Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyża nie ukradł, uczuć nie obraził - sądowy finał sprawy przeniesienia krzyża z "kokoszej górki"

Marcin RADZIMOWSKI
Czerwiec 2012 roku - Czesław Obara przy krzyżu, który przewiózł z kokoszej górki w Stalowej Woli na swoją posesję w Zaklikowie.
Czerwiec 2012 roku - Czesław Obara przy krzyżu, który przewiózł z kokoszej górki w Stalowej Woli na swoją posesję w Zaklikowie. Zdzisław Surowaniec
Czesław Obara z Zaklikowa (powiat stalowowolski) nie ukradł krzyża z "kokoszej górki" w Stalowej Woli, nie dopuścił się także obrazy uczuć religijnych.

Tak uznał w piątek Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, który nie uwzględnił zażalenia stalowowolskiej prokuratury na decyzję Sądu Rejonowego w Stalowej Woli.

Od piątku postanowienie stalowowolskiego sądu jest już prawomocne, a tym samym Czesław Obara został oczyszczony od stawianych mu przez prokuraturę zarzutów.

Na miejskim gruncie, bez zgody

Przypomnijmy, że sprawa ma związek z pięciometrowym, drewnianym krzyżem, jaki ponad trzy lata temu postawiono na "kokoszej górce" w Stalowej Woli. Postawiony został bez zgody władz miasta na miejskim gruncie, co uznane zostało jako samowola budowlana. Przepychanki między stroną kościelną a władzami świeckimi(proboszcz odmówił zabrania krzyża) postanowił zakończyć Czesław Obara, który w czerwcu tego roku na swój koszt przewiózł krzyż ze Stalowej Woli na swoją działkę przy domu w Zaklikowie.

Obara, który jest zdeklarowanym ateistą, zwrócił krzyż po trzech tygodniach, kiedy sprawą zainteresowała się policja i prokuratura. Organa ścigania zaczęły badać sprawę na wniosek parafian, wkrótce usłyszał zarzuty przywłaszczenia krzyża (kradzieży) oraz dopuszczenia się obrazy uczuć religijnych.

Wykopał, nie przywłaszczył

Czesław Obara stanął przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli, który nie doszukał się w jego działaniach czynów przestępczych. Jak argumentował sąd, mężczyzna nigdy nie zapowiadał, że zamierza zabrać krzyż na własność. Ponadto według pism, jakie słał przed przewiezieniem krzyża, wskazywał, że zamierza tylko wykopać go z działki i przewieźć na miejsce wskazane przez księdza proboszcza.

O przywłaszczeniu nie może więc być mowy, podobnie zresztą jak o obrazie uczuć religijnych. - Może ona polegać na obelżywym wypowiadaniu się o osobie Boga, parodiowaniu gestów sprawowania eucharystii z celem poniżenia, posługiwaniu się wizerunkami osób uznanych za święte w sposób im uwłaczający. Samo przeniesienie krzyża w inne miejsce nie jest obrazą uczuć religijnych. Przecież oskarżony nawet starannie zabezpieczył na swojej posesji krzyż, żeby nikt go nie zabrał, by nie doszło do profanacji - mówiła sędzia Anna Polańska-Ziobro z Sądu Rejonowego w Stalowej Woli, uzasadniając decyzje o umorzeniu postępowania przeciwko Czesławowi Obarze.

Miał zamiar oddać w ręce właściciela

Zażalenie na te decyzję do sądu odwoławczego wniosła Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli. Podczas piątkowego posiedzenia Sąd Okręgowy podzielił argumentację sądu stalowowolskiego i nie uwzględnił zażalenia prokuratury.

- Zdaniem sądu oskarżony nie dążył do uzyskania trwałego władztwa nad rzeczą i nie chciał w sposób nieodwracalny pozbawić tego władztwa prawowitego właściciela. Zamiarem oskarżonego było oddanie krzyża w ręce prawowitego właściciela po uprzednim wskazaniu przez niego miejsca gdzie ten krzyż ma być przeniesiony - mówi sędzia Józef Dyl, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie