- Nie chcę widzieć brata na wolności, ale to już od sądu zależy. Według mnie on jest zdolny, by zabić - stwierdził 27-letni mieszkaniec Padwi Narodowej (powiat mielecki), którego brat kilkukrotnie ranił nożem. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył w tej sprawie proces, 32-letni Bartłomiej Z., na koncie ma już wyrok za zabójstwo ojca.
Przed sądem oskarżony o usiłowanie zabójstwa brata złożył wyjaśnienia. Inaczej niż w śledztwie, kiedy to albo milczał, albo twierdził, że feralnego dnia nie było go w domu, gdzie rozegrały się krwawe zdarzenia. We wtorek opowiadał o swoim pobycie w zakładach karnych (10 lat za zabójstwo ojca), o przemyśleniach, o poczuciu krzywdy.
LEPSZA I GORSZA RASA
- Miałem żal ogólnie do wszystkich z rodziny, że wtedy zeznawali przeciwko mnie. Ja nie chciałem ojca zabić, nie chciałem tego zrobić. Do brata, Adama, też miałem żal. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego na mnie zeznawał - przekonywał sąd 32-latek.
Zakład karny opuścił 18 grudnia ubiegłego roku. Następnego dnia zjawił się w domu rodzinnym w Padwi Narodowej. Relacje z mieszkająca tam matka i bratem nie były zbyt zażyłe, ale nie były też nad wyraz złe.
- Ja sobie przemyślałem wszystko w zakładzie karnym. Chciałem, żeby po wyjściu mnie spłacili w części z domu ojca, chciałem się wyprowadzić i ułożyć życie - mówił Bartłomiej Z.
27-letni brat oskarżonego wspomina, że kiedy starszy brat wyszedł z "kryminału", on starał się mu pomagać. A to na zakupy wspólnie z nim pojechał, a to podwoził go w jego sprawach. Między nimi był jednak dystans.
- On rozmawiał kilka razy z matką, chyba też o tych wydarzeniach związanych z ojcem - zeznawał pokrzywdzony. - Ja właściwie nie chciałem z nim rozmawiać, bo opowiadał dziwne rzeczy. Kiedyś powiedział, że w zakładzie karnym ktoś otworzył mu oczy i uświadomił, że ludzie dzielą się na dobrych i złych. Ci dobrzy są w więzieniach, to lepsza rasa. A my, ta gorsza rasa jest urabiana przez system. Mówił, że Hitler, Stalin i Breivik się wybili, zasłużyli się dla historii świata. Mówił też, że opracował jakiś swój plan, który musi zrealizować i prosił, żebym mu kupił CB-radio. Nie chciał powiedzieć, czego ten plan dotyczył.
KRZYCZAŁ, ŻE ZDECHNĘ
O oskarżonym w niepochlebnym tonie opowiadała przesłuchiwana w charakterze świadka jego 40-letnia siostra. Mieszka w innej miejscowości, ale kilkukrotnie z nim rozmawiała po tym, jak wyszedł z wiezienia.
- Któregoś razu napomniałam go, żeby się zachowywał poprawnie. Wiedziałem, że dostał od matki pieniądze na jedzenie, ale je przepił - zeznawała kobieta. - Wpadł w szał. Zaczął mnie wulgarnie wyzywać, opluł mnie i krzyczał, że zdechnę.
Krwawe wydarzenia rozegrały się 9 stycznia tego roku. Trzy tygodnie po tym, jak 32-latek wyszedł na wolność. Wieczorem wszedł do pokoju, w którym przed laptopem siedział jego 27-letni brat.
- Wziąłem Adama na rozmowę w cztery oczy o tym, jak on z perspektywy czasu widzi sprawę sprzed lat. Nurtowało mnie to. On się ironicznie uśmiechnął i wtedy to był jakiś impuls. Poszedłem do kuchni po nóż, chciałem go pociąć, nie chciałem dźgać nożem - twierdził oskarżony. - Zaczęliśmy się szarpać, nie pamiętam dokładnie co się później działo.
SIEDZIAŁ ZA NIEWINNOŚĆ
Zupełnie inaczej wydarzenia opisuje pokrzywdzony 27-latek. Jak twierdzi, o ironicznym uśmiechu mowy nie było, bo zwyczajnie bał się brata. Wiedział, że jest agresywny.
- Wszedł do pokoju i powiedział, że jest siedział niewinnie. Odpowiedziałem, że za niewinność się nie siedzi w więzieniu - mówił 27-latek. - Wtedy wyszedł do kuchni i wrócił z nożem. Najpierw bardzo mocno kilka razy uderzył mnie pięścią w bok głowy, później zaczął zadawać ciosy nożem. Broniłem się i zasłaniałem, dlatego najbardziej poranione miałem ręce. Mam poprzecinane ścięgna, czeka mnie operacja.
Pokrzywdzony zdołał się wyswobodzić i uciekł z domu. Zaalarmował sąsiada a ten wezwał policję…
W połowie grudnia 2002 roku jeden z mieszkańców Padwi Narodowej w rowie natrafił na zwłoki 62-letniego Stanisława Z., na ciele było wiele ran. Jak później ustalono, między nim a synem Bartłomiejem doszło do bójki, ostatecznie syn udusił ojca i pozostawił ciało w rowie. W czasie bójki odgryzł 62-latkowi kawałek nosa i kawałek ucha. Wówczas motywem miał być fakt, że ojciec znęcał się nad rodziną. Bartłomiej Z. spędził w zakładzie karnym równe dziesięć lat, taką karę orzekł Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?