Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowej Dębie 54-latek zmarł po zjedzeniu galarety wieprzowej kupionej na targowisku. Producenci w poniedziałek usłyszą zarzuty

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Wideo
od 12 lat
Małżeństwo z powiatu mieleckiego - 56-letni Wiesław S. i 55-letnia Regina S., bez jakichkolwiek zgód, badań i nadzoru sanitarnego, metodą chałupniczą produkowali wyroby wędliniarskie. Niestety, w sobotę w Nowej Dębie (powiat tarnobrzeski) doszło do tragedii, bo po zjedzeniu galarety wieprzowej wskutek zatrucia zmarł 54-letni mężczyzna, a dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat z objawami zatrucia trafiły do szpitalu. W poniedziałek 19 lutego wytwórcy wędlin w Prokuraturze Rejonowej w Tarnobrzegu mają usłyszeć zarzuty, grozić im będzie kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.

Mężczyzna zmarł po zjedzeniu galarety kupionej na targowisku w Nowej Dębie

O tej tragedii już informowaliśmy:

Teraz znamy nieco więcej szczegółów dotyczących tragicznego zdarzenia. Śmiertelna ofiara to 54-letni Jurij N. - obywatel Ukrainy mieszkający z rodziną w Nowej Dębie. Pracował w nowodębskim szpitalu, co było dodatkowym szokiem dla pracowników lecznicy, którzy próbowali walczyć o jego życie. Niestety nie udało się. Do szpitali w Nowej Dębie i Krakowie trafiły z objawami zatrucia także dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat. Ich stan zdrowia jest stabilny.

Jak ustalili śledczy, małżeństwo z powiatu mieleckiego w piątek sprzedało w Nowej Dębie jedną, natomiast w sobotę pięć galaret wieprzowych wyprodukowanych przez siebie. Galareta wytwarzana była w sporych pojemnikach (rynienkach). Wiadomo, że mężczyzna zjadł całą dużą porcję galarety, natomiast kobiety jedynie trochę - to prawdopodobnie uratowało im życie. Po policyjnych apelach w mediach z policją skontaktowały się jeszcze dwie osoby, które w sobotę kupiły galaretę pochodzącą z tego samego źródła. Jak podają śledczy, nie wiadomo jeszcze, co z pozostałą jedną galaretką. Stąd apel o niespożywanie jej.

Jak relacjonują mieszkańcy Nowej Dęby, wiele razy i od dawna duża grupa osób kupowała swojskie wyroby wędliniarskie od tych dostawców i nigdy nie było żadnych zastrzeżeń do jakości produktów. Aż do teraz, kiedy doszło do tragedii.

- Śledztwo prowadzone jest w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, w wyniku produkcji oraz wprowadzania do obrotu substancji szkodliwych, wskutek czego nastąpił zgon jednej osoby. Postępowanie to jest na wstępnym etapie, zostały do tej sprawy zatrzymane dwie osoby, dzisiaj (poniedziałek - przyp. autor) około godziny 16 zostaną wykonane z tymi osobami czynności procesowe polegające na ogłoszeniu im zarzutów i przesłuchani w charakterze osób podejrzanych - informuje prokurator Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Rzecznik prokuratury dodaje, że małżeństwo wytwarzające wędliny i wyroby garmażeryjne oraz handlujące nimi, nie prowadziło działalności gospodarczej w tym zakresie.

- Z ustaleń, jakie mamy na tym etapie śledztwa wynika, że te osoby nie miały żadnych pozwoleń, nie miały żadnych badań czy koncesji. Było to taki wyrób chałupniczy, osoby te samodzielnie wyrabiały podroby i sprzedawały na terenie Nowej Dęby. Robiły to w celu podreperowania budżetu domowego. Dokładny czas trwania procederu być może będziemy znali po przesłuchaniu - mówi prokurator Dubiel. -

Sekcję zwłok zmarłego mężczyzny zaplanowano na wtorek. Podczas badania pośmiertnego pobrane zostaną wycinki narządów wewnętrznych, które trafią następnie do laboratorium i badanie ich wskaże jednoznacznie przyczynę zgonu, choć wstępna opinia dotycząca przyczyny zgonu, znana będzie być może krótko po sekcji. Do laboratorium analitycznego w Puławach trafiły również galarety zabezpieczone przez policjantów.

Działania prowadzi również tarnobrzeski i mielecki Sanepid.

- Trwa nasze dochodzenie epidemiologiczne, współpracujemy z policją, z inspekcją weterynaryjną. Od soboty nie odnotowaliśmy dodatkowego zgłoszenia o zatruciu. Docieramy do osób poszkodowanych, przeprowadzany jest z nimi wywiad dotyczący tego co, gdzie, kiedy, od kogo kupili. W przypadku osoby zmarłej rozmawialiśmy z rodziną - mówi Małgorzata Michalska-Szymaszek, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Tarnobrzegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie