Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grypa zaatakowała. Oblężone szpitale i przychodnie

Ewa KURZYŃSKA
Szpitalne oddziały pediatryczne są przepełnione. W niektórych lecznicach konieczne było odsyłanie małych pacjentów do innych szpitali. Najmłodszych najczęściej atakuje grypa, która w wielu przypadkach prowadzi do ciężkich zapaleń płuc.

Tak się zaczyna grypa

Tak się zaczyna grypa

Grypa zaczyna się zwykle nagle. Chory czuje się źle, ma dreszcze, wysoką gorączkę, bóle mięsni i stawów. Dziecko nie ma siły się bawić, czasem wymiotuje, sucho kaszle. Infekcji nie wolno bagatelizować, bo niedoleczona lub przechodzona grypa grozi poważnymi powikłaniami, między innymi zapaleniem płuc, mięśni, w tym serca.

W minionym tygodniu grypa zaatakowała nasz region ze wzmożoną siłą. Wzrost zachorowań, jaki odnotowano na Podkarpaciu, był największy w całej Polsce!

- Grypę podejrzewano u 3833 mieszkańców regionu. Liczba przypadków w tym sezonie jest na razie mniejsza niż rok temu o tej samej porze. Jest jednak sporo zachorowań wśród dzieci - mówi Dorota Gibała z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Rzeszowie.

PROBLEM Z MIEJSCAMI

Dziecięce oddziały szpitalne pękają w szwach. W piątek, na pediatrii w Krośnie, były zajęte wszystkie łóżka dla chorych. Większość pacjentów hospitalizowano właśnie z powodu grypy i jej powikłań. Podobnie było w Tarnobrzegu, a do leżajskiego szpitala każdego dnia przyjmuje się średnio 10 chorych dzieci.

- Zaczyna brakować nam miejsc. Mamy 99 łóżek i 104 małych pacjentów. Z powodu przepełnienia byliśmy zmuszeni odesłać kilkoro dzieci do innych szpitali - mówi dr hab. n. med. Bartosz Korczowski, ordynator oddziału dziecięcego w Szpitalu Wojewódzkim numer 2 w Rzeszowie.

Lekarze mówią, że gros małych pacjentów walczy z ciężkimi zapaleniami płuc, które wystąpiły po grypie. Najmłodszych atakują jednak także inne wirusy.

- W piątek do naszego przedszkola przyszła mniej więcej połowa dzieci. Najczęstszą przyczyną nieobecności, jaką zgłaszali rodzice, była grypa żołądkowa - mówi Alicja Bialic, dyrektor przedszkola numer 34 w Rzeszowie.

TŁUMY TAKŻE W PRZYCHODNIACH

Do lekarzy, którzy przyjmują w przychodniach, rejestrują się tłumy pacjentów. Niektórzy rodzice mówią, że mieli nie lada kłopot, by dostać się do pediatry.

- Syn zagorączkował w czwartek. Gdy dzwoniłam do przychodni od rejestratorki usłyszałam, że nie ma już numerków do naszego lekarza rodzinnego. Udało się dopiero następnego dnia, a w poczekalni i tak kłębił się tłum chorych - opowiada Anna Sandecka z Rzeszowa, mama 5-letniego Kamila.

Lekarze podkreślają, że gdy dziecko zachoruje, rodzice muszą zachować wyjątkową czujność. System odpornościowy najmłodszych nie jest bowiem tak sprawny, jak u dorosłych. Należy też pamiętać, że po infekcji dziecko jest osłabione. Dlatego przez tydzień, dwa po wyzdrowieniu należy traktować szkraba jak rekonwalescenta.

MOŻESZ UNIKNĄĆ CHOROBY

- I warto pamiętać, że przed niejedną infekcją można się uchronić unikając dużych skupisk ludzkich - dodaje Dorota Gibała.

Jeśli nie musimy, nie zabierajmy dziecka do hipermarketu czy zatłoczonego autobusu. Pamiętajmy też, by po powrocie ze spaceru, przedszkola, maluch porządnie umył ręce wodą z mydłem. Po około 20 sekundach takiego zabiegu większość wirusów i bakterii zostanie spłukana. Gdy jesteśmy poza domem, warto w tym celu użyć specjalnego żelu. Jedno opakowanie kosztuje około 5-10 złotych. Do kupienia w drogeriach i aptekach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie