Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wyglądała Wigilia w Jastkowicach

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Przy łamaniu się opłatkiem życzono sobie zdrowia i fortuny. Młodsze pokolenie miało miejsce nie przy wspólnym stole ze starszyzną, ale osobne, w kącie przy małym stoliku
Przy łamaniu się opłatkiem życzono sobie zdrowia i fortuny. Młodsze pokolenie miało miejsce nie przy wspólnym stole ze starszyzną, ale osobne, w kącie przy małym stoliku Zdzisław Surowaniec
Sąsiedzi zza Sanu czyli Zespół Ludowy „Jaskowianie”, pokazali w Stalowej Woli tradycyjną wigilię, której scenariusz oparty został na wspomnieniach najstarszych mieszkańców naszego regionu.

ZOBACZ TAKŻE:
Jakich zasad warto się trzymać podczas świątecznych spotkań rodzinnych?

(Dostawca: x-news)

Rozpoczęła się od kolędy „Gdy śliczna Panna”. Scena sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury zamieniła się w izbę. Kolędą "Gdy śliczna Panna" Zespół Ludowy "Jastkowianie" rozpoczął w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli tradycyjną wigilę, której scenariusz oparty został na wspomnieniach najstarszych mieszkańców naszego regionu. W ubiegłych latach od zapomnienia ocalano zwyczaje i przesądy z terenu Baranowa Sandomierskiego, Grębowa i Bojanowa.

Scena sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli zamieniła się jastkowicką izbę. Od wczesnych godzin porannych w "wilije" kobiety krzątały się w kuchni, sprzątały, gotowały. A gdy do drzwi rozległy się pukanie, zamierały w bezruchu mówiąc: "byle nie baba, bo baba w wilije to cały rok nieszczęścia". Przygotowywano barszcz, uszka, pierogi z kapusty i kapustę z grochem. Mimo że ślinka leciała do pośnika nie można było nic jeść.

Mężczyźni w tym czasie znosili do izby snopy siana, trzy, symbolizujące Trzech Króli. Na stołach, podłodze rozrzucano siano. Wnętrze domu miało wyglądać jak stajenka, w której urodził się Jezus. W międzyczasie przychodzili sąsiedzi, płci męskiej "na kielonka, raz na jedną, raz na drugą nóżkę". Dzieci w tym czasie ubierały choinkę, dekorując ją suszonymi owocami, orzechami, piernikami i ozdobami zrobionymi z papieru. Zanim wszyscy zasiedli do wieczerzy modlono się i łamano opłatkiem. Życzono sobie zdrowia i fortuny. Młodsze pokolenie miało miejsce nie przy wspólnym stole ze starszyzną ale osobne, w kącie przy małym stoliku. Następnie śpiewano kolędy: "Wśród nocnej ciszy", "Pójdźmy wszyscy do stajenki". Dziewczęta biegły do płotu licząc sztachety: kawaler czy wdowiec, kawaler czy wdowiec. - Ojciec będzie wiedział najlepiej, który kawaler dla was najlepszy - napominała je matka. Głowa domu z kolei im przypominała: - Tylko się przed pasterką umyjta.

Gospodarz szedł do stodoły dzielić się kolorowym opłatkiem ze zwierzętami, po czym wszyscy wychodzili przed dom, składając życzenia sąsiadom, po czym wspólnie szli na pasterkę. Boże Narodzenie upływało w spokoju, zadumie, modlitwie i kolędowaniu. Nie wykonywano żadnych prac. - Na scescie, na zdrowie, na to Boze Narodzynie, Coby sie wom dazylo, mnozylo kazde stworzynie - tak zaczynał się drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, święto św. Szczepana. Był to czas zabawy, wesołości. Izby obsypywano święconym na mszach owsem, na znak urodzaju. Osoby przychodzące z życzeniami nazywano "podłaźnikami", a za dobre życzenia dziękowano: "aleś mnie sąsiedzie dobrze podlazł".

Po wigilii na publiczność czekała degustacja świąteczno - regionalnych dań. A po zebraniu wspomnień mieszkańców ze wszystkich gmin, ukaże się publikacja dotycząca przebiegu bożonarodzeniowej wieczerzy i świąt w naszych domach.

Atrakcyjne mieszkanie może być Twoje. Wystarczy 29 złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie