielę ogłosi zbiórkę podczas mszy na potrzeby tej rodziny - dodaje sołtys Piotrowski.

Po godzinie 13. na podwórko wjeżdża wóz bojowy OSP Krasne. Druhowie przystępują do lepszego zabezpieczenia plandekami tego co ocalało z drewnianego domu. Wkrótce dojeżdżają tu także z pomocą strażacy z JRG 2 z Rzeszowa.

Po zakończeniu tych prac pani Pelagia stwierdza: - Strażacy zabezpieczyli ten dach domu tak jak należy. Mam nadzieję, że teraz z Bożą i ludzką pomocą będziemy jakoś żyć dalej.

Jest też zbiórka w Internecie

Każdy z czytelników może w miarę swoich możliwości wesprzeć rodzinę z Malawy, bo intrenecie trwa zbiórka.

To się nadaje tylko do posprzątania i wyrzucenia - wskazuje Pelagia Lisek z Malawy na przedmioty, które do środy były jeszcze użytecznymi rzeczami.

Pożar domu w Malawie k. Rzeszowa. Pięcioosobowa rodzina wege...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pożar domu w Malawie k. Rzeszowa. Pięcioosobowa rodzina wegetuje na podwórku i potrzebuje pomocy [ZDJĘCIA] - Nowiny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie