Oba lądowania samolotów Tu-154 M (a zatem tej samej wersji, co prezydencki) różni tylko jedno: jak rosyjskim pilotom udało się uratować siebie i prawie 100 pasażerów?
Samolot był sprawny
Awaryjne lądowanie samolotu TU-154M miało miejsce we wtorek, 7 września na wojskowym lotnisku w miejscowości Iżma w Republice Komi.
Jak donoszą agencje prasowe, na wysokości 10 kilometrów nad ziemią w maszynie linii Alrosa zawiodły systemy kontroli lotu, awionika i sprzęt komunikacyjny. Na pokładzie było 81 pasażerów.
Załoga postanowiła lądować awaryjnie na lotnisku wojskowym. Linie lotnicze twierdzą, że samolot był w dobrym stanie technicznym.
Ścinali czubki drzew
Według portalu Russia Today, lądowanie miało miejsce w ekstremalnie trudnych warunkach.
Piloci prowadzili maszynę "na ślepo", bez sprawnych przyrządów i udało im się to po dwóch nieudanych podejściach do lądowania.
Lotnisko było za krótkie dla maszyny pasażerskiej, która zatrzymała się w bagnie, 200 metrów za pasem.
- Ścinaliśmy czubki drzew jak kosiarka - mówił portalowi jeden z pasażerów lotu.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) rozpoczął przesłuchania pilotów feralnego samolotu i zaczął śledztwo w tej sprawie.
Lądowanie rosyjskiego Tu-154 M w Iżmie
Lądowanie polskiego Tu-154M w Smoleńsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?