Kłótnia o hemoroidy! - czyli kto kogo w Tarnobrzegu opluwa

W ocenie radnego włodarz miasta podczas sesji Rady Miasta znieważył go, nazywając hemoroidem, oprócz tego publicznie propagował faszyzm.

Zawiadomienie złożone przez Jana Dziubińskiego, do Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu wpłynęło kilka dni temu. Cała sprawa dotyczy słów, jakie z ust obecnego prezydenta Norberta Mastalerza padły publicznie 26 lipca, w czasie odbywającej się XXVIII sesji Rady Miasta Tarnobrzega.

- Prezydent Norbert Mastalerz podczas obrad dopuścił się względem mnie znieważenia polegającego na werbalnym określeniu mnie hemoroidem, który opluwa rzeczywistość. To godzi w moje dobre imię jako osoby pełniącej funkcję publiczną, a co ważniejsze w powagę urzędu, który swoją osobą reprezentuję - mówi Jan Dziubiński, nie kryjąc swojego oburzenia.

Radny prawicowy dodaje, że prezydent popełnił także inne przestępstwo, propagując faszystowski ustrój państwa.

- Określił moje dotychczasowe działanie jako sprowadzające się wyłącznie do zakłamania rzeczywistości, w myśl doktryny Ministra Propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa "kłamstwo powtarzane trzy razy staje się prawdą" - dodaje Dziubiński.

O złożonym na niego zawiadomieniu prezydent Norbert Mastalerz dowiedział się od nas. Mówi, że trudno mu się odnosić do zawiadomienia radnego, gdyż go nie wiedział.
- Panu radnemu mogę jedynie powiedzieć tyle, że szanując urząd, który pełniło się przez dwanaście lat, trzeba umieć z klasą odejść - mówi włodarz Tarnobrzega. - W dwóch ostatnich kampaniach wyborczych byłem pomawiany i przed sądem przyznano mi rację.

Norbert Mastalerz ma zapewne na myśli stwierdzenia, jakie padły z ust jego odwiecznego kontrkandydata, że "jego kampanię sponsoruje człowiek, który był w areszcie" (obecny wiceprezydent był oskarżony o malwersacje finansowe, został uniewinniony) oraz o gazetkę, jaka ukazała się tuż przed wyborami, przedstawiającą Mastalerza w niekorzystnym świetle.

To jednak stare zaszłości między obu panami i nie mają bezpośredniego związku z tym, co działo się podczas lipcowej sesji. To prokurator oceni, czy prezydent popełnił obydwa lub jedno z zarzucanych mu przez radnego przestępstw.

Wszystko zaczęło się od oceny opublikowanego niedawno w "Rzeczpospolitej" rankingu samorządów, który w ocenie radnego Jana Dziubińskiego jest fatalną oceną dokonań obecnych władz.
Całkowicie odmiennie ten sam ranking ocenił prezydent, który odnosząc się do słów radnego nie cedził słów: - Przez cały rok 2011 realizowaliśmy inwestycje zaplanowane przez gabinet Jana Dziubińskiego, łącznie z tymi spieprzonymi inwestycjami, przepraszam za stwierdzenie, jak droga 871 (budowa wiaduktu przyp. autor) i będziemy szukać możliwości, żeby wyprostować tak karłowate inwestycje jak stadion, jak zamek w Dzikowie - mówił Mastalerz.

Wypowiedź prezydenta próbował temperować przewodniczący Rady Miasta Dariusz Kołek, prosząc u nieużywanie słów mogących kogoś obrazić.

Ten jednak kontynuował: - Jestem dzisiaj prezydentem i pracuję wraz ze swoimi służbami najlepiej, jak potrafię. Staram się brać udział w każdych projektach, staram się dobrze gospodarować publicznym groszem i naprawdę ubliżające jest dla mnie, że znów jakieś hemoroidy się przyklejają i opluwają rzeczywistość i próbują zakłamać rzeczywistość w myśl doktryny ministra III Rzeszy, który mówił, że kłamstwo powtórzone trzy razy staje się prawdą.

Radny Dziubiński zapowiada, że jeśli prokuratura nie podzieli jego argumentacji, będzie się domagał zadośćuczynienia na drodze powództwa cywilnego przed sądem.