MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Handel po bułgarsku w Stalowej Woli

Zdzisław SUROWANIEC, [email protected]
Stefan Stojanov zarabia na operację synka.
Stefan Stojanov zarabia na operację synka. fot. Zdzisław Surowaniec
W Stalowej Woli w dzień targowy handluje kilkuset obcokrajowców. Ciągnie tu tłum ludzi. Można tanio kupić i smacznie zjeść oryginalne danie. - Po diżku, po diżku, tanio, tanio! - wykrzykuje młody ciemnowłosy Bułgar nad stosem damskich bluzek. I podchodzą do niego kobiety. Nawet pomaga im ubrać nowe ubranie na stare, kiedy przymierzają kiecki w tłumie kupujących.
Falivo to wesoły, zawadiacki sprzedawca.
Falivo to wesoły, zawadiacki sprzedawca.

Falivo to wesoły, zawadiacki sprzedawca.

Setki obcokrajowców, o smagłych, południowych twarzach i czarnych włosach, zjeżdżają każdej soboty do Stalowej Woli. Handlują. I choć zostali zepchnięci w mało atrakcyjne, odległe piaszczyste miejsce między garażami i torami, ciągną do nich tłumy klientów. Bo egzotyczni sprzedawcy mają towar tańszy niż rodzimi handlarze.

PODAROWAŁ POWODZIANOM

Najwięcej jest Bułgarów. Jednym z najdłużej handlujących jest trzydziestoletni Stefan Stojanov. To on podarował przed dwoma tygodniami worek nowych ubrań dla powodzian. Stefan kręci się między dwoma stoiskami - na jednych są damskie ciuchy w normalnej cenie, na drugim tańszy towar, na który od kilku tygodni nie ma chętnych.

Stefan przyznaje, że do przyjazdu zachęcił go szwagier mieszkający w Polsce. A impulsem, żeby tu przyjechać, była choroba synka. Waluś urodził się z wadami nóg, trzeba pieniędzy na operację. I Stefan z żoną Sylwią zarabiają na leczenie dziecka. Po pierwszej operacji zdrowie małego poprawiło się, zaczyna chodzić. Opiekuje się nim dziadek. Stefan posyła mu co tydzień do Kavarny 50 euro na życie.

- W Kavarnie mam dom pięćset metrów od plaży - wyznaje Stefan. Ale w Bułgarii jest "kriza", kryzys i nie ma pracy. Polska to szansa na zarobienie. Stefan z Sylwią mieszkają w Stalowej Woli, w Rozwadowie, gdzie wynajmują mieszkanie. Mają swój samochód. W lecie robią sobie dwa tygodnie wypoczynku i wracają do Kavarny, do synka, za którym tęsknią. Także na zimę opuszczają Polskę na trzy miesiące, bo nikt by nie wystał na mrozie z bluzkami i bielizną.

KAŻDY JEST SZEFEM

Stefan świetnie mówi po polsku. - Bo ten język jest podobny do bułgarskiego. Sam się nauczyłem - przyznaje. A język to podstawa, przy handlowaniu trzeba się przecież porozumieć z klientami. Jak szacuje Stefan, bułgarskich sprzedawców jest na rynku w Stalowej Woli około czterystu. Nie mają jakiegoś swojego jednego przedstawiciela, szefa. - Każdy jest tu dla siebie szefem - stwierdza.

Energiczny dwudziestopięcioletni Falivo jest wyjątkowo chętny do rozmowy. Chyba mu się nudzi czekanie na klientów i kontakt z dziennikarzem najwyraźniej go bawi. - Bardzo trudno jest zarobić. Wolałbym być w Bułgarii, w Grad Kavarnie, ale tam kriza - mówi uśmiechnięty.

Pracuje z żoną Angeliną. To dziewczyna o słowiańskiej urodzie, świetnie mówi po polsku. Nie mają
jeszcze dzieci. - Najpierw trzeba uruchomić kasę - wyznaje Falivo. Stalowa Wola to dla nich jedno z miejsc do handlowania w Polsce, bo w zależności od dnia targowego jeżdżą jeszcze do Zamościa, Rzeszowa i Mielca. Narzekają tylko na pijanych kierowców na drogach.

SZUKA DZIEWCZYNY

Jednym z najstarszych na bazarze jest Rufi, handlujący bielizną. - Kriza, kriza - tłumaczy czemu przyjechał do Polski. Mieszka w Radomiu i stamtąd wypuszcza się na handlowanie. A najmłodszym jest osiemnastoletni Oskar z Warny. W Polsce siedzi już trzy lata, mieszka w Lublinie. - Kriza - powtarza najbardziej chyba popularne dziś powiedzenie. - Nie chcę wracać do Bułgarii. Podoba mi się praca tutaj i dziewczyny. Szukam dziewczyny - śmieje się. I chyba nie powinien mieć z tym problemu, bo jest ładniutki i bardzo pewny siebie. A szkoła? - Już skończyłem - ucina temat i bierze się za handlowanie firankami.

Dimiter Pietrov ma stoisko z butami. - Tu mi jest dobrze, już jestem jak Polak - zapewnia i próbuje mi wcisnąć letnie buty na cienkiej podeszwie. Jest z Warny. Tak samo jak mieszkający w Puławach Ismelin, który z początku bardzo nieufny, w trakcie rozmowy rozkręca się i nawet daje sobie zrobić zdjęcie przy damskich stringach.

Jak zawieje wiatr od grilla obsługiwanego przed Gładko, po targu roznosi się zapach bułgarskich woni. Każdy Bułgar czuje się tu jak u siebie w kuchni. Bo Gładko z żoną i córką robi bułgarskie przysmaki. Używa do tego "szarenej soli", jedynej i niepowtarzalnej bardzo aromatycznej bałkańskiej przyprawy. Na grillu smażą się więc kiełbaski - kebabcze czyli bułgarski kebab po 2 złote za sztukę, kiufte czyli mielone kotleciki - też po 2 złote, swinska prhoła czyli karkówka po 5 złotych, szaszłyki, piersi z kurczaka. Są też grillowane plastry bakłażana z fioletową skórką.

NIEUFNI AFRYKANIE

Po kontakcie z otwartymi Bułgarami, spotkanie z handlującymi spodniami czarnoskórymi mężczyznami z afrykańskiego Burkina Faso nie należy do przyjemnych. Kiedy do nich podszedłem, zachowali dystans. Są nieufni. Jeden z nich wylał na mnie swój żal, że policja zabiła przed tygodniem podczas interwencji Nigeryjczyka.

Nie chcą, żeby o nich mówić murzyni, ani nawet czarnoskórzy, żeby ktoś na nich pokazywał palcem na ulicy. - Po prostu jestem człowiekiem, jesteśmy ludźmi - tłumaczy ten, który najlepiej zna język polski. Jest ich pięciu, czterech rozmawia po francusku, bo Burkina Faso to dawna francuska kolonia. Na pewno nie należą do wesołych sprzedawców i z ulgą rozstajemy się, bo spotkanie było męczące dla obydwu stron. Zdjęcie pozwala sobie zrobić tylko Celestyn.

TAKŻE Z MONGOLII

Na stalowowolskim targu jest dziesięciu Mongołów o skośnych oczach. Kilku młodych mężczyzn odmawia rozmowy i pokazują na straganik, gdzie handluje młoda Mongołka. Jest zajęta, więc dogaduję się z jej mężem. Erdempural Altoutsag pochodzi z Ułan Bator. W Polsce przebywają siedem lat, mieszkają w Lublinie. Raz, dwa razy w roku wracają do swojej ojczyzny, niedawno do ich mieszkania w Lublinie przyjechała teściowa. Zapewnia, że mu w Polsce dobrze.

Kiedy wychodziłem z targu, usłyszałem jeszcze młodego Bułgara wykrzykującego do przechodniów: - Po diżku, po diżku, tanio, tanio!

Gładko przy swoim grillu oferuje bułgarskie przysmaki.
Gładko przy swoim grillu oferuje bułgarskie przysmaki.

Gładko przy swoim grillu oferuje bułgarskie przysmaki.

Celestyn z Burkina Faso.
Celestyn z Burkina Faso.

Celestyn z Burkina Faso.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie