- Pani bohaterka z "Na Wspólnej", Barbara Brzozowska, wraca do łask. W najnowszych odcinkach scenarzyści poświęcili pani postaci więcej miejsca...
- Zgadza się. Na planie "Na Wspólnej" czeka mnie trochę więcej pracy niż dotychczas. Zdradzę, że Basia będzie musiała stawić czoło problemom, jakie przysporzy jej dorastający syn Daniel, w którego wciela się Michał Tomala.
- Niewątpliwym wydarzeniem jest także fakt, że dołączy pani do ekipy "Pierwszej miłości"...
- Bez przesady, bynajmniej nie jest to zdarzenie epokowe (śmiech)! W "Pierwszej miłości" wystąpię w roli Grażyny Weksler. Moja bohaterka jest matką Sabiny, czyli Uli Dębskiej oraz żoną biznesmena, którego gra Karol Strasburger. Małżeństwo Wekslerów nie należy do udanych, co znajdzie ujście w sposobie bycia Grażyny - to nieprzyjemna i wredna kobieta. Jej losy splotą się z losami Pawła Krzyżanowskiego, czyli Mikołaja Krawczyka.
- Rok 2009 zdaje się należeć do pani. Pojawia się pani zarówno na małym ekranie, jak i na dużym, w filmie "Zamiana"...
- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Zdjęcia do filmu zakończyły się stosunkowo dawno. A praca przy serialach nie należy do absorbujących. O wiele bardziej cieszę się na tę, którą wykonuję na deskach teatru.
- Co pani powie o najnowszym filmie "Zamiana" do którego scenariusz napisał pani życiowy partner, Cezary Harasimowicz?
- "Zamiana" to komedia polityczno-erotyczna, satyra na zmieniającą się rolę kobiet i mężczyzn w dzisiejszym świecie, w którym przedstawicielki płci pięknej rosną w siłę, stają się pewne siebie i niezależne, mężczyźni natomiast na odwrót - są strachliwi i nieporadni. W filmie gram żonę prezydenta, który więcej uwagi poświęca swojej pięknej asystentce niż mojej bohaterce. Z zemsty kobieta postanowi kandydować na prezydentową. W ten sposób z kury domowej przeistoczy się w żelazną damę.
- Czy miała pani swój wkład w tworzenie tego scenariusza?
- Czarek napisał ten scenariusz specjalnie dla mnie. Jako prezent albo raczej pocieszenie. Tak na otarcie łez po nieprzychylnych recenzjach filmu "Ja wam pokaże", w którym wystąpiłam w roli głównej jako Judyta.
- Przejdźmy ze sfery zawodowej w prywatną. Jest pani uznawana za jedną z
najpiękniejszych Polek, której uroda z wiekiem nie traci na swojej świeżości. Czy lubi pani komplementy?
- Jasne, że lubię. Nie ma chyba kobiety, która pogardziłaby przychylnym słowem na jej temat. Sama też jestem skora do prawienia komplementów. O ile, oczywiście, mam ku temu powody.
- Koleżanki nie zazdroszczą pani urody? Ponoć kobiety często nie darzą sympatią osób piękniejszych od nich samych...
- W żadnym wypadku. Koleżanki oskarżają mnie tylko o to, że nie chcę im zdradzić mojego sekretu na zdrowy, młody i piękny wygląd (śmiech).
- A jest tak?
- Skąd! Głośno i wyraźnie głoszę, co należy zrobić, aby dobrze wyglądać. Zresztą napisałam o tym w poradniku "Jak być zawsze młodą, piękną i bogatą".
- Czy jest pani w stu procentach zadowolona z siebie?
- Zawsze znajdzie się w sobie coś, czego będzie za mało lub za dużo. Nie różnię się w tym przypadku od innych kobiet.
- Zdecydowałaby się pani na operację plastyczną?
- Sądzę, że wszystko jest dla ludzi. Należy jednak postępować z rozsądkiem.
- Boi się pani starości?
- Każdy się boi. Należy jednak pamiętać, że jest ona nieunikniona. Nie można więc popadać w panikę.
- Piękny człowiek to dla pani...
- Nie wystrzegę się tutaj banału - piękni ludzie to tacy, którzy emanują swoim pięknem ze środka.
- Myśli pani, że Polki dbają o urodę?
- Nie wiem. Nie zwracam na to szczególnej uwagi. Dostrzegam jedynie to, że na ulicy jest kolorowo. Coraz więcej dziewczyn nie boi się zaszaleć i stosuje różnobarwną paletę kolorystyczną w swoim sposobie ubierania. Za czasów komuny było zdecydowanie bardziej szaro i - przez to - smutno.
Dziękuję za rozmowę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?