Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kariera przed nimi. Marta i Marcin są jedną z czołowych młodych polskich par w tańcu towarzyskim

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Podczas marcowego ogólnopolskiego turnieju.
Podczas marcowego ogólnopolskiego turnieju. fot. Zdzisław Surowaniec
- Kiedy mama była mała, to tańczyła, ale przestała - wspomina Marta Kuziora. Ona nie przestała i ze swoim tanecznym partnerem Marcinem Wiatrowiczem zdobywa najwyższe nagrody na turniejach tańca towarzyskiego. Właśnie zostali stypendystami marszałka podkarpackiego.

Kim są?

Ekspresje tańca latynoskiego podkreślają frędzle.
Ekspresje tańca latynoskiego podkreślają frędzle.

Ekspresje tańca latynoskiego podkreślają frędzle.

Kim są?

Marta Kuziora
Ma 16 lat. Jest uczennicą pierwszej klasy Liceum Ogólnokształcącego imienia Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli, w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. Oprócz tańca, lubi jeździć na rowerze i biegać.

Marcin Wiatrowicz
Ma 16 lat. Chodzi do trzeciej klasy Gimnazjum numer 5 w Zespole Szkół numer 3 przy ulicy Poniatowskiego w Stalowej Woli. Jego marzeniem jest utworzenie szkoły tańca towarzyskiego. Jest ministrantem w kościele Trójcy Przenajświętszej.

W Stalowej Woli rośnie kolejna niezwykle uzdolniona para taneczna. Są na progu kariery i już zajmują najwyższe miejsca na podium. Przed trzema tygodniami na turnieju w rodzinnym mieście wykosili konkurencję i zajęli pierwsze miejsce w kategorii wiekowej powyżej 15 lat w klasie B w tańcach łacińskich i drugie miejsce w stylu standard.

TANIEC W GRUPIE

- U mnie w rodzinie babcia z dziadkiem śpiewali w chórze. Tańczę pierwszy w rodzinie. Więc jeśli chodzi o artystyczne zdolności to mam je po babci i dziadku - ocenia Marcin.

Marta pamięta, że miała siedem lat, kiedy rodzice zapisali ją do zespołu tanecznego w Spółdzielczym Domu Kultury. To była grupa taneczna. Tam poznała Marcina.

Marcin tańczy od dziesięciu lat. - Wykazywałem zdolności ruchowe w dzieciństwie - przyznaje. Pierwszym instruktorem była Urszula Wieczorek. Trenerka dobierała pary i w każdym tańcu Marta tańczyła z Marcinem. I tak zostało do dziś.

- W Spółdzielczym Domu Kultury przeżyliśmy piękne lata. Było dużo nauki, szkoleń, dużo pracy. Ale były także efekty, zdobywaliśmy wiele nagród. Pani Urszula sprawiła, że zaczęło w nas bić prawdziwe serce taneczne - zwierza się Marcin.

- Kiedy powstała szkoła Merengue pana Piotra Kiszki, zobaczyłem zorganizowany przez niego pokaz Dance Show. Pomyślałem sobie "kurcze, może by tak spróbować tańczyć turniejowo". Porozmawiałem ze swoją partnerką, przyszliśmy do pana Piotra, zapytaliśmy czy możemy trenować, czy by nas przyjął. I zostaliśmy. Początki były trudne - przyznaje Marcin.

NAJLEPIEJ Z JEDNYM

Tańczą ze sobą sportowo cztery i pół roku. - Lepiej mieć jednego partnera przez dłuższy czas, bo można się lepiej zgrać - zapewnia Marta. - Na tle innych par wyróżniamy się tym, że nie ma między nami konfliktów. Inni kłócą się od czasu do czasu, ale to jest normalne wśród par tanecznych -
usprawiedliwia.

Treningi w szkole tańca mają trzy razy w tygodniu po dwie godziny. Oprócz tego biorą lekcje prywatne, korzystają ze szkoleń, zwłaszcza w weekendy. A gdy chcą się "dotrenować" to przychodzą do Szkoły Merengue czy do hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, żeby na większym parkiecie zatańczyć. - W domu zdarza się, że sama tańczę. W szkole na przerwie stoję i zaczynam tańczyć - przyznaje Marta.
Marta i Marcin tańczą łacinę i standard. - Lubię obydwa style, choć każdy jest zupełnie inny. Nie mam ulubionego tańca, w zasadzie lubię wszystkie - zapewnia Marta. Ale dodaje, że bardzo lubi kubańską rumbę, nazywaną "tańcem miłości". - Jestem osobą spokojną i ten taniec odpowiada mojemu charakterowi. Rumbę trzeba zatańczyć energicznie, ale i spokojnie. Lubię też quickstep w standardzie, bo jest energiczny - mówi.

Marcin ocenia, że poziom trudności obydwu stylów jest podobny, ale woli tańce standardowe. - Często mamy zajęcia z bratem pana Piotra, Wiktorem, który specjalizuje się w tańcach standardowych i może przesiąkłem troszkę tym stylem - szuka usprawiedliwienia.

STYPENDIUM OD MARSZAŁKA

Ogromny wysiłek, jaki Marta i Marcin wkładają w naukę tańca, został dostrzeżony nie tylko na parkiecie. W tym tygodniu znaleźli się w grupie 31 osób, którym marszałek podkarpacki przyznał stypendia, w ramach zrealizowanego po raz drugi programu "Nie zagubić talentu". Wysokość półrocznego stypendium wynosi 300 zł miesięcznie, czyli 1800 złotych łącznie dla jednego stypendysty.
A pieniądze bardzo się tancerzom przydadzą. Wszystkie szkolenia i treningi pod okiem fachowców są bardzo drogie. Drogie są także stroje. Sukienka do standardu kosztuje około dwóch tysięcy złotych, a zdarzają się dużo droższe. Za wyjazd na turnieje trzeba płacić. - W moim przypadku rodzice bardzo chętnie pokrywają te wydatki. Widzą efekty, że się rozwijamy. To uskrzydla - stwierdza Marta.
Marcin potakuje: - Wszystkie wydatki pokrywane są z kieszeni rodziców, wszystko zawdzięczamy rodzicom. Widzą, że taniec to moja pasja, że bardzo to lubię, widzą postępy i chętnie pomagają. Muszę godzić taniec z nauką w szkole. Po treningach przychodzi zmęczenie, ale przychodzi też motywacja, żeby w szkole też być dobrym.

WYCISZENIE W KOŚCIELE

Marcin ma jeszcze dodatkowe zajęcie poza szkołą i tańcem. Jest ministrantem w kościele Trójcy Przenajświętszej. - W trzeciej klasie namówił mnie ksiądz. Był nabór do służby liturgicznej, zgodziłem się i wciągnęło mnie to - zwierza się. O takich chłopcach mówi się, że są "do tańca i do różańca".

- W sferze duchowej wiara w Boga daje wyciszenie, zastanowienie się nad swoim postępowaniem. A na parkiecie jest pomoc Boża - snuje refleksję, choć temat służby Bogu przy ołtarzu traktuje jak coś bardzo osobistego i nie jest w rozmowie wylewny.

Marta chodzi do pierwszej klasy liceum, Marcin do ostatniej klasy gimnazjum. W swoich szkołach dają
pokazy i obie szkoły są z nich dumne. - Po naszych pokazach zwiększa się zainteresowanie nauką tańca i nasi rówieśnicy zapisują się na zajęcia - przyznaje Marta. Jednak jej przykład nie działa na młodszego brata, który woli grę w koszykówkę.

Na parkiecie Marta z Marcinem odróżniają się od innych strojami. W łacinie Marcin ma żółtą koszulę, Marta żółtą suknię z mnóstwem frędzli, które efektownie się ruszają, podkreślając ekspresję tańca.

ŻÓŁTE STROJE

- W wyższych klasach strój partnera musi być zgrany ze strojem partnerki. Wybraliśmy specjalnie żółte kolory, żeby się rzucać w oczy - przyznaje Marta. A mają o co walczyć. Coraz im bliżej do klasy A, a potem będą walczyć o międzynarodową S, żeby móc jeździć na turnieje po całym świecie.

- Bardzo lubię słodycze i muszę ograniczać ich jedzenie - śmieje się Marta. Taniec wpływa na kondycję, na sylwetkę. Tancerze odróżniają się wyglądem od innych. - Dużo osób mi mówi, że jak idę, to widać, że tańczę, bo chodzę prosto. Zazdroszczą mi sylwetki - nie kryje zadowolenia.

Jednak wszyscy tancerze mają problemy z ciałem. Marta ma problem z kostką, co jakiś czas ją boli. - Żeby mi to miało przejść, musiałabym przestać tańczyć, a to nie wchodzi w rachubę - słyszę jej żarliwe zapewnienie.

Ostatnio Marta i Marcin mieli długą przerwę ze względu na kontuzję Marcina. Miał problemy z kręgosłupem. Nie tańczyli od października do grudnia i przez ferie. Teraz zaczęli normalnie trenować.

SZYBKO RÓSŁ

- Siadł mi kręgosłup - potakuje Marcin. W ostatnim roku bardzo szybko rósł. Tymczasem w tańcu przeciążenia są bardzo duże, trzeba się wiele napracować, nawyginać, włożyć dużo wysiłku. I kręgi się zbuntowały. Chłopak musiał się poddać kilkumiesięcznej rehabilitacji i od niedawna wrócił do systematycznego treningu. - Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze i z nowym zapałem wchodzę w sezon - mówi.

- Taniec daje nam dużą satysfakcję. Ćwiczymy i mamy dobre efekty. I motywację. Żeby przejść do wyższej klasy trzeba zbierać miejsca na podium - potwierdza Marta. Żeby dostać klasę A w standardzie muszą jeszcze trzy razy stanąć na podium, a w latynoamerykańskich tańcach pięć razy.

Marcin nie kryje, że jego ambicją jest tańczyć jak najlepiej, nadal się szkolić. Tylko żeby nie odnowiła się kontuzja - zastrzega. A jakie ma marzenia? - Moje marzenia wiążą się z tańcem. Chciałbym założyć szkołę tańca i piąć się w górę, żeby być jak najlepszym - deklaruje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie