- Ryby miały mniejsze przyrosty, nawet do trzydziestu procent - szacuje Mieczysław Stec, właściciel gospodarstwa rybackiego w Antoniówce koło Zaklikowa. Stecowe karpie są już powszechnie znane, bo „Mieciu” - jak jest nazywany przez przyjaciół, od lat upowszechnia zdrowe, ekologiczne metody hodowli karpi, a ich smak nie ma sobie równych.
Stecowe stawy rozciągają są w najczystszym regionie powiatu, z dala od dróg. Dojeżdża się tam po gruntowej drodze z dołami, na których kołyszą się auta. Ciekawostką jest także to, że te stawy zasilane są ze źródła, które bije przy kapliczce świętego Antoniego. Stąd slogan reklamowy „Pyszne ryby od świętego Antoniego”. I nie ma w tym żadnej przesady.
W grudniowe południe, kiedy blade słońce nieśmiało przebija się przez zamglone powietrze, stawy w Antoniówce pokryte przy brzegu cienkim lodem, wyglądają jak uśpione. Senne od zimna tłuste karpie już nie żerują, pływają wolno w „magazynach” czyli w stawach skąd je łatwo wyłowić. Zanim wyjadą do sprzedaży w specjalnych pojemnikach z dotlenianą bąbelkami powietrza wodą, będą się jeszcze kilka godzin moczyć w źródlanej kąpieli w płuczce, w betonowym kanale. To pozbawi je mułowatego smaku, bo karp przez całe życie żeruje w mulistym dnie.
Utrapieniem w tym roku dla hodowcy była pogoda. Karp jest rybą ciepłolubna, ale tego ciepła w letnie dni było do przesady. Przy niskim stanie wody, źródło przy kapliczce nie nadążało z uzupełnianiem parującej wody. Efektem było niedotlenienie wody. Kiedy to nastąpi, nie można dokarmiać ryb ziarnem, bo to pogorszyłoby jakość wody i mogłoby dojść do katastrofy w hodowli. - Trzeba obserwować i szybko reagować - tłumaczy właściciel.
Szkody w hodowli robią także bobry niszczące groble i wydry oraz czaple wyjadające ryby. Im mietkowe ryby smakują, bo wiedzą co dobre.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?