Krzyż stanął przez trzema laty na kokoszej górce, należącej do miasta. Został uznany za samowolę budowlaną i parafia Opatrzności Bożej miała obowiązek go zabrać. Nie zrobiła tego. Powstał konflikt, który rozwiązał Krzysztof Obara, parafianin parafii. 16 czerwca wymontował pięciometrowy krzyż i przewiózł go na swoją posesję w Zaklikowie. Nazwał siebie opiekunem krzyża.
Prokuratura przedstawiła Obarze zarzut przywłaszczenia krzyża. Po blisko pięciu tygodniach od zabrania krzyża z kokoszej górki, w czwartek wieczorem Obara wymontował krzyż ze swojej działki, przymocował go do bagażnika na dachu i przewiózł do kościoła Opatrzności Bożej w Stalowej Woli. Oddał go księdzu. W gotowości czuwało trzech policjantów przy kościelnej bramie. Ale nie było potrzeby interwencji.
Po wjeździe Obary na teren kościoła, służba kościelna zamknęła wszystkie bramy łańcuchami, aby nikt z dziennikarzy nie mógł wejść na plac przy kościele, gdzie wyładowany został krzyż. Jak po wyjeździe Obara powiedział, został przez księdza przyjęty bardzo chłodno i kazano mu natychmiast wyjechać po wyładowaniniu krzyża.
Obara widział przygotowany dół, gdzie miał być zamontowany krzyż. Do dziennikarzy Obara rzucił: - Ja jestem ateistą, ale nawet was chrześcijan nie wpuścili na plac przy kościele.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?