Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszańcy ulic Szklanej i Nowej na tarnobrzeskim osiedlu Wielowieś są zdesperowani. Nadal brodzą w wodzie

Klaudia TAJS
Granica między Tarnobrzegiem i Sandomierzem. Od strony Sandomierza nawierzchnia drogi jest już utwardzana. Po stronie tarnobrzeskiej nadal jest grząska.
Granica między Tarnobrzegiem i Sandomierzem. Od strony Sandomierza nawierzchnia drogi jest już utwardzana. Po stronie tarnobrzeskiej nadal jest grząska. Klaudia Tajs
Ludzie wiedzą już, że domów przed zimą osuszyć i wyremontować nie zdążą. Od maja, woda zalega w ich piwnicach i podwórkach, a oni pukają do wielu drzwi, prosząc o sprowadzenie pomp, które obniżyłyby poziom wody i specjalistów udrażniających rowy melioracyjne.

Zdesperowani powodzianie czują się zapomniani przez władze Tarnobrzega, dlatego wyciągają ręce po pomoc do burmistrza Sandomierza.
Do Koćmierzowa i Wielowsi fala powodziowa wdarła się bardzo szybko. Wdarła się i stała prawie trzy miesiące. Kiedy mieszkańcy innych zalanych terenów porządkowali obejścia, ludzie ze Szklanej i Nowej, codziennie z nadzieją obserwowali spadek poziomu wody. Odmierzali do momentu, kiedy woda zatrzymała się. - Dlaczego Bóg nas tak karze? - pytają mieszkańcy tarnobrzeskiej części Koćmierzowa i Wielowsi, którzy dziś wchodząc z drogi na swoje posesje zamieniają wyjściowe buty na gumowe i brodzą w popowodziowych rozlewiskach.

Każdy radzi sobie, jak tylko potrafi najlepiej. - Najgorzej jest jak człowiek do kościoła idzie albo do sklepu - mówi Kazimiera Kwaśnik. - Jak ręce pełne siatek, to ciężko buty zmieniać. Ale jakoś trzeba żyć.
Trzeba, bo innego wyjścia nie ma. Poukładane między ulicą Szklaną i kolejnymi posesjami drewniane deski, służą za kładki. Na podwórkach pływają kaczki, które przez otwarte bramy przepływają do rowów melioracyjnych i płyną w górę ulicy. Przez otwarte okna w piwnicach widać stojące w wodzie piece centralnego ogrzewania.

DAJCIE POMPY I KAMIEŃ NA DROGĘ

Kazimiera Kwaśnik samotnie mieszka w dużym domu przy ulicy Szklanej. Woda stoi w piwnicach jej domu oraz na podwórku. - Jesteśmy zostawieni sami swojemu losowi - żali się. - Woda stała u nas cztery miesiące. Po ponad dwóch, trochę opadła, ale nadal jest, co widać. Tydzień temu napisałam pismo do prezydenta miasta, prosząc, by chociaż przez dwa dni pompowali wodę i udrożnili rowy, by woda spłynęła do kanału Atramentówki. Odpowiedzi nie mam.
Pani Kazimiera przypomina, że kilka dni temu przy Szklanej pojawiła się pompa. Jednak po jakimś czasie zabrali, bo podobno miasto nie ma pieniędzy - mówi starsza kobieta.
Problemy powodzian piętrzą się. Popowodziowe rozlewiska, zalane piwnice i wylewająca się woda z rowów melioracyjnych, to nie wszystko, z czym przychodzi im się zmierzyć. Problemem jest także nawierzchnia ulicy Szklanej, na której tylko do pewnego miejsca leży asfalt. - A dalej to już się można w błocie zakopać - pokazuje jeden z kierowców. - Nie dość, że samochody z materiałami budowlanymi nie mogą wjechać na posesje, bo tam woda, to jeszcze zakopać można się po drodze.

Nerwy mieszkańców potęgują się, gdyż na granicy województwa, gdzie zaczyna się Sandomierz, od kilku dni pracuje ciężki sprzęt, a na nawierzchnię drogi wysypywany jest tłuczeń. - O tu jest granica województwa i naszych miasta - pokazują mieszkańcy Szklanej. - Tym z Sandomierza utwardzają drogę, a my tylko możemy im pozazdrościć.
Licząc kolejne ciężarówki wiozące na sandomierski odcinek ulicy tłuczeń, mieszkańcy zadają sobie pytanie. - Kto zezwala na przejazd ważącym po kilkadziesiąt ton samochodom, skoro na początku ulicy Szklanej stoi zakaz wjazdu dla tonażu powyżej 3,5 tony - pyta Janusz Barwiński. - Samochody wożą materiał ze Staszowa i mogłyby jeździć drogą opaskową, od strony Sandomierza. Tędy im wygodniej, a nasza asfaltowa nawierzchnia jest już w koleinach. Gdzie jest Straż Miejska, skoro kilka razy prosiliśmy o interwencję?

NIE JEST ŹLE, BĘDZIE LEPIEJ

Władysław Czopek, przewodniczący Wielousi, tłumaczy, że mieszkańcy nie powinni mieć do prezydenta i jego służb pretensji, bo magistrat robi wszystko, by życie na Szklanej wróciło do normy. - Woda na Szklanej zalegała i zalegać będzie, a pompowanie nie przyniesie oczekiwanych rezultatów - przekonuje. - W tej chwili przekopujemy przy Szklanej rów, by woda opadła. Jeśli po jego przekopaniu woda opadnie, wtedy zabierzemy się do pompowania. Mamy miejsce, przy figurce Matki Boskiej, między Koćmierzowem i Wielowsią.

Przewodniczący Czopek dodaje także, że szans na utwardzenie ulicy Szklanej, która ma asfaltową nawierzchnię, tłuczniem na wzór sandomierskiego odcinka drogi, nie ma. - Ta i siedem innych ulic zostało zakwalifikowanych do generalnego remontu - przypomina.
Władysław Czopek zapewnia także, że mieszkańcy nie mają racji, mówiąc, woda u nich zalega, bo pompy należące do huty szkła w Sandomierzu nie pracują. - Proszę słuchać mnie, a nie ludzi, bo ludzie zawsze powiedzą na opak - przekonuje przewodniczący Czopek. - Pracują trzy pompy przy kolektorze, który przepompowuje wodę od Zarzekowic do wału głównego. Nie ma dużej ilości wody, bo kolektor daje wody tylko 50 procent. Dlatego do akcji muszą wkroczyć nurkowie.

Jacy nurkowie? Władysław Czopek przypomina, że jakiś czas temu ktoś do kolektora zwój folii wrzucił i tym samym zablokował przepływ wody. - Siedmioro nurków weszło pod wodę i wyciągnęli masę folii, wczoraj ją spaliłem, by ktoś nieopacznie znowu jej tam nie wrzucił - objaśnia przewodniczący. - Woda spływa na 50 procent. Dlatego ponownie wystąpiłem do prezydenta miasta i zamówiłem nurków. Muszą ponownie zanurkować na głębokość 30 metrów i dalej kolektor wyczyścić. Od dwóch dni się o nurków upominam w Urzędzie Miasta.

UDROŻNIĆ ZAPCHANE PRZEPUSTY I ROWY

Ale mieszkańcy Szklanej, Nowej i innych pobliskich ulic przewodniczącemu Czopkowi nie wierzą. Nie widząc także nadziei na otrzymanie pomocy ze strony władz Tarnobrzega, zwrócili się o pomoc do burmistrza Sandomierza. W imieniu powodzian wystąpił Janusz Barwiński, który skontaktował się już z burmistrzem sąsiedniego miasta Jerzym Borowskim. Poprosił go między innymi o wstawiennictwo u dyrekcji huty szkła, by ta uruchomiła swoje pompy, które zdaniem mieszkańców mogłyby przyspieszyć spływ wody z rozlewisk. Spotkanie burmistrza z dyrekcją huty było zaplanowane na środę rano. - Była taka inicjatywa mieszkańca Wielowsi, ale burmistrz w tym dniu był nieobecny, dlatego do spotkania nie doszło - przyznaje Marek Bronkowski, wiceburmistrz Sandomierza. - Pompy należą do huty i tylko jej dyrekcja decyduje o ich uruchomieniu. Uważam, że z taką inicjatywą powinien wyjść od tarnobrzeskiego samorządu, ale jeśli mieszkańcy występują do nas z prośbą o interwencję w tej sprawie, to nie możemy im odmówić.

Wiceburmistrz Bronkowski przyznaje, że zarówno na sandomierskich, jak i na tarnobrzeskich terenach Koćmierzowa, nadal zalega woda. Zauważa jednak, że po stronie Tarnobrzega rozlewiska są znacznie większe. - Teren wokół ulicy Szklanej po stronie Tarnobrzega jest zamknięty i leży w niecce - tłumaczy. - Dlatego należy sprawdzić wszystkie przepusty i rowy, by znaleźć miejsce, którym woda z rozlewisk mogłaby spłynąć do starorzecza kanału Atramentówki. Na naszym terenie zadanie to wypełniają pracownicy Rejonu Spółek Wodnych, którzy pracują w terenie i pokazują nam, gdzie należy wykonać dodatkowe przekopy, by woda szybciej spływała. Myślę, że po tarnobrzeskiej stronie należy zrobić podobnie.

Z INTERWENCJĄ DO RADNYCH

Swoimi problemami mieszkańcy ze Szklanej i Nowej postanowili podzielić się z radnymi. Świadomi tego, że nie uda im się doprowadzić do zwołania kolejnej sesji nadzwyczajnej, poświęconej sytuacji na terach popowodziowych w mieście, nie mogą już liczyć, dlatego zapraszają radnych do siebie. Spotkali się już z radnym Norbertem Mastalerzem.
Po wizycie na Szklanej radny skierował już lisy otwarty do prezesów spółek Pilkington Polska i Pilkington Automotive w sprawie uruchomienia pomp, które mogłyby obniżyć poziom wód na terenach Wielowsi i Koćmierzowa. - Mieszkańcy wspomnianych osiedli wciąż przeżywają dramat związany z powodzią, chociaż od pierwszej fali powodziowej minęły cztery miesiące - tłumaczy radny. - Nadal mają wodę w piwnicach i na podwórkach. To uniemożliwia osuszanie i jakiekolwiek przygotowania do zimy. Tylko włączenie pomp, pozostających w gestii tych spółek, umożliwi obniżenie poziomu wody zalegającej w rowach melioracyjnych i cieku wodnym.

Radny prosząc o pomoc przypomina o majowej i czerwcowym zrywie mieszkańców Tarnobrzega i Sandomierza, którzy nie pytając o to, kto im zapłaci, ratowali hutę, ratując miejsca pracy. Dlatego wielu z nich dziś liczy na pomoc. Radny złożył także w sprawie trudnej sytuacji w Wielowsi interpelację do biura Rady Miasta Tarnobrzega.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie