Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Czernecki, Człowiek Roku 2017 na północnym Podkarpaciu 2017: - Miłość leczy lepiej niż lekarstwo

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Karol Czernecki - Człowiek Roku 2017 na Podkarpaciu w plebiscycie „Echa Dnia”
Karol Czernecki - Człowiek Roku 2017 na Podkarpaciu w plebiscycie „Echa Dnia” Zdzisław Surowaniec
Karol Czernecki - prezes Fundacji „Z Serca dla Serca” z Zaleszan zdobył pierwsze miejsce za działalność społeczną i charytatywną w powiecie stalowowolskim w plebiscycie „Echa Dnia” Człowiek Roku 2017. Kapituła przyznała mu również tytuł Człowieka Roku 2017 na północnym Podkarpaciu.

Czym jest dla pana rodzinna miejscowość?
Pochodzę z Zaleszan, a dokładnie z Kępia Zaleszańskiego. Mieszkam tu od urodzenia, tu jest mój rodzinny dom. Tu dorastałem, i tu żyję. Jestem dumny, że mogę tu mieszkać i działać w swojej społecznej pracy. Przede wszystkim dziękuję rodzicom za cierpliwość, że wytrzymują ze mną. Bo to co robię nie jest wcale łatwe. Każdego dnia do Fundacji napływa dziesiątki listów, które trzeba rozpakować, na które trzeba odpisać, spakować, odesłać. Mam wielu współpracowników, ale jednym z nich jest moja mama. Choć czasami zdarza się nam pokłócić, bo mamy inne zdania . Proszę mi wierzyć to nie jest łatwa praca, w szczególności kiedy organizujemy różne Fundacyjne działania. Na co dzień pracuję w Laboratorium Medycznym w Wojewódzkim Szpitalu w Tarnobrzegu, choć z zawodu jestem pielęgniarzem. Codziennie spotykam dziesiątki osób, z którymi staram się zamienić choć słowo. Wielu zaczęło rozpoznawać mnie z pierwszej strony Echa Dnia, po ostatniej nagrodzie (śmiech). Wcześniej było o wiele łatwiej. Dziś wszyscy mnie już rozpoznają, nawet na ulicy. Nawet pani na stacji benzynowej pytała o wspomnienia na gali.

CZYTAJ TAKŻE: Karol Czernecki został Człowiekiem Roku 2017. Poznaj laureatów akcji Echa Dnia, zobacz zdjęcia z gali

Co dla pana było impulsem do włączenia się w pracę społeczną i utworzenia fundacji „Z serca dla serca”?
Kiedyś doświadczyłem czym są ostatnie chwile w życiu człowieka. Zarówno rodzinne wydarzenia związane z chorobą babci, która przebywała w hospicjum, jak również wielokrotnie odbywane praktyki studenckie na różnych oddziałach i w różnych placówkach. Choć praca społeczna, czy wolontariat był o wiele wcześniej. Wielokrotnie angażowałem się w wolontariat czy to w Domach Dziecka, czy w działania w „Szlachetnej Paczce” czy innych. Nie sposób wyliczyć. Bo zawsze był impuls do pomocy drugiemu człowiekowi. Później przyszła myśl, o własnej Fundacji, którą udało się założyć, choć początki nie były łatwe. Pamiętam, że chcą założyć Fundację, napisałem swoją prośbę do Ewy Błaszczyk - prezes Fundacji „A Kogo” i „szefowej” Kliniki „Budzik”. Choć nie wierzyłem w to, po pewnym czasie przyszedł list od Ewy ze wskazówkami jak to zrobić. Później spotkaliśmy się kilkakrotnie. Czy nie ogranicza życia rodzinnego? Czasami jest trudno, sam się śmieję, że jestem w domu lokatorem. Bo kiedy się rano wstaje, jedzie do pracy, ma się narzeczoną, to niewiele czasu zostaje. Szybki obiad i trzeba w fundacji popracować. I tak zaczynając dzień o 6 rano, często kończy się on po północy.

Jakie są losy pomysłu na budowę hospicjum dla dzieci w Skowierzynie. I czy tylko dla dzieci?
Kiedy z inicjatywą budowy hospicjum udałem się do wójta gminy Zaleszany Pawła Gardego, spotkałem się z wielkim wsparciem. To właśnie mieszkańcy Skowierzyna zechcieli przekazać działkę pod budowę Domu Hospicyjnego. I celowo używam tu określenia Dom Hospicyjny, bo musi być to Dom! Nie może być to hospicjum. Hospicjum często kojarzy się nam z umieralnią, wielokrotnie to słyszę. A kiedy mówię, o Domu Hospicyjnym, rozmawiamy o Domu. Obecnie na finiszu jest przekazanie działki na ten cel, a ostatnie kilka miesięcy to żmudna praca nad projektem budowlanym, żeby spełnić wszystkie wymogi. Niestety smutne jest, bo jak się okazało musi być więcej zaplecza technicznego niż pokoi, choć pierwszy etap zakłada 40 łóżek. Nasza Gmina jest miejscem, gdzie tego typu placówek brakuje. Owszem są w Rzeszowie, Lublinie. Ale to ponad 100 kilometrów. Serce się kraję, jak słyszę, że jeden z rodziców rezygnuje z pracy, aby być przy chorym dziecku. Że tracą czas na dojazdy, zamiast spędzać czas z dzieckiem. Dzieci odbierają to inaczej. Widzą to, czego nie potrafią dostrzec dorośli. Myślę, że czasami moglibyśmy się od nich wiele nauczyć. Tym bardziej, że choroba dotyka każdego: profesora wyższej uczelni i nauczyciela podstawówki, prezesa wielkiej korporacji i właściciela małej firmy, dorosłego i dziecko. Ona nie pyta się nas czy może przyjść, czy ktoś otworzy jej drzwi. Ona przychodzi. Często niespodziewanie, a przede wszystkim w najmniej spodziewanym momencie. Człowiek coś sobie zaplanuje, poukłada, cieszy się szczęściem, a nagle to co stworzył burzy się w kilka sekund. Zmieniają się priorytety w życiu. To co nie miało znaczenia, nagle zaczyna go nabierać. Sam kilka tygodni temu spotkałem się z pewną osobą, która pyta mnie: dlaczego nie wybudowałem hospicjum, bo by się jej przydało. Ale niestety wielu faktów nie przeskoczymy.

Jakie akcje udało się fundacji szczęśliwie zakończyć
Można by powiedzieć, że każdego dnia coś się dzieje. Raz, dwa razy do roku organizujemy na portalu charytatywni.allegro.pl aukcje przedmiotów ofiarowanych przez wiele osobistości: aktorów, ludzi polityki, sportu, religii. Zawsze podkreślam, że nie liczy się przedmiot jaki ktoś ofiaruje czy przynosi. Liczy się, ile serca w to wkłada, i na jaki cel przeznacza. I nie możemy tu patrzeć na przynależność polityczną, religijną. Liczy się każdy człowiek, bo to jest najpiękniejsze, właśnie ta różnorodność. Najbliższa aukcja odbędzie się w dniach 14-21 marca. Szczegóły będzie można znaleźć na naszej stronie internetowej.

15 marca ruszy konkurs plastyczny dla dzieci pod hasłem: „Dzieci pomagają dzieciom”. Adresowany do dzieci i młodzieży. Technika i wykonanie dowolne, format prac A5, A4. Najpiękniejsze prace nagrodzimy, a wszystkie chcemy przeznaczyć na aukcję, z której dochód przeznaczymy, na budowę Domu Hospicyjnego.

To niektóre działania. Codzienne to przede wszystkim, pozyskiwanie sponsorów, darczyńców na budowę Hospicjum . Potrzeba kilka milionów na ten cel. Ale mam głęboką świadomość, że dzieło, które powstaje będzie służyło ludziom 30, 50 daj Boże 100, 200 lat. W ubiegłym roku jedna z firm przekazała dla Fundacji 200 tysięcy złotych z przeznaczeniem za zakup projektu. Ostatnio zgłosiła się do nas firma z drugiego krańca Polski, która obiecała wykonać praca ziemne i przygotować działkę pod budowę i wylanie fundamentów. Dzwonią i piszą ludzie z całej Polski. I angażują się w te działania.

Co utrudnia pracę społeczną na rzecz innych?
Najczęściej pracę utrudnia świadomość. Co to jest Hospicjum? Dla kogo? A po co? Wielokrotnie słyszałem słowa: A mnie to nie dotyczy. Dziś może nie, ale chciałbym, żeby mi ktoś zagwarantował, że jutro będzie zdrowy. No, nie da się. Więc czasami boli, jak ktoś mówi: a, bo chcesz się dorobić. Tak naprawdę, zakładając Fundację plan był jeden: nie brać za to pieniędzy. Bo gdybym brał za to pieniądze, to już nie byłoby to pasją. Na pewno bym nie poświęcał temu tyle czasu. I bardzo cieszę się, kiedy ludzie chcą rozmawiać. Bo możemy mieć różne zdania na pewne tematy, ale proszę mi wierzyć, że budowa hospicjum jest potrzebna. Mówią o tym statystyki. Ale wystarczy pójść do Wojewódzkiego Szpitala w Tarnobrzegu i zobaczyć ile osób czeka codziennie do poradni onkologicznej. I to nie jest tylko tak że od pewnego wieku. Są tam osoby w różnym wieku. Przychodzą mi tu słowa księdza Jana Kaczkowskiego, znanego kapelana z puckiego hospicjum, z którym kiedyś wymienialiśmy emaile. To nie jest tak, że ktoś u „góry” siedzi i mówi: A twoja gęba mi się nie podoba, masz nowotwór. I on fajnie tłumaczył. że nasze geny są jak nić. Czasami się zapętli i robi się supełek. Najpierw jest mały i można go nie zauważyć, ale później rośnie i rośnie i już się tak zapętli, że trzeba go wyciąć. I tak jest z chorobą nowotworową. Jest czas, że jej nie widzimy, a kiedy się zorientujemy to widzimy, że jest już za późno. Dlatego często zachęcam, aby wykonywać badania choćby po to, aby zapobiegać, a nie leczyć. I nie chcę tutaj reklamować własnej firmy. Ale możliwości są wielkie.

Czy młodzież chętnie bierze udział w wolontariacie?
Naszą Fundację tworzą przede wszystkim ludzie młodzi, którzy chcą coś zmienić. I wydaje mi się, że młodzież bardzo chętnie się angażuje w działania charytatywne. Świadczy o tym Ola Kawa, która zajęła III miejsce w plebiscycie „Echa Dnia” na Człowieka Roku. Raduje się moje serce, kiedy słyszę o powstających kołach wolontariatu w szkołach. To jest piękne, że uczymy młodych ludzi bezinteresownej pomocy. Bo kiedyś pomaganie było czymś normalnym. Nasi ojcowie, dziadkowie, budowali szkoły, kościoły, placówki różnego rodzaju. Dziś każdy się tłumaczy, że nie ma czasu, albo że Czernecki chce się na tym dorobić. Dziś staje się jakby modne to pomaganie. A ja myślę, że tak naprawdę pokazuje ile zostaje w nas z człowieka. Zawsze daję przykład i powtarzam, że często rodzice wychowywali kilkoro dzieci, a na starość nie ma się nimi kto zając. A przecież łatwiej jest kilku osobom zająć się tą jedną niż na odwrót. Ale wielu rzeczy nie da się przeskoczyć, a w dobrym kierunku to nie idzie.

Czy nagroda w plebiscycie Echa będzie ma dla pana znaczenie?
Trudno odpowiedzieć, bo tak naprawdę dalej zostaję tą samą osobą. Dalej będę starał się podejmować działania budowy Domu Hospicyjnego. Dalej będę służył pomocą, jak robiłem to dotychczas. W tej kwestii nic się nie zmienia. Oprócz tego, że jestem bardziej rozpoznawalny i zrobiło się głośniej nie tylko wokół mojej osoby. Ale mam nadzieję, za kilka tygodni wszystko ucichnie, i będzie normalnie jak kiedyś (śmiech). Na pewno nagroda sprawiła, że otwiera się przed nami wiele drzwi, które kiedyś były zamknięte.

Czy warto pomagać innym i poświęcać im swój czas?
Nagroda w plebiscycie „Echa Dnia” jest czymś wyjątkowym, oczywiście. Ale muszę to powiedzieć i proszę się nie obrazić. Najpiękniejszą nagrodą jest uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Bo ten który potrzebuje, nigdy nie przyjdzie prosić o pomoc. Nawet jak chce się mu pomóc, to on sam powie: nie, nie potrzebuje. Wielokrotnie powtarzam słowa świętego ojca Pio, który mówił; „Jeśli do łóżka chorego nie zaniesiecie miłości, na nic zdadzą się wam lekarstwa”. I coś w tym jest. Chlubimy się w ostatnim czasie, że Kościół wyniesie na ołtarze Służebnice Bożą Hannę Chrzanowską, promotorkę polskiego pielęgniarstwa, ale zapominamy o priorytetach w służbie. Dziś słowo służba zdrowia, zastąpiliśmy określeniem ochrona zdrowia. Pacjent stał się klientem. Może nie powinienem tego mówić, ale sam tego doświadczyłem w jednym ze szpitali: pacjenta nie traktuje się jako podmiot, ale jako przedmiot.

Proszę mi wierzyć, że serce boli, kiedy kładzie się zupę obok pacjenta i nie ma go kto nakarmić. A później ta zupa jest zimna. I albo pacjentowi się ją da, albo się zabierze, bo jeść nie chce. Dlatego podejmując działania w budowie Domu Hospicyjnego, chcę aby był to Dom. Dom, w którym panuje miłość, bo czasami bardziej potrzeba bliskości drugiej osoby, nawet kiedy nic się nie mówi, niż lekarstw

- Proszę na koniec powiedzieć co chciałby pan, aby znalazło się w tej rozmowie?
Każdy z Państwa może wesprzeć budowę Domu Hospicyjnego czy to przekazując swój 1 procent podatku na numer KRS: 0000493807 lub dokonując wpłat na konto bankowe Fundacji: 09 2030 0045 1110 0000 0322 0440. Zapraszamy Państwa na naszą stronę internetową: www.zsercadlaserca.org.

Karol Czarnecki - Człowieka Roku 2017 w plebiscycie „Echa Dnia”

Karol Czernecki został Człowiekiem Roku 2017. Poznaj laureat...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie