MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś jednak będzie miał to szczęście

Marcin Radzimowski
W piątkowym „Echu Dnia” rozpoczynamy kolejny konkurs dla wszystkich czytelników „Mieszkaniec za czytanie”. Nietrudno odgadnąć jaka jest główna nagroda. Własne mieszkanie to jednak niejedyne, co przygotowaliśmy, bo są też pieniądze. Wiem, wiem - teraz niektórzy czytający te słowa pomyślą z ironią: „Jasne, już wygram”.

Ano tak, naprawdę ktoś wygra. Nie wiem kto wygra, ale wiem, kto nie wygra. Nie wygram ani ja, ani nikt z mojej rodziny, ani żaden z redakcyjnych kolegów. I ich rodziny też nie wygrają. Z prostej przyczyny - regulamin zabrania nam uczestniczyć w organizowanych przez nas samych konkursach.Zresztą, nikogo nie zmuszę do tego, żeby uwierzył w swoją szansę na nowe mieszkanie. Być może pani Danuta Krudysz ze Stalowej Woli też nie do końca wierzyła w sens wypełniania kuponów. Nie wierzyła nawet wtedy, gdy rok temu zadzwoniliśmy z radosną dla niej informacją. Wygrałą mieszkanie.

W przerwie między wypełnianiem kuponów warto przeczytać artykuł o Kamilu Pirógu ze Stalowej Woli. 24-latek ma duże szanse powalczyć w finale konkursu Mister Polski 2016. W sporej części naszego społeczeństwa wciąż pokutuje przekonanie, że udział w takich konkursach to obciach. A pokazywanie nagiego torsu, napinanie „kaloryfera”, „bicków” i żelowanych włosów jest mało męskie. Być może dla tej grupy męskie jest siedzenie w wygniecionym fotelu, sączenie piwa, oglądanie boksu telewizji i narzekanie na wszystko i wszystkich.

Kamil pokonał swoje opory startując w konkursie. Bo wyjście na scenę wymaga oceny. Teraz, jak sam przyznaje, takie konkursy należy traktować jak rozmowę o pracę. Coś o tym wie tegoroczny Mister Polski, Rafał Jonkisz z Rzeszowa, który przed rokiem zdobył tytuł Mistera Wakacjji w Klubie Sydney w Zarzeczu koło Niska. A potem został najprzystojniejszym facetem w kraju nad Wisłą. Posypały się propozycje pracy, udziału w telewizyjnym show, sława.

W dzisiejszym „Echu” wracamy też do historii z Jarocina, gdzie w tragicznym wypadku zginęła 19-latka. Sprawa szokuje, bo dwaj jej koledzy zostawili ją ciężko ranną na pastwę losu. Czy gdyby próbowali ja ratować, miałaby szansę przeżycia? Tego nie wiem i chyba żaden lekarz kategorycznie w tym temacie się nie wypowie. Możemy jedynie gdybać. Istotne jest to, że żaden z dwójki „przyjaciół” nie próbował zrobić niczego, żeby Anita przeżyła. Interesowało ich tylko ratowanie włsnej skóry - uciekli, wcześniej próbując zacierać ślady. O ile zachowanie kierowcy można tłumaczyć strachem, bo przecież był pijany i spowodował wypadek, to jak tłumaczyć zachowanie pasażera? Nie wiem. I chyba nie ja jeden zadaję sobie to pytanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie