Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy rolniczego osiedla Tarnobrzega walczą z podtopieniami (video, zdjęcia)

Marcin RADZIMOWSKI
Wojciech Zioło mieszka od pięciu lat przy ulicy Młynarskiej w Tarnobrzegu. Bez woderów nie dotrze do swojego domu.
Wojciech Zioło mieszka od pięciu lat przy ulicy Młynarskiej w Tarnobrzegu. Bez woderów nie dotrze do swojego domu. Fot. M. Radzimowski
Zalane piwnice, kilkanaście posesji odciętych od świata, w wodzie dziesiątki hektarów pól uprawnych. I rozgoryczeni mieszkańcy tarnobrzeskiego osiedla Sobów: - Od lat nikt nie słyszy naszych próśb, a Mokrzyszówka zalewa nas każdego roku po kilka razy.

W poniedziałek na biurko prezydenta miasta trafiło kolejne w ostatnich latach pismo, pod którym podpisało się blisko 50 osób. Proszą o pilną interwencję i udrożnienie przepustu w wale Trześniówki, do której spływa woda z Mokrzyszówki (rzeka przecinająca Sobów na pół).

- Administratorzy Mokrzyszówki w latach 80. zamurowali dwa przepusty o średnicy metra, został jeden o średnicy 60 centymetrów i nie nadąża odprowadzać wody - argumentują sobowianie. - W sobotę było aż 27 centymetrów różnicy w poziomie wody obu rzek, gdyby był przepust, to wszystko by spłynęło.

ŚCIEKI NA ULICY

Od kilku dni właściciele zalanych posesji próbowali interweniować w Wydziale Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności w Tarnobrzegu, jednak bezskutecznie. Mokrzyszówka wylała tydzień temu, w poniedziałek, w piątek sytuacja była już dramatyczna.

- Kanalizacja nie działa, ścieki wypływają ze studzienek, drogi nieprzejezdne. W sztabie kryzysowym dopiero teraz się budzą i okazuje się, że nie mają sprzętu - mówi właściciel jednego z domów przy ulicy Edukacji.

W dziesiątkach domów nie można uruchomić centralnego ogrzewania, gdyż kotłownie i piece są zalane. Ludzie dogrzewają mieszkania grzejnikami elektrycznymi. Inni próbują własnymi pompami wylewać z piwnic wodę, ale to na niewiele się zdaje.

- Zalany mam garaż. Droga też zalana, ale mieszkam przy wale, więc po jego koronie mogę przejechać samochodem - mówi Józef Marszałek, którego dom otoczyła woda. - Mieszkam tu od ponad 30 lat i pierwszy raz mam zalaną piwnicę.

STRACH PRZED COFKĄ

- Takiej wody, jak teraz, jeszcze nie było - przekonuje Wojciech Zioło, mieszkaniec domu przy ulicy Młynarskiej. - Nie można na podwórko samochodem dojechać, bo woda przelewa się przez progi.
W identycznej sytuacji są właściciele kilku innych domów przy tej ulicy. Chcieliśmy także z nimi porozmawiać, ale nie mieliśmy pontonu ani woderów, aby do nich dotrzeć. A gdyby ktoś zasłabł i potrzebował pomocy? Żadna karetka tam nie dojedzie.

- U mnie zalana piwnica, co zdarzyło się pierwszy raz. U córki woda sięga do schodów, cały dom wodą otoczony - mówi Jacenty Zioło, przewodniczący Rady Osiedla Sobów. - Tutaj powinna zostać wybudowana przepompownia wody.

Tymczasem z Mokrzyszówki wylało się już tyle wody, że nie można nawet udrożnić zamurowanych przepustów. Na dodatek nie zgodzi się na to zarządca, gdyż w przypadku cofki wody z Trześniówki (nie ma śluz), zostałoby zalane całe osiedle.

POMPOWAĆ, TYLKO CZYM?

Pozostaje więc doraźne rozwiązanie - przepompowywanie wody z Mokrzyszówki do Trześniówki przez wał. Żeby tak jednak zrobić, trzeba mieć… pompy. Aż trudno w to uwierzyć, co usłyszeliśmy od Stanisława Wojciechowskiego, naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta w Tarnobrzegu: - Nie mamy takich pomp.

Od piątku telefony w tym wydziale się urywały. Podobno "kryzysowi" próbowali wypożyczyć leciwe pompy stojące w magazynie tarnobrzeskiego oddziału Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, ale udało się to dopiero wczoraj - strażacy z Sobowa i Nagnajowa przywieźli z PZMiUW dwie pompy nil rocznik 1978.

- Zobaczymy co one są warte, choć nie spodziewam się cudów - prorokował Jacenty Zioło, przewodniczący Rady Osiedla Sobów.

I cudów nie było. Przez ponad dwie godziny zmagano się z leciwym sprzętem. Jedna pompa pracowała "na pół gwizdka", wydajność drugiej była zerowa.

MĄDRY POLAK PO SZKODZIE?

Po południu skontaktowano się z komendą Państwowej Straży Pożarnej w Mielcu, która dysponuje bardzo wydajną pompą wodną z prośbą o wypożyczenie. Bo strażacy z Mielca mają, a 50-tysięczne, niegdyś wojewódzkie miasto - Tarnobrzeg, nie ma.

Wczoraj rzecznik prasowy prezydenta Tarnobrzega zapewnił, że władze nie uciekają od problemu: - Koszty prowadzonej akcji pokryte zostaną z budżetu miasta. W tegorocznym budżecie zagwarantowane są też pieniądze na zakup nowoczesnych pomp wodnych - mówi Paweł Antończyk.

Mieszkańcy Sobowa uważają, że gdyby pompy pracowały na okrągło w ostatnich czterech, pięciu dniach, udałoby się uniknąć zalania wielu gospodarstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie