Dramatycznie w Siarce

Pierwszoligowi koszykarze Stali Stalowa Wola i Siarki Tarnobrzeg w ostatnich swoich meczach wypadli zgodnie z… przewidywaniami. Pierwsi wygrali w Lublinie, drudzy nie sprostali u siebie Sportino Inowrocław, ale postawili się wyżej notowanym rywalom.

"Stalówka" ograła w Lublinie Start AZS 61:57 po wcale nie tak łatwym meczu, jaki prognozowali hurraoptymiści.

POTRAFIĄ SIĘ ZMOBILIZOWAĆ

- Po pierwszej dobrej części spotkania moi zawodnicy potem na chwilę wypadli z rytmu - komentuje Leszek Kaczmarski, trener Stali. - Może niepotrzebnie doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, ale też chłopcy pokazali, że w takim momencie potrafią opanować nerwy i odpowiednio się zmobilizować.

Już w drugim meczu Stal grała bez chorego na zapalenie płuc Jacka Jareckiego, którego jednak w pierwszej piątce dobrze zastępuje Bartłomiej Szczepaniak.
- Lepiej gra mi się, gdy wychodzę w pierwszej piątce - przyznaje Bartłomiej Szczepaniak. - To chyba kwestia psychologii, ale ja we wcześniejszych moich drużynach nie byłem przyzwyczajony do roli rezerwowego.
KONTUZJE W SIARCE

Koszykarze tarnobrzeskiej Siarki błysnęli charakterem w meczu ze Sportino Inowrocław. Przegrali z faworytem 70:80, ale nie byli w stanie wygrać z rywalem dysponującym dłuższą ławką rezerwowych. Maciej Bielak, Krzysztof Zych, Daniel Wall, Piotr Kardaś i Michał Marciniak, to piątka zawodników, którzy w meczu ze Sportino dali z siebie wszystko. Znów słabą zmianę dał Maciej Sudowski, fatalną wręcz Waldemar Polek, ale od zawodnika, który miał rok przerwy w grze, nie można nagle wymagać cudów. Szkoda, że szansy gry nie dostał od trenera Tomasz Włodarczyk. Kadrowa sytuacja "Siarkowców" jest dramatyczna.

- Łukasz Grzegorzewski musi w tym tygodniu zrobić badania i okaże się czy wróci do drużyny, czy czekają go dwa miesiące przerwy. Piotrek Kardaś gra z blokadą, praktycznie nie trenuje - przyznał trener tarnobrzeskiego zespołu Zbigniew Pyszniak.