Jamy w płucach, zakrzepy i zwłóknienia. Znany pulmonolog Youssef Sleiman o powikłaniach po COVID-19

Niestety, wciąż nie brakuje osób w ciężkich stanach. U tych osób mogą pojawić się niebezpieczne powikłania, które mogą prowadzić nawet do śmierci.

O tym, jakie zniszczenia w organizmie może pozostawić po sobie COVID-19 mówi Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia świętego Rafała w Czerwonej Górze. - Główne powikłania jeśli chodzi o płuca dzielimy na trzy kategorie. Ta najbardziej niebezpieczna, która może wystąpić nagle, to zatorowość płucna. Jest to tak niebezpieczne ponieważ dochodzi do uszkodzenia naczyń krwionośnych, co powoduje zakrzepy w płucach, a w konsekwencji mamy do czynienia z drastycznym spadkiem poziomu tlenu. I jeżeli choroba nie jest rozpoznana na czas i nie zostanie zastosowane leczenie przeciwzakrzepowe może się to skończyć drastycznym pogorszeniem stanu ogólnego pacjenta i ostatecznie niestety śmiercią – mówi dyrektor.

Drugim powikłaniem spowodowanym przez COVID-19 jest zwłóknienie płuc. - Dotyka ono pacjentów, którzy mieli długotrwały stan zapalny w płucach powodujący zmiany włóknisto-bliznowate. Są one nieodwracalne. Drugą przyczyną zwłóknienia płuc jest w mojej ocenie nadużywanie tlenoterapii, czyli duża dawka tlenu przekazywana pacjentom zakażonym w przypadku spadku saturacji. Tlen w dużych dawkach może być używany przez 48 godzin, a w dobie pandemii niejednokrotnie używany jest przez wiele dni. Z początku przynosi to sukces, bo saturacja jest wyższa, ale w międzyczasie ta duża dawka tlenu powoduje wytwarzanie rodników tlenowych, które są toksyczne dla tkanki płucnej. W takim przypadku płuca są uszkadzane zarówno przez chorobę jak i leczenie – tłumaczy Youssef Sleiman.

Trzecim powikłaniem jest zmiana typowa dla koronawirusa i dotyczy wytwarzania się pęcherzy rozedmowych w płucach, które pękając powodują zapadanie się płuc. - Gdy pęka taki pęcherz, powstaje jama i płuco przestaje być całkowicie czynne w ciągu zaledwie minuty. Dlatego tak ważne jest, by pomoc została udzielona w odpowiednim czasie. Nie za późno – dodaje dyrektor szpitala w Czerwonej Górze.