Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy z ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu postawili sprawę na ostrzu noża

KaT
Mam dwa duże psy, kur.. podarte będą portki na każdym, kto wejdzie na moją posesje – zapowiedział zdenerwowany mieszkaniec ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu. (drugi z prawej)
Mam dwa duże psy, kur.. podarte będą portki na każdym, kto wejdzie na moją posesje – zapowiedział zdenerwowany mieszkaniec ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu. (drugi z prawej) K. Tajs
Mieszkam w Polsce i ku… jakieś prawo chyba mamy - właśnie tak mieszkańcy ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu, którzy żądają od miasta rekompensaty za szkody związane z budową wiaduktu przypomnieli we wtorek urzędnikom swoje prawa.

Ludzie zapowiedzieli, że dopóki miasto nie nawiąże z nimi dialogu, dopóty nie wpuszczą na swój teren ciężkiego sprzętu.

O jaki dialog chodzi? O rozmowy z obecnym samorządem w sprawie wypłaty odszkodowań i wywłaszczenia tych, których domy graniczą z przebudowywanym odcinkiem ulicy Sienkiewicza w Tarnobrzegu, w obrębie którego powstaje wiadukt. Monumentalna i wielomilionowa inwestycja w przyszłości ma przybliżyć miasto do planowanej obwodnicy oraz drogi ekspresowej S74.

Niestety ci, których domy będą graniczyły z wiaduktem, dziś głośno mówią, że kiedy sprawy urzędowe toczyły się pełną parą, oni czekali na informacje z magistratu. Dziś przyznają, że od poprzedniego samorządu dostali puste obietnice. Zaś nowa władza unika tematu jak ognia. - Przychodząc na dzisiejsze spotkanie liczę na to, co obiecał poprzedni prezydent, że będą nas wysiedlać, że dadzą nam domki - przypomniał Wojciech Krysa, który od roku boksuje się z lokalną władzą o poprawę swojego położenia. - Władza się zmieniła, a nowa nie podejmuje żadnych działań. Obecny prezydent Norbert Mastalerz przed wyborami obiecał złote góry. A teraz się odwrócił i nie chce gadać. Przysyła nam swojego zastępcę.

KTO WYDAŁ ZGODĘ?

Roszczenia mieszkańców, którzy we wtorek spotkali się z przedstawicielami magistratu i rzeczoznawcami były bardzo konkretne. - Przychodzi gość z firmy i wchodzi na mój teren - mówił jeden z mężczyzn. - Ja owszem wpuszczę ekipę w ramach specustawy, ale chcę wiedzieć, ile dostanę za ziemię, Chcę by wykonawca zrobił mi płot, a nie rozpie.. podwórka, na którym trzymam trzy samochody i motocykl. Chętnych do kradzieży jest wielu. Mam pretensję do miasta, bo robi inwestycje od tyłu. Najpierw wprowadzili firmę budowlaną, a teraz zabierają się za szacunek. Dlatego nie miejcie do nas pretensji, że jesteśmy hamulcowymi.

O swoje przyszedł walczyć także Wojciech Krysa z żoną. - Z planów wynika, że będę mieszkał pod wiaduktem, tak, że błoto pośniegowe, spaliny będą leciały mi do domu - ubolewa mężczyzna. - Zabierają mi trzy metry pasa ziemi od domu, a droga będzie szła obok budynku. Z tylu i boku też zabierają ziemię. Będę mieszkał na półwyspie. Chcę by miasto nas wywłaszczyło.
Maria Krysa dopytywała: Jakim prawem był zrobiony przetarg skoro odwołaliśmy się do Ministerstwa Infrastruktury - pytała kobieta. - Nikt z nas nie wiedział, że na etapie projektowania mogliśmy wnosić poprawki.

DECYZJA POPRZEDNIEJ EKIPY

Po drugiej stronie stołu zasiedli między innymi rzeczoznawcy delegowani przez wojewodę podkarpackiego. W obecności mieszkańców zobowiązali się do przyspieszenia procesu wyceny gruntów, jakie zostaną im zabrane w ramach tak zwanej "specustawy". - Do końca maja postaram się złożyć w urzędzie wszystkie wyceny na działki, które zostały włączone w inwestycję - zapewnił rzeczoznawca. - Tym samym do końca czerwca wydamy decyzje w sprawie przyznanych państwu odszkodowań za zabrane pasy ziemi.

Urząd Miasta reprezentował wiceprezydent Robert Niedbałowski. To właśnie on zebrał we wtorek największe baty od zdesperowanych i zrozpaczonych mieszkańców. - U władzy jesteście trzy miesiące i pier…. się z nami - krzyczał jeden z mieszkańców. - Wiedzieliście, że jest taka inwestycja i że będą pretensje ludzi, firma chce wchodzić, a wy kur… nic nie robicie.

Wiceprezydent Niedbałowski próbował łagodzić napiętą atmosferę przyznając, że sprawy budowy zaszły za daleko. - Najpierw powinna być decyzja prawomocna, następnie powinien być wybrany rzeczoznawca, który wyceni grunt i dopiero powinny wejść maszyny, a u nas jest odwrotnie - mówił. - Wiadukt jest ogromnym obciążeniem dla budżetu miasta. Nie ja podpisywałem umowę na tę inwestycję. To poprzednia władza projektowała inwestycję. My ze swojej strony możemy przyspieszyć wypłatę odszkodowań.

Mieszkańcy z ulicy Sienkiewicza twierdzą, że wtorkowe spotkanie nie załatwiło sprawy i nadal będą dochodzili swoich praw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie