Kilkakrotnie zadał ciosy w brzuch swojemu kompanowi, po czym przeciągnął prawdopodobnie jeszcze żyjącego kolegę do rowu i przykrył go gałęziami.
Wziął jego samochód i porzucił go trzy kilometry dalej, zabierając z niego radioodtwarzacz i telefon komórkowy.
OSTATNI RAZ
Po raz ostatni Mateusz był widziany 12 maja w Rudniku nad Sanem. Rodzina rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. Kiedy okazało się, że nie ma go u znajomych, a jego telefon milczy, rodzina zgłosiła jego zaginięcie na policję.
Następnego dnia znaleziono jego auto. BMW stało w lesie. Było zamknięte i nie było widać śladów włamania ani walki. Policja i strażacy kilkakrotnie przeczesali teren w pobliżu znalezionego samochodu, jednak na żadne ślady nie natrafili. Na słupach w naszym regionie rodzina apelowała o pomoc w odnalezieniu 21-letniego Mateusza. Poszukiwania nie przynosiły rezultatu. Byli także u jasnowidza, ten jednak przyniósł im złą wiadomość. Podczas spotkania z najbliższymi Mateusza miał powiedzieć, że chłopak nie żyje i zginął z rąk kolegów. Jak się później okazało, miał rację.
TRAGICZNY PRZEŁOM
Przełom w poszukiwaniach nastąpił 24 maja. Mężczyzna spacerujący w lesie zauważył ciało mężczyzny. Na miejsce ściągnięto najlepszych policjantów z wydziału kryminalnego z Rzeszowa. Przez całą noc prowadzono oględziny miejsca i zabezpieczano ślady. Dopiero następnego dnia policjanci poinformowali, że to ciało 21-letniego Mateusza z Rudnika nad Sanem. Początkowo ślady wskazywały, że chłopak zginął od kuli. W mieście pojawiły się domysły, że to pewnie porachunki mafii, bo wcześniej Mateusz miał konflikt z prawem. Więcej informacji pojawiło się we wtorek, po wykonaniu sekcji zwłok. Patolodzy z Krakowa stwierdzili, że chłopak ma na ciele kilka ran, ale nie powstały one w wyniku strzału, tylko zadano je ostrym narzędziem. Trop sprawy został skierowany w stronę Rudnika nad Sanem oraz jego kolegów.
Już w środę 27 maja policja zatrzymała pierwsze osoby, wśród nich tego, który później podczas przesłuchania przyznał się do zabójstwa swojego kolegi.
TRAGICZNE ROZLICZENIA
- Policjanci wstępnie ustalili, że motywem zbrodni były rozliczenia między tragicznie zmarłym a podejrzanym - mówi młodszy aspirant Paweł Międlar, rzecznik prasowy podkarpackiego komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. - Zatrzymany resztę życia może spędzić w wiezieniu, gdyż za zabójstwo może grozić kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Prokuratora postawiła 19-latkowi zarzut najcięższy z możliwych, zabójstwa. - Zabezpieczone ślady świadczą jednoznacznie o winie podejrzanego - mówi Bogusława Marciniak, szefowa Prokuratory Rejonowej w Nisku. - Mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do popełnienia tego czynu. Miał zabić 21-letniego Mateusza nożem kuchennym. Ciało wrzucił do rowu i przykrył je gałęziami. Czy chłopak jeszcze wtedy żył? Na to odpowie raport z sekcji zwłok, na który czekamy. Jego zachowanie po zabójstwie, czyli kradzież rzeczy z samochodu i ich sprzedaż, świadczy o zdemoralizowaniu tego człowieka. Podczas przesłuchania nie wyraził skruchy. Teraz zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów. Sprawa wiąż się toczy i zabezpieczane są kolejne dowody. Wstępnie wersja, że w zabójstwie uczestniczyło kilka osób, została wykluczona.
BIAŁA TRUMNA
Kiedy 28 maja, w czwartek, setki znajomych towarzyszyły Mateuszowi w ostatniej jego drodze z kościoła na cmentarz, policja już wiedziała, że to właśnie jego kolega jest najbardziej prawdopodobnym zabójcą. Mateusza żegnała nie tylko rodzina, ale także setki znajomych, kolegów i koleżanek oraz mieszkańcy Rudnika nad Sanem. Policja wciąż poszukuje narzędzia, którym zadano śmiertelne ciosy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?